Dawid Rzymek – Po medale na motocyklu

28-letni Dawid Rzymek z Niwki (gmina Radłów) sięgnął w ostatnich tygodniach po Puchar Polski w klasie Sport 600 w Wyścigowych Motocyklowych Mistrzostwach Polski. Dawid nie ukrywa, że ze sportem motorowym wiąże swoją przyszłość, dlatego kolejne sukcesy mają być jedynie kwestią czasu. Sukces mieszkańca gminy Radłów jest tym większy, że jeszcze kilka lat temu zmagał się ze… złamanym kręgosłupem.

Marzenia, które zatrzymał wypadek
Pasją do motocykli zarazili Dawida jego tata oraz starszy brat. Co prawda nie ścigali się oni na torach, jednak posiadali własne motocykle, często je naprawiając i modernizując, co pozwoliło Dawidowi złapać bakcyla na punkcie dwóch kółek. – Na skuterze jeździłem, nie mając jeszcze nawet karty motorowerowej. Oczywiście nie wyjeżdżałem nim na drogi, a jedynie ćwiczyłem jazdę koło domu. Kiedy zdałem maturę, kupiłem swój pierwszy motocykl. Od zawsze ciągnęło mnie do motosportu. Byłem zapatrzony w takich zawodników, jak: Valentino Rossi, czy Casey Stoner. Wiedziałem, że jeżeli poświecę się swojej pasji, to mam szansę na to, aby ścigać się na profesjonalnych torach – mówi Dawid Rzymek, którego marzenia mógł bardzo szybko przystopować wypadek, w którym brał udział. – Kiedy jechałem na motocyklu, kierowca samochodu osobowego wyprzedzał inny pojazd i praktycznie zmiótł mnie z trasy. Wpadłem do rowu. Wypadek był naprawdę bardzo groźny, ponieważ oprócz złamania dwóch rąk, doznałem także złamania kręgosłupa. Skończyło się na tym, że w moim ciele zamontowano całkiem pokaźną porcję tytanu. Od rodziców usłyszałem, że już więcej nigdy nie pozwolą mi jeździć na dwóch kółkach. Z racji mojego stanu zdrowia rzeczywiście na dłuższy czas odpuściłem sobie motocykle i postawiłem na karting. Szło mi całkiem nieźle, bo w 2015 roku zająłem 6. miejsce w Halowych Mistrzostwach Tarnowa, a już rok później byłem szósty w klasyfikacji generalnej Halowych Mistrzostw Małopolski. W kolejnych latach miałem możliwość kontynuowania startów na torach otwartych, jednak za wszelką cenę chciałem wrócić do marzeń związanych ze ściganiem się na dwóch kółkach. Kiedy z mojego ciała wyciągnięto tytan, w tajemnicy przed rodzicami kupiłem Hondę CBR 600RR i udałem się na tor do Radomia, aby tam spróbować swoich sił. W międzyczasie poznałem Grzegorza Kłosowskiego z zespołu „Halit Racing Team” założonego w 2011 roku w Bochni. Z Grzegorzem niemal od razu znaleźliśmy wspólny język i zaproponował mi starty w ich barwach. Nie wahałem się długo i postanowiłem skorzystać. Rodzice o tym, że wróciłem do jazdy na motocyklu, dowiedzieli się dopiero po… roku – tłumaczy 28-latek z Niwki.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Wyrok na pszczoły?

Ogólnopolski sukces
Dawid na pierwsze świetne rezultaty nie musiał czekać zbyt długo. Już w 2021 roku zdobył trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Wyścigowego Motocyklowego Pucharu Polski w klasie Sport 600. Co ciekawe, wystąpił w zaledwie połowie wyścigów, wygrywając każdy z nich! Dzięki pierwszym startom uzyskał licencję na udział w kolejnych zawodach. 2022 rok miał należeć już do niego i tak rzeczywiście się stało.

– Niedawno sięgnąłem po zwycięstwo w Pucharze Polski w klasie Sport 600 w Wyścigowych Motocyklowych Mistrzostwach Polski. Tegoroczne zmagania odbywały się również na Słowacji. W każdym ze startów nie schodziłem z podium. Co warte podkreślenia, po zwycięstwo sięgnąłem jako pierwszy zawodnik w historii zmagań na motocyklu marki Honda, a na torze w Poznaniu uzyskałem niespotykany dotąd czas, czyli 1 minuta 38 sec 390 setnych – mówi Dawid i dodaje, że nie byłoby to możliwe bez wsparcia zespołu. – Zespół nie jest liczny, ale składa się z wyjątkowych osób. Oprócz mnie w jego skład wchodzą m.in szef HRT Grzegorz Kłosowski, Julia Kłosowska oraz Krystian Sitko. Warto również zaznaczyć, że wszyscy członkowie Halit Racing Team zagrzewali mnie do walki, wspierali i ochoczo kibicowali. Oczywiście trudno byłoby o sukcesy, gdyby nie wsparcie sponsorów. Nie da się ukryć, że motosport jest bardzo kosztowną dyscypliną sportu. Wystarczy wspomnieć, że zakup kompletu opon wiąże się z wydatkiem 2 tys. zł, a takich kompletów tylko na jeden start trzeba mieć co najmniej trzy. Ważne jest także, aby mieć odpowiedni motocykl, na którym możemy sięgać po zwycięstwa. W moim przypadku motocykl marki Honda, na którym ścigałem się w tym sezonie, jest co prawda słabszy, niż motocykle np. marki Yamaha, ale zdecydowanie rzadziej się psuje. W przypadku motocykli marki Yamaha zamontowany w nim silnik jest mocny, ale stosunkowo szybko należy go wymienić, a to wiąże się z kolejnymi gigantycznymi kosztami. Od przyszłego sezonu będę ścigał się jednak na motocyklu marki Kawasaki, więc liczę na to, że będę osiągał jeszcze lepsze rezultaty – mówi Dawid Rzymek.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Aleksandra Adwent: 8-letnia projektantka

Nie spocząć na laurach
Motocyklista z Niwki pytany przez nas, jakimi cechami musi charakteryzować się sportowiec, który chciałby osiągać sukcesy w motosporcie, przede wszystkim zwraca uwagę na… „chłodną głowę”. – Na torze trzeba być opanowanym. Podejmując decyzję o wyprzedzaniu innego zawodnika, należy podejmować szybkie decyzje, a jednocześnie kalkulować podejmowane ryzyko. Adrenalina podczas startów jest olbrzymia. Na torze rozpędzamy motocykl do prędkości 250 km/h. Silna psychika odgrywa więc niebagatelną rolę. Na pewno nie można bać się o swoje zdrowie. Jeżeli już na starcie będziemy myśleć o tym, aby nic nie stało się nam na trasie, nigdy nie osiągniemy w tym sporcie sukcesów. Na czas startu trzeba wyłączyć jakiekolwiek obawy i zaufać swoim umiejętnościom. Nie każdemu się to udaje, dlatego tak niewiele osób potrafi zwyciężać na torze – mówi Dawid i dodaje, że od 2019 roku nie jeździ już na motocyklu po polskich drogach. – Powody są dwa. Po pierwsze, nie chciałbym nabawić się niepotrzebnej kontuzji, a niemal codziennie słyszy się o wypadkach z udziałem motocyklistów. Już raz przez wypadek na drodze straciłem niemal 4 lata swojej przygody na dwóch kółkach. Nie chciałbym już nigdy tego przeżywać. Po drugie, nie chcę ryzykować… utraty prawa jazdy. Kiedy siadam na motocyklu na torze, rozpędzam swoją maszynę do bardzo dużych prędkości. Nie chcę dawać w ten sposób za wygraną swojej pokusie i w ten sam sposób jeździć po publicznych drogach, które zdarza się, że są kompletnie puste. Od pięciu lat nie ukarano mnie mandatem i niech tak pozostanie – śmieje się 28-latek.

W 2023 roku pochodzący z gminy Radłów motocyklista po raz pierwszy weźmie udział w Motocyklowych Mistrzostwach Polski. Jego marzeniem jest sięgnięcie po złoty medal. Oprócz tego chciałby także sięgnąć po zwycięstwo w Pucharze Europy Alpe Adria oraz Niemieckich Mistrzostwach IDM. – Czasami słyszę pytania, czy nie marzą mi się starty na Mistrzostwach Świata MotoGP, czyli imprezie, która pokazywana jest w wielu telewizjach na świecie i na której swoje umiejętności prezentują moi idole. Oczywiście, że byłby to dla mnie olbrzymi zaszczyt i sukces. Problem w tym, że wiązałoby się to z przeprowadzką do Hiszpanii, ponieważ tylko w tym kraju mógłbym codziennie trenować na tamtejszych torach. W Polsce nie mamy bowiem obiektów, gdzie można doskonalić swoje umiejętności w komfortowych warunkach. Najbliższy tor od Tarnowa zlokalizowany jest w Radomiu, lecz ma on zaledwie 870 metrów długości. Jedyny tor w naszym kraju, na którym można ścigać się w miarę komfortowych warunkach, znajduje się w Poznaniu, jednak nie należy on do gigantów, ponieważ ma długość nieco ponad 4 km. Dla porównania znany na całym świecie tor Silverstone Circuit ma blisko 5,9 km. Wierzę jednak, że przede mną jeszcze sporo sukcesów, a zdobycie Pucharu Polski jest dopiero początkiem mojej drogi na szczyt… – kończy z uśmiechem Dawid.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Jacek Hudyka - Pink Floyd ponad wszystko

Fot. Dawid Rzymek/ Facebook

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl

*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.