Po co chodzisz na zebrania wiejskie?

Żal mi niektórych ludzi. Po prostu najzwyczajniej w świecie mi ich żal. Z jakiego powodu? Wydaje mi się, że mają zbyt dużo wolnego czasu i nie do końca wiedzą, jak go spożytkować.

Doszły do mnie właśnie informacje, jak w kilku gminach wyglądają zebrania wiejskie (kilkukrotnie brałem w nich udział również sam – w różnych gminach i widząc, jak to wygląda, praktycznie na nich się już nie pojawiam).

Wójt/ burmistrz/ sołtys organizuje zebranie. W małej sali (bardzo często lekcyjnej) pojawia się kilkudziesięciu mieszkańców, z których tak naprawdę porozmawiać o sprawach ważnych dla wsi/gminy pojawiło się tyle, że spokojnie można policzyć ich na palcach jednej dłoni. Reszta? Kompletnie zbędna. Co więcej, uważam nawet, że szkodliwa dla tej niewielkiej garstki osób, które przyszły porozmawiać o przyszłości swojej „małej ojczyzny”.

Zebrania wiejskie są po to, aby ROZMAWIAĆ! Wyrażać swoje opinie, powiedzieć o problemie, który gmina mogłaby pomóc nam rozwiązać, o pomysłach na rozwój…

Jak wyglądają spotkania w większości gmin? Burmistrz/ wójt/ sołtys poopowiada trochę o tym, co udało mu się zrobić w ostatnich tygodniach, co ma zamiar zrobić w najbliższej przyszłości i oddaje głos zgromadzonym na sali mieszkańcom. I się zaczyna…

Załóżmy, że w sali jest 60 mieszkańców. Najczęściej głos zabierze wówczas maksymalnie 10 osób. Po co przyszła pozostała 50? Jeżeli tylko po to, aby sobie posłuchać, można w pewien sposób przymknąć na to oko (chociaż i tak tego nie rozumiem, bo zebrania są po to, aby o przyszłości i sprawach naszej wsi ROZMAWIAĆ). Gorzej, kiedy na zebraniu pojawiają się tylko po to, aby później „na mieście” wyśmiewać w żałosny sposób osoby, które głos postanowiły zabrać.

– „Słyszałeś jak „X” kłócił się o swoją kanalizację. A ten „Y” dalej od ponad roku walczy o swoją kamienistą drogę. Tamta „P” jest ładnie stuknięta. Komu w tamtym miejscu potrzebne jest oświetlenie, czy chodnik”. Tak przebiegają rozmowy wśród mieszkańców wsi na temat ostatniego spotkania wiejskiego.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Siemiechów absurdami stoi. Jeden dom, dwa adresy...

Dlaczego tak mało osób zabiera głos na spotkaniach wiejskich? Odpowiedź jest dużo prostsza, niż mogłoby się wydawać. Część osób boi się podpaść obecnej władzy. Drodzy mieszkańcy, aby być burmistrzem/ wójtem ktoś musi na tego kogoś zagłosować. Władzą nie jest wójt/burmistrz, władzą jesteście Wy i zapamiętajcie to sobie raz na zawsze. Inni boją się, że zostaną przez wójta/ burmistrza ośmieszeni na oczach innych mieszkańców, bo upominają się o swoje od kilku spotkań. Jeżeli widzicie takie zachowania włodarza swojej gminy, to podczas kolejnych wyborów otwórzcie mu drzwi i wywalcie ze stołka. Najwidoczniej nie dorósł do pełnienia takiej funkcji. Wójt/ burmistrz jest dla ludzi, a nie ludzie dla wójta/burmistrza. I trzecia grupa osób, która boi się zabrać głos, to właśnie ludzie, którzy obawiają się późniejszych komentarzy „na mieście” pod swoim adresem.

Apeluję do Was Kochani – zupełnie się tym nie przejmujcie. To Wy jesteście prawdziwymi mieszkańcami swojej miejscowości. To Wy walczycie o jej dobro, przyszłość. Ci, którzy pojawiają się na zebraniach tylko dla poklasku obecnej władzy i późniejszych podśmiechujek są zwykłymi marionetkami. Na takich osobach nikt nie zbuduje mocnej i silnej społeczności lokalnej. „Tylko pić, jeść, spać jak Tamagotchi…”, jak w utworze TACONAFIDE. Tak wygląda ich „bogate” życie. Współczuję im, bo na pewno chcieliby żyć w nowoczesnej i prężnie rozwijającej się wsi, a niestety sami od siebie nie dają nic, co więcej wyśmiewając tych, którzy o rozwój i poprawę sytuacji walczą.

Teraz swoje słowa kieruję do tych, których na spotkaniach wiejskich mogłyby zastąpić pacynki z teatru lalek (w zasadzie nie byłoby żadnej różnicy, bo również tylko zajmowałyby krzesła). Następnym razem, kiedy w Waszej gminie ogłoszą zebranie wiejskie, zastanówcie się dwa razy, czy na pewno na nie iść. Jesteście na nim kompletnie zbędni. Jeżeli chcecie jedynie wiedzieć, co dzieje się w gminie, odpalcie Internet i poczytajcie o tym na stronach internetowych i w biuletynach informacji. Późniejsze Wasze zachowania dotyczące wyśmiewania innych „na mieście”, którzy „mieli czelność kłócić się z wójtem/burmistrzem na taki, a nie inny temat” są żałosne i zaryzykuję nawet stwierdzenie, że pozbawione człowieczeństwa. Jeżeli sami nie potraficie zadbać o dobro i przyszłość Waszej miejscowości, dajcie to zrobić innym. Żeby zabrać głos na zebraniu w grupie kilkudziesięciu osób i domagać się pewnych zmian, często trzeba mieć jaja. Świat jest tak skonstruowany, że należy do odważnych i tylko oni potrafią zmienić go na lepsze. Tchórzów nam nie potrzeba…

Dodaj komentarz