44-letni Edward Komendacki z Tarnowa od ponad trzech lat biega regularnie w półmaratonach i maratonach. Na swoim koncie ma starty w takich imprezach jak: DOZ Maraton Łódź, Cracovia Maraton, PKO Wrocław Maraton, czy Vienna City Marathon organizowanym w stolicy Austrii. Już za kilkanaście dni czeka na niego największe wyzwanie w dotychczasowej przygodzie z bieganiem. 4 listopada stanie na starcie największego i najbardziej elitarnego biegu na świecie Maratonu Nowojorskiego, w którym wystąpi ponad 50 tys. biegaczy z całego świata.

Pan Edward na co dzień pracuje jako menedżer w jednej z polskich firm branży farmaceutycznej. Siedzący tryb pracy i ciągłe wyjazdy służbowe sprawiały, że trzy lata temu postanowił w bardziej aktywy sposób, niż miało to miejsce do tej pory spędzać swój wolny czas. – Wszystko zaczęło się tak naprawdę od zakładu z kolegą. Byliśmy kibicami podczas DOZ Maratonu w Łodzi. Założyliśmy się, że w następnej edycji staniemy na starcie. Ja słowa dotrzymałem i w przeciwieństwie do mojego kolegi dobiegłem do mety mojego pierwszego biegu, wygrywając tym samym nasz zakład, chociaż nie będę ukrywał, że przygotowania kosztowały mnie mnóstwo energii – mówi tarnowianin, który uważa, że właśnie wtedy zakochał się w biegach. – Przygotowania do mojego pierwszego maratonu trwały półtora roku. Najpierw wystartowałem w biegu na 10 km. Dopiero rok później przebiegłem dystans 42,195 km. W trakcie blisko dwuletnich przygotowań poznałem mnóstwo biegaczy i trenerów, którzy doradzali mi, w jaki sposób podchodzić do biegania i jak radzić sobie z kryzysami w trakcie zmagań na trasie. Zdefiniowałem cel, opracowałem plan, rozpocząłem jego realizację, monitorowałem wyniki i sfinalizowałem swój projekt z sukcesem. Dziś wiem, że bieganie, to jedna z najlepszych rzeczy, jaka przytrafiła mi się w życiu, pomimo tego, że od wielu lat grywam również w tenisa.
Po łódzkim maratonie pan Edward zaczął startować w kolejnych zawodach. Wystąpił w maratonach organizowanych m.in. w Krakowie, Wrocławiu, Kielcach, Warszawie, a nawet Wiedniu. Za główny cel swoich występów wziął sobie propagowanie tej dyscypliny sportu wśród 30-40 latków oraz zachęcanie ludzi do prowadzenia zdrowego trybu życia. – Wieku nie oszukam. Biegać zacząłem dopiero po czterdziestych urodzinach, więc nigdy nie będę mógł porównywać się z zawodowymi biegaczami, a jedynie amatorami. Nie przeszkadza mi to jednak w propagowaniu biegów, jako idealnego sposobu na prowadzenie zdrowego trybu życia. Cztery razy w tygodniu biegam po 1,5 godziny, aby utrzymać kondycję przed kolejnymi startami. Zdarza się, że trenuję o godz. 6 rano, ale także w późnych godzinach nocnych. Każda pora jest dobra. Postanowiłem również założyć stronę na Facebooku, na której dzielę się swoimi spostrzeżeniami na temat biegów i sposobów, jak biegać, by czerpać z tego frajdę – mówi tarnowianin, który dodaje, że bieganie to sport zdrowy, jeśli podchodzimy do niego rozsądnie, mierzymy siły na zamiary i bardzo dobrze znamy swój organizm. – Koniecznym elementem przygotowań do biegu na długim dystansie jest właściwa dieta i cykliczne badania. Poza tym do biegu nie musimy umawiać się ze sparingpartnerem, czy rezerwować odpowiednich terminów. Wystarczy zakupić odpowiednie buty, dres. Biegając, często można wybierać takie trasy, podczas których możemy obcować z przyrodą, cieszyć oczy i uszy np. śpiewem ptaków. Bieganie stało się moją pasją, ucieczką od codziennego zgiełku. To czas, kiedy jestem tylko sam ze sobą, kiedy mogę przemyśleć wiele spraw z szerszej perspektywy.
Już 4 listopada maratończyk z Tarnowa weźmie udział w największym i najbardziej elitarnym biegu na świecie – Maratonie Nowojorskim, w którym wystartuje około 50 tys. biegaczy z całego świata. Zmagania biegaczy śledzi wówczas blisko 2 mln nowojorczyków i 350 mln kibiców przed telewizorami na całym świecie. Pan Edward będzie jednym z około 250 Polaków biorących udział w tych zmaganiach, ponieważ najczęściej takiej niewielkiej grupie rodaków udaje się stanąć na starcie tego biegu. – Co ciekawe do występu w Nowym Jorku zachęcił mnie nasz najlepszy chodziarz, Robert Korzeniowski. Miałem przyjemność być z nim na wspólnej kolacji. To wówczas zainspirował mnie, abym spróbował swoich sił w tym biegu. Dla amatorów pula startowa jest bardzo niewielka i aby wystartować w maratonie, należało wziąć udział w loterii. Do konkursu przystąpiło ponad 350 tys. biegaczy z całego świata i jak to w loteriach bywa, niestety nie wylosowano mojej osoby. Nie chciałem dać jednak za wygraną i skontaktowałem się bezpośrednio z organizatorami Maratonu Nowojorskiego. Poinformowano mnie, że mogę spróbować starać się o miejsce przez biuro partnerskie maratonu. Ostatecznie udało mi się wykupić numer startowy – nie ukrywa radości biegacz z Tarnowa dodając, że oprócz występu w maratonie będzie miał zaszczyt być członkiem polskiej delegacji, która weźmie udział w ceremonii otwarcia imprezy. – To dla mnie wielka sprawa. Przejdę ulicami Nowego Jorku z polską flagą, będąc reprezentantem naszego kraju na tak dużej imprezie. W związku z Maratonem Nowojorskim nie wiąże konkretnych planów. Chcę po prostu pokonać ten dystans w jak najlepszym czasie. Usatysfakcjonuje mnie wynik w granicach 4 godzin i 15 minut. Bardzo często podczas startów w maratonach ważniejsze od zajętego miejsca jest ukończenie biegu, bo dystans maratonu bywa nieprzewidywalny. Wielu znakomitych biegaczy schodziło już z trasy. Moim zwycięstwem będzie dobiec do mety.
Jednym z największych marzeń 44-latka jest udział we wszystkich biegach w ramach Abbott World Marathon Majors. Prestiżowa seria Abbott World Marathon Majors skupia największe imprezy rozgrywane w Tokio, Bostonie, Londynie, Berlinie, Chicago i Nowym Jorku. Do tej pory serię ukończyło nieco ponad 3000 biegaczy w tym zaledwie kilkudziesięciu Polaków. – Aplikowałem już o numer startowy na kwietniowy London Marathon 2019. W przyszłym roku chciałbym również wystąpić w Berlinie. Zapewne skompletowanie wszystkich maratonów wchodzących w skład Abbott World Marathon Majors zajmie mi kilka lat, ale jestem na to gotowy. W dalszym ciągu zmierzam również startować w biegach z listy Korony Półmaratonów i Maratonów Polskich. Być może w przyszłości wystąpię również w zmaganiach triathlonistów? Połączenie biegu z jazdą na rowerze i pływaniem również wydaje mi się fascynujące. Najważniejsze jest jednak to, że swoim bieganiem udało mi się pokazać moim nastoletnim córkom, że nie ma rzeczy niemożliwych i że jeżeli wyznaczymy sobie cel, do którego konsekwentnie będziemy dążyć każdego dnia, zawsze uda nam się go osiągnąć. W ciągu nieco ponad trzech lat zainspirowałem wielu ludzi, którzy większość życia spędzili w fotelu z pilotem przed telewizorem, a dziś biegają i czerpią z tego olbrzymią frajdę. Biegać może każdy. Wystarczy tylko chcieć…
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.