Jan Kamykowski – instrument z… butli gazowej

Wielu z nas marzyło o tym, aby nauczyć się grać na jakimś instrumencie. Niewielu jednak chciało od podstaw taki instrument stworzyć. Tarnowianin Jan Kamykowski od kilku miesięcy zajmuje się tworzeniem tank drumów, czyli instrumentów muzycznych z grupy idiofonów. I być może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że powstają one z… butli gazowych.

Jan Kamykowski

– Kiedy przemierzam złomowiska w poszukiwaniu butli gazowych, ludzie często patrzą na mnie, jak na dziwaka. Po części trudno im się dziwić, ponieważ po co tak naprawdę potrzebny komuś akurat taki przedmiot? Dla mnie to jednak prawdziwy skarb, z którego mogę stworzyć instrument muzyczny o fantastycznym brzmieniu, który pokochało już miliony ludzi na świecie – mówi Jan Kamykowski, który w domowym zaciszu zajmuje się produkcją tank drumów.

Tank drum to instrument muzyczny z grupy idiofonów, a to właśnie one uważane są za instrumenty najwcześniej znane ludzkości. Idiofony to instrumenty muzyczno-perkusyjne, w których dźwięk powstaje poprzez drganie całego ciała. Do tej grupy należą m.in.: dzwony, talerze, czy trójkąty.

25-latek z Tarnowa miłością do tank drumów zapałał podczas jednej z wycieczek, kiedy poznał mężczyznę grającego na… hang drumie. – Oczarował mnie wydobywający się z niego dźwięk. Instrument został stworzony w 2000 roku w Szwajcarii. Składa się z dwóch odpowiednio wyprofilowanych i połączonych ze sobą stalowych półkul, a swoim kształtem przypomina „UFO”. Podczas gry hang spoczywa zazwyczaj na kolanach muzyka. Gra się gołymi dłońmi i palcami. Niestety niewielu stać na oryginalny instrument. Jego cena potrafi osiągać kwotę nawet 10 tys. zł. Pomyślałem jednak, że mógłbym spróbować zrobić coś swojego, co brzmieniem przypominałoby hang drum, tylko na mniejszą skalę. Słyszałem, że są ludzie, którzy wykonują podobne instrumenty z butli gazowych. Postanowiłem spróbować.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Tarnów: Straż miejska pod ostrzałem

Stworzenie od podstaw tank druma zajmuje Jankowi 1-2 dni. Wykorzystuje do tego szlifierkę, którą odcina dno butli gazowej, a następnie szlifuje go do uzyskania równej, gładkiej powierzchni. Następnie wycina tzw. języki, dzięki którym z instrumentu wydobywa się dźwięk. Każdy z wyciętych otworów jest innej długości i szerokości. Większe wydają niższe dźwięki, mniejsze wyższe tony. To praca z metalem, a trzeba pamiętać, że jest on surowcem ciężkim w obróbce. Na końcu wszystko trzeba odpowiednio pomalować i przyozdobić. – To dosyć specyficzna praca. Po całym dniu spędzonym w pracowni moje ciało pokryte jest opiłkami metalu. Trzeba pokochać tę pracę, bo jest naprawdę ciężka, jednak efekt finalny rekompensuje cały włożony w nią trud. Grając na tank drumie, człowiek przenosi się w inny świat. Jego dźwięk jest hipnotyzujący. Gra przypomina trochę grę na cymbałkach lub wibrafonie, jednak bardzo rzadko wykorzystuje się do tego pałeczki, a jedynie palce – mówi Janek, który dodaje, że do tej pory wykonał już ponad 30 takich instrumentów, z których większość trafiła do miłośników ich niepowtarzalnych dźwięków. – Dobrej jakości tank drum można nabyć już za kwotę w okolicach 400 zł. Przede wszystkim ich nabywcami są osoby związane z teatrem, muzyką alternatywną, czy terapiami zajęciowymi. Jeden z moich pierwszych tank drumów trafił w ręce kobiety, która prowadziła zajęcia z muzykoterapii. Jego przewagą nad innymi instrumentami jest to, że grać na nim może praktycznie każdy. Gra na tank drum rozwija słuch i poczucie rytmu. Dzieci wsłuchując się w jego dźwięk, potrafią się zrelaksować i odprężyć. Uważam, że już wkrótce może stać się on instrumentem, o którym zrobi się głośno.

Tarnowianin cały czas stara się promować tank drumy w różnych zakątkach kraju. Nie tak dawno ze swoimi instrumentami przebywał w Bieszczadach podczas Goadupa Festival, a wkrótce zawita na jeden z festiwali do Wałbrzycha. – Moje stoiska z tank drumami cieszą się sporą popularnością. Ludzie dopytują się, jak powstają i w jaki sposób wydobywać z nich najlepsze dźwięki. Cały czas staram się rozwijać i wprowadzać nowe pomysły w życie. Chcę, aby każdy wykonany przeze mnie instrument był inny od poprzedniego. Są większe, mniejsze, w innych kolorach, o innym brzmieniu… Pojawił się również pomysł, aby rozszerzyć nieco swoją działalność i zacząć produkować inne instrumenty takie, jak chociażby: bębny djembe, czy kalimbę. Uwielbiam instrumenty, które nie są zbyt popularne, a wydają niepowtarzalne dźwięki. Poza tym, tworzenie czegoś z niczego bardzo mnie kręci…

WARTO PRZECZYTAĆ:   "Chanuka czy krzyż?". Nowa książka dr Anny Madreli już w sprzedaży

Fan Page Jana Kamykowskiego – https://web.facebook.com/Kamadrum-1548820108574292/

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz