Kosztowna alternatywa

Kilka lat temu włodarze gmin: Skrzyszów i Ryglice wpadli na pomysł, aby z uwagi na duże natężenie ruchu na drodze, która prowadzi przez miejscowości Skrzyszów – Szynwałd – Zalasowa – Ryglice wybudować alternatywną, blisko 20 km trasę. Nowa droga rozwiązałaby nie tylko kwestię poprawy bezpieczeństwa dla kierowców i pieszych, ale również otworzyłaby nowe perspektywy rozwojowe dla obu gmin. Problem w tym, że taka inwestycja wiąże się z wydatkiem około 40 mln zł i trudno przypuszczać, aby w najbliższym czasie znalazły się pieniądze na jej realizację.

Gmina Ryglice (fot. Ryglice.pl)

Pomysł budowy alternatywnej trasy dla drogi, która połączyłaby Skrzyszów z województwem podkarpackim zrodził się kilka lat temu w głowie ówczesnego burmistrza gminy Ryglice, Bernarda Karasiewicza, który twierdził, że dla 30 proc. mieszkańców tamtejszej gminy, ewentualna nowa trasa, która biegłaby aż do Tarnowa, byłaby zdecydowanie krótsza, niż obecna, na czym zyskałyby również władze miasta Tarnowa z punktu widzenia współpracy transgranicznej z województwem podkarpackim. Długość alternatywnej drogi miałaby liczyć ponad 17 km. Około 3 km znalazłoby się na terytorium gminy Ryglice, 3 km to drogi powiatowe, natomiast pozostała część to teren gminy Skrzyszów. Inwestycja miałaby rozwiązać problemy związane z niebezpiecznymi wąskimi drogami, którymi dziś poruszają się kierowcy, a także miała doprowadzić do jeszcze szybszego rozwoju obu gmin, umożliwiając im m.in. budowę Stref Aktywności Gospodarczej wzdłuż nowej trasy.

Jeszcze cztery lata temu głośno mówiono o tym, że jeżeli stosunkowo szybko gminy otrzymają zgodę na przeprowadzenie prac, a także otrzymają odpowiednie fundusze, to inwestycja mogłaby dojść do skutku jeszcze przed upływem 2025 roku. Dziś już wiadomo, że w związku z panującą pandemią koronawirusa, która mocno odbiła się na finansach poszczególnych gmin, a także w związku z innymi pilniejszymi inwestycjami realizowanymi w powiecie, prace w tak krótkim czasie na pewno nie zostaną zrealizowane. Nie oznacza to jednak, że całkowicie zrezygnowano z tego pomysłu.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Wojnicz: Nie oddadzą pałacu

– Podjęliśmy w tej sprawie odpowiednie kroki. Wnioskowaliśmy o wpisanie tej trasy do Strategii Zrównoważonego Rozwoju Powiatu Tarnowskiego, a także o wpisanie do Strategii Rozwoju Województwa Małopolskiego, ponieważ planowana droga pozwoliłaby połączyć w bardzo ciekawy sposób Małopolskę z Podkarpaciem – mówi wójt gminy Skrzyszów, Marcin Kiwior. – Taka inwestycja spowodowałaby otworzenie nowych terenów inwestycyjnych, ale i budowlanych dla obu gmin. Dodatkowo stanowiłaby odciążenie głównej trasy, którą dziś podróżuje naprawdę wielu kierowców. Zrobiłoby się bez wątpienia bezpieczniej. W ten sposób uruchomilibyśmy również świetny dojazd do Podkarpacia odciążając w znaczący sposób autostradę A4. Niestety od jakiegoś czasu nic w tym temacie się nie dzieje. Przeprowadziliśmy pewne konsultacje, wysłaliśmy wnioski, jakieś rozmowy się toczą, ale nic więcej nie wiemy. Wiadomo, że przy takich inwestycjach chodzi przede wszystkim o pieniądze. Taka trasa musiałaby znaleźć finansowanie z różnych źródeł, zapewne również rządowych. Myślę, że mówimy w tym przypadku o koszcie nawet 40 mln zł. Jeżeli okazałoby się, że byłaby to droga wojewódzka, to do sfinansowania inwestycji mogłyby się dołożyć również władze Podkarpacia.

Paweł Augustyn, burmistrz gminy Ryglice mówi, że wciąż wierzy, iż ta inwestycja dojdzie do skutku, jednak może to potrwać lata. – To ogromna inwestycja. Na dziś wydaje się nierealna do przeprowadzenia, zwłaszcza że gigantyczne pieniądze przeznaczono na obwodnicę Tuchowa, a także na remont trasy Skrzyszów-Karwodrza. Oczywiście taka trasa pozwoliłaby nam uzbroić znajdujące się obok niej działki w kanalizację, czy prąd, co byłoby sporym atutem, aby przyciągnąć do naszej gminy dużych przedsiębiorców, a jeżeli nie, to przynajmniej stworzyć kolejne osiedle mieszkaniowe. Trzeba też pamiętać o minusach takich przedsięwzięć. Wybudowanie takiej alternatywnej drogi spowodowałoby, że wielu kierowców omijałoby centrum Ryglic. Ograniczymy w ten sposób rozwój centrum naszej miejscowości i niewykluczone, że mieszkańcy prowadzący tutaj swoje działalności mogliby stracić na takiej inwestycji. Trzeba wziąć pod uwagę wszystkie za i przeciw…

WARTO PRZECZYTAĆ:   Mirosław Cierpich i jego grzyby... na fusach

Starosta tarnowski, Roman Łucarz mówi, że wszystkie inwestycje, które służą rozwojowi powiatu i jego mieszkańcom są przez władze starostwa akceptowane i wspierane. – Bez wątpienia przeprowadzenie takich prac spowodowałoby, że tereny inwestycyjne w tych gminach byłyby uruchomione. Każda tego typu inwestycja jest wskazana nie tylko z perspektywy danej gminy, ale również z perspektywy powiatu, bo służy rozwojowi całego regionu. Nie da się jednak ukryć, że obecnie sytuacja związana z budżetami poszczególnych jednostek nie jest za wesoła i trudno znaleźć tak duże pieniądze. Fundusze są ograniczone i jest to zadanie oczekujące w kolejce za innymi, jeszcze ważniejszymi inwestycjami, czy to z naszego punktu widzenia, czy też samorządu województwa małopolskiego. Nie ma jednak najmniejszych wątpliwości, że trasy, którymi dziś przemieszczają się kierowcy podróżujący na odcinku Skrzyszów-Ryglice pod względem parametrów są nieprzystające do dzisiejszych czasów i niebezpieczne. Szerokość, czy podbudowa tych dróg w żadnym stopniu nie pozwalają na to, aby mogli z nich korzystać kierowcy jeżdżący samochodami ciężarowymi, a przecież w momencie, kiedy gminy chciałyby uruchomić obszary dla przedsiębiorców, są one koniecznością. Uważam, że pomysł nie jest zły i w perspektywie kolejnych kilku lat może dojść do jego realizacji. Sam na pewno będę wspierał tę inicjatywę.

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.