Tarnowianin Krzysztof Łabno od 13 lat zajmuje się projektowaniem znaków firmowych. Na swoim koncie ma już zaprojektowanie logo m.in. dla Stadionu Śląskiego w Chorzowie, komunikatora Gadu-Gadu, czy polskiego samochodu wyścigowego Arrinera Hussarya. Jak sam uważa, symbol graficzny powinien być przede wszystkim adekwatnie dobrany do nazwy firmy, a niebagatelną rolę w opracowaniu ostatecznej wersji odgrywa rzetelna rozmowa z klientem.
Pan Krzysztof nie pamięta, jak wyglądało jego pierwsze logo, które stworzył dla swojego klienta. Grafiką komputerową i projektowaniem zaraził się, będąc jeszcze nastolatkiem. Początkowo tworzył strony internetowe, jednak z czasem jego pasja ewoluowała i sprawiła, że zaczął pochylać się nad projektowaniem znaków firmowych.
– Pierwsze próby nie wypadały jakoś szczególnie okazale, ale nie zamierzałem z tego rezygnować. Wierzyłem, że przy zaangażowaniu się w nowe hobby efekty wcześniej, czy później na pewno się pojawią. Początkowo przerażała mnie biała kartka. Wiedziałem, że jest pusta, a ja coś muszę na niej stworzyć. Dodatkowo to „coś” musi spełniać swoją funkcję i być wizualnie przyjemne w odbiorze – mówi 31-latek, który dodaje, że proces tworzenia znaków firmowych składa się z kilku etapów. – Po pierwsze wysyłam mojemu klientowi brief, czyli zestaw pytań, na które powinien odpowiedzieć. Pytania dotyczą m.in. tego, do jakiej grupy docelowej ma dotrzeć jego logo i w jaki sposób ma być postrzegane przez jego klientów. Drugim etapem jest research. Tak naprawdę pochłania on największą część pracy. Podczas niego badam niemal pod każdym kątem rynek, na którym funkcjonuje firma oraz firmę samą w sobie, dla której przygotowujemy logo. Sprawdzam ile czasu działa na rynku, czy jest to rynek rodzimy, czy może globalny, itp. Następnie przechodzę do sporządzenia szkicu logo na kartce, po czym przekładam go na formę cyfrową. Później przesyłam klientowi gotowy projekt w formie rozbudowanej prezentacji nakreślającej dwie, różniące się od siebie propozycje linii kreatywnych. Praca nad znakiem firmowym trwa przeważnie 2-3 tygodnie.
Logo dla Stadionu Śląskiego i samochodu wyścigowego
Tarnowianin nie ma wątpliwości, że nie każdy nadaje się do tej pracy. Według niego poradzą sobie w niej osoby, które są odporne na krytykę i traktują ją jako formę rozwoju. – W tej pracy z krytyką będziemy spotykać się cały czas. Nie zabraknie osób, którym nie będą odpowiadały nasze logo, a my w takich przypadkach musimy wyciągnąć z tych krytycznych słów wnioski i systematycznie poprawiać swój warsztat pracy. Oczywiście oprócz tego ważną rolę odgrywają umiejętności analityczne, czyli rozwiązywanie różnych problemów związanych np. ze złym zastosowaniem koloru, czy typografią. Musimy także opanować kilka programów graficznych, chociaż akurat jest to element, którego spokojnie można się nauczyć – mówi tarnowski projektant, który na swoim koncie ma wykonanie znaków graficznych, m.in. dla Stadionu Śląskiego w Chorzowie, serwisu Bankier.pl, komunikatora Gadu-Gadu, który swego czasu bił w Polsce rekordy popularności, czy polskiego samochodu wyścigowego Arrinera Hussarya. – To najbardziej szczególne dla mnie logo, które do tej pory wykonałem. W przypadku projektu dla Stadionu Śląskiego w Chorzowie wiadomo, jakie to miejsce i z jak wielką historią polskiego sportu się łączy. Największą inspiracją dla samego logo był uproszczony rzut z góry stadionu. Wykonałem go, a następnie wyrysowałem linie i zamknąłem w centralnym punkcie literkę „Ś”, której akcent górny, ta kreseczka, nad literką „S” tworzy w negatywnej przestrzeni otwartą formę, która symbolizuje otwartość stadionu dla wszystkich kibiców i zawodników. W przypadku logo dla Arrinery Hussarya za symbol przyjąłem z kolei pikującego orła. Nawiązuje on do pędu i dynamiki oraz do naszej niezwyciężonej przez ponad 125 lat husarii. Chciałem, aby logo miało charakter. Trzeba pamiętać, że dobre logo to takie, które nie tylko jest unikalne, ale również czytelne, proste i łatwo je zapamiętać. Przez wiele lat działania w tej branży w końcu „myślę symbolem” i bez problemu pojawiają mi się w głowie wizje tego, w jaki sposób właśnie symbolem można nawiązać do danej marki.
Herby piłkarskie są świętością
31-letni projektant nie ma wątpliwości, że duża liczba znaków graficznych nie tylko w naszym kraju, ale również na całym świecie, pozostawia wiele do życzenia. Nie oznacza to jednak, że nie ma też świetnych wzorów. – Uważam, że słabych znaków jest sporo, jednak tych dobrych i bardzo dobrych błyskawicznie przybywa. Nie do końca jestem jednak zwolennikiem zmieniania wszystkich symboli na nowe, czyli na takie, które z założenia mają iść z duchem czasu. Najlepszym tego przykładem są herby klubów piłkarskich, których jestem wielkim miłośnikiem. Kilka lat temu na zmianę herbu zdecydował się włoski klub Juventus Turyn. Nowy herb jest nowoczesny i miał za zadanie spełniać adekwatną strategię marketingową. Wielu kibicom taka zmiana nie przypadła do gustu. Ja również nie jestem zwolennikiem takich działań. Herby klubowe wiążą się z historią danego zespołu, z którą przez pokolenia utożsamiali się kolejni kibice. To coś więcej niż znak graficzny. Gdybym otrzymał zlecenie wykonania herbu dla jakiegoś klubu, bez wątpienia podjąłbym się tego wyzwania, jednak uważam, że akurat herby są swego rodzaju „świętością”. Możemy pokusić się tutaj o delikatny lifting, z zachowaniem walorów tradycji – tłumaczy pan Krzysztof.
Wiele firm zamawiających swój znak u tarnowianina kieruje się swoimi kryteriami. Jedni chcą nawiązać do swojej nazwy, inni do swoich produktów, a jeszcze inni do historii. Krzysztof Łabno nie ukrywa, że ostateczna wersja logo wynika z charakteru działalności firmy. – Jeżeli mamy do czynienia z firmą zajmującą się od pokoleń produkcją wędlin, to dobrze, aby jej identyfikacja wizualna nawiązywała do tradycji. Będzie to świadczyło o tym, że od lat cieszą się solidną marką na rynku. Jeżeli mamy do czynienia z firmą, która działa w sektorze informatycznym, naturalnym wydaje się modernistyczny wydźwięk. Ważne jest również odpowiednie dobranie kolorystyki marki, ponieważ w późniejszym czasie wszystkie akcje marketingowe, które będzie przeprowadzać firma, będą odbywać się z użyciem właśnie tych kolorów. Znajomość teorii kolorów i umiejętność doboru typografii jest tu kluczowa – mówi 31-latek i dodaje, że jako projektant czuje się spełniony, jednak liczy na to, iż będzie mu jeszcze dane zaprojektować kilka ciekawych znaków. – Na pewno fajną przygodą byłoby zaprojektować herb piłkarski. Oprócz tego ciekawym doświadczeniem byłoby stworzenie logo dla irlandzkiej whisky. Projektów, które sprawiłyby mi frajdę, na pewno nie brakuje. Ostatnio więcej czasu poświęcam grafice i animacji 3D. Wielu przedsiębiorców coraz bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że dobrze zaprojektowane i działające logo oraz strategia marki, to połowa sukcesu firmy. Jestem więc przekonany, że przede mną wiele ciekawych i wymagających wyzwań zawodowych.
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.