Na Marsa z Turzy nie polecą…

W Turzy w gminie Rzepiennik Strzyżewski na terenie prywatnego Obserwatorium Astronomicznego Królowej Jadwigi od kilku miesięcy powstawała baza, w której już na początku sierpnia astronuaci-ochotnicy mieli wziąć udział w symulacji lotu na Marsa. W ostatnich tygodniach przedstawiciele międzynarodowego zespołu MARS, którzy czuwają nad projektem, zmienili jednak zdanie i zdecydowali, że na Marsa polecą, tyle że z… Piły. Mieszkańcy Turzy są w szoku, bo pierwszy tego typu eksperyment w Europie miał być świetną okazją do wypromowania małej podtarnowskiej miejscowości na świecie.

Obserwatorium astronomiczne w Turzy

Kiedy ponad rok temu Turzę w gminie Rzepiennik Strzyżewski obiegła informacja, że to właśnie w ich miejscowości odbędzie się pierwsza w Europie największa i najbardziej kompleksowa symulacja kosmicznej misji na Marsa jej mieszkańcy omalże nie pękli z dumy. Mała podtarnowska miejscowość miała okazję na międzynarodową promocję, jakiej pozazdrościłaby chyba każda wioska w Polsce, a to wszystko dzięki Bogdanowi Wszołkowi, mieszkańcowi Turzy, który kilka lat temu na tamtejszych terenach otworzył największe prywatne obserwatorium astronomiczne na Starym Kontynencie.

Projekt zakładał budowę specjalnego habitatu, w którym sześciu analogowych astronautów zupełnie odizolowanych od świata, przez okres dwóch tygodni przebywałoby w warunkach zbliżonych do tych, które na co dzień występują na Marsie. Podczas eksperymentu astronauci-ochotnicy mieli m.in. przeżyć symulację kosmicznej burzy lub naprawić nieprzewidzianą usterkę, od której może zależeć powodzenie całej misji.

Kilka dni temu Turzę obiegła nieco zaskakująca informacja. Eksperyment, który planowano przeprowadzić na początku sierpnia tego roku, nie dojdzie do skutku, a przynajmniej nie w podtarnowskiej miejscowości. Okazało się, że członkowie grupy MARS w ostatniej chwili zmienili lokalizację związaną z projektem i nowym miejscem, gdzie zostanie wybudowany habitat, będzie… Piła. Aby wyjaśnić całą sytuację, postanowiliśmy skontaktować się z Szymonem Grysiem jednym z członków międzynarodowej grupy MARS odpowiedzialnej za projekt. – Po prostu udało nam się znaleźć lepszą lokalizację, która wydaje się idealną dla realizacji takiego eksperymentu. Mamy lepszy i szybszy dojazd, co powoduje bardziej funkcjonalne zarządzanie projektem. To, co udało nam się od kilku miesięcy przygotować w Turzy, zostanie przetransportowane w nowe miejsce. Data eksperymentu nie ulega zmianie i chcemy przeprowadzić go z początkiem sierpnia.

WARTO PRZECZYTAĆ:   ICŚ: 8 mln Polaków regularnie pali, a 70 tys. umiera corocznie z powodu chorób odtytotniowych

Pytany o całą sprawę Bogdan Wszołek, właściciel obserwatorium, obok którego miał odbyć się eksperyment, tłumaczy, że na zmianę lokalizacji najbardziej naciskali członkowie grupy pochodzący z Niemiec, którzy tłumaczyli, iż zmiana lokalizacji jest niezbędna przede wszystkim ze względu na utrudnione działania logistyczne oraz… bezpieczeństwo przeprowadzenia eksperymentu. – Przedstawiciele strony niemieckiej jasno dali do zrozumienia, że teren w okolicach byłego lotniska wojskowego w Pile bardziej im odpowiada. Swoją decyzję tłumaczyli tym, że tamtejsza okolica jest ogrodzona i specjalnie chroniona. Dodatkowo będą mieli do dyspozycji podziemny hangar, a i dojazd jest zdecydowanie lepszy, niż u nas. Kilkukrotnie słyszałem stwierdzenia, że w sytuacji, gdyby na miejsce musiała dotrzeć karetka pogotowia, a wcześniej mocniej popadało, to dojazd pod samą bazę byłby niemożliwy, a na takie ryzyko nikt nie może sobie pozwolić. Droga dojazdowa do obserwatorium rzeczywiście nie jest najlepsza, ale wątpię, aby był to główny powód zmiany lokalizacji. Do gminnych władz nie mam żalu, że nie interweniowały w tej sprawie. Sam nigdy o nic nie prosiłem, więc ciężko mieć teraz o coś pretensje.

Wójt gminy Rzepiennik Strzyżewski, Marek Karaś mówi, że o decyzji związanej ze zmianą lokalizacji przeprowadzenia eksperymentu dowiedział się już po fakcie, jednak nawet w sytuacji, gdyby mógł wcześniej zainterweniować i tak niewiele by wskórał. – Niestety, ale ten projekt to inicjatywa prywatna, a nie gminna. W tej sprawie praktycznie i tak nic nie moglibyśmy zrobić. Słyszałem opinie, że być może jednym z powodów, dla którego zrezygnowano z Turzy, był utrudniony dojazd. Uważam, że jest to totalna bzdura. Do obserwatorium prowadzą aż trzy drogi. Dwie z nich są naprawdę w dobrym stanie. Trzecia przez wiele lat była drogą prywatną i dopiero podczas ostatniej sesji rady gminy, która odbyła się w czerwcu, została przyjęta w poczet dróg gminnych. Niedługo planujemy przeprowadzić jej remont, dlatego tłumaczenia dotyczące tego, że drogi dojazdowe do obserwatorium są w złym stanie, nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Bardziej jestem skłonny uwierzyć w wersję, że Niemcom po prostu zdecydowanie łatwiej i szybciej jest dotrzeć do Piły, niż Turzy. Jako gmina bardzo żałujemy, że eksperyment nie zostanie przeprowadzony w jednej z naszych miejscowości, bo bez wątpienia byłoby to świetną promocją dla tego regionu. Niestety podjęto inną decyzję i tego już nie zmienimy.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Żabno: Walka z czasem

W ciągu najbliższych dni to, co udało się wybudować w Turzy, ma zostać przetransportowane do Piły. Jednymi z nielicznych elementów, które pozostaną po niezrealizowanym eksperymencie, jest niezliczona ilość kabli znajdująca się pod ziemią, która według Bogdana Wszołka ma przydać się przy budowie laboratorium kosmicznego. – Na pewno nie załamujemy rąk niepowodzeniem dotyczącym symulacji lotu na Marsa. Za kilka miesięcy zamierzamy ruszyć z budową laboratorium kosmicznego, dzięki któremu moglibyśmy poznać inne środowiska czekające na nas poza Ziemią. Chcemy stworzyć naprawdę profesjonalny obiekt, w którym moglibyśmy przeprowadzać wiele badań. Z informacji, jakie posiadam eksperyment, który zostanie przeprowadzony w Pile, nie będzie ostatnim, więc kto wie, czy naukowcy za jakiś czas znowu nie zawitają do Turzy, aby właśnie stąd polecieć na Marsa, na Księżyc lub inną planetę? Być może wówczas będziemy na to lepiej przygotowani…

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Dodaj komentarz