Piotr Kinasiewicz od urodzenia porusza się na wózku inwalidzkim. Z tego też powodu niemal przez całe życie nie wychodził z domu. Sytuacja zmieniła się ponad 3 lata temu, kiedy poznał pochodzącą z Tuchowa, Martę Samelzon. Para zamieszkała w podtarnowskiej gminie i codziennie jeździ na specjalnym rowerze, który został zakupiony za pieniądze ze zbiórki charytatywnej. Co ciekawe, na niezwykłym pojeździe zamierzają przejechać Polskę od północy na południe.

33-letni dziś Piotr Kinasiewicz urodził się z przepukliną oponowo-rdzeniową. Lekarze natychmiast przystąpili do operacji. Niestety w wyniku błędu lekarskiego pochodzący z Włocławka mężczyzna stracił czucie od pasa w dół. Przez wiele lat w samotności spędzał każdy kolejny dzień. Nie wychodził z domu, bo jak sam twierdzi, bał się kontaktu ze światem zewnętrznym.
– Żyłem jak w klatce. Całe dnie spędzałem przed telewizorem i komputerem. Nie wychodziłem nawet na zakupy – mówi pan Piotr i dodaje, że z czasem zaczęła dopadać go depresja. – Czułem się źle. Nikomu niepotrzebny i pozbawiony sensu istnienia. Na szczęście poznałem Martę, która całkowicie odmieniła moje życie.
Z pochodzącą z Tuchowa Martą Samelzon pan Piotr poznał się na jednym z serwisów internetowych. 27-latka studiowała wówczas psychologię na Uniwersytecie Opolskim i przeprowadzała badanie do swojej pracy magisterskiej dotyczące osób poruszających się na wózkach inwalidzkich.
– Przygotowałam specjalną ankietę i rozesłałam ją obecnym w serwisie osobom. Każdemu z osobna wysyłałam ją tylko raz, ponieważ nie chciałam być nachalna. Jedyną osobą, z którą skontaktowałam się dwa razy, był właśnie Piotr. Jako jeden z nielicznych miał w swoim profilu zdjęcia. Moją uwagę zwróciło to, że na każdym z nich był pozbawiony uśmiechu. Piotrek ostatecznie zdecydował się wypełnić moją ankietę, a następnie przez kilkanaście kolejnych dni rozmawialiśmy ze sobą na czacie. W końcu postanowiłam poznać go osobiście i udałam się do Włocławka. Stosunkowo szybko zaiskrzyło między nami. Obiecałam sobie, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby przywrócić mu radość z życia – mówi pani Marta.
Po którymś z kolei spotkaniu pani Marta zaproponowała panu Piotrowi wspólną przejażdżkę rowerem. Pociągiem udali się do Stargardu Szczecińskiego, a tam postanowili wspólnie pokonać ponad 20-kilometrową trasę nad jezioro. Samodzielnie skonstruowali też pojazd. Za pomocą linek związali ze sobą rower i wózek inwalidzki.
– Wówczas nastąpił we mnie przełom. Marta otworzyła mi oczy i udowodniła, że nawet będąc niepełnosprawnym, jestem w stanie robić to samo, co osoby pełnosprawne. Przeprowadziliśmy się do Tuchowa i zaczęliśmy regularnie uprawiać sport. Naszym marzeniem stał się zakup specjalnego trójkołowego tandemu, którym razem moglibyśmy podróżować. Zorganizowaliśmy więc zbiórkę pieniędzy w internecie. Początkowo udało się nam zebrać 5 tys. zł. Dopiero przy pomocy fundacji, do której wstąpiłem, udało nam się uzbierać brakującą część pieniędzy – mówi 33-latek.
Nowy rower, który kosztował 21 tys. zł, stał się dla pary prawdziwą przepustką do lepszego świata. Pojazd wspomaga zapalonych rowerzystów napędem elektrycznym i został wykonany dla nich na specjalne zamówienie. – Nikt nie ma takiego roweru – cieszy się Marta Samelzon. – Pojazd jest dostosowany specjalnie do nas. Posiada trzy koła – dwa z przodu i jedno z tyłu, przez co jest bardzo stabilny. Na prostej drodze, dzięki zamontowanemu napędowi elektrycznemu może osiągać prędkość 25 km/h. Pojazd wzbudza wielkie zainteresowanie wśród mieszkańców Tuchowa, którzy widząc nas na trasie, machają do nas, uśmiechają się, a także dopytują, gdzie można kupić taki rower.
Para od momentu zakupu roweru, który miał miejsce w ubiegłym roku, pokonała już ponad 1600 km! Najczęściej wybieranymi przez nich trasami są okolice Tuchowa, ale zdarzały się również dalsze przejażdżki, jak chociażby wypad do województwa podkarpackiego, czy ponad 70 km odcinek dookoła Tarnowa. Jednym z celów na przyszłość dla pana Piotra i pani Marty jest przejazd od północy Polski na południe kraju.
– To nasze marzenie, ale aby je spełnić musielibyśmy liczyć na pomoc finansową ze strony prywatnych sponsorów, którzy pomogliby nam w przygotowaniu się do takiego rajdu. W przejażdżkę chcielibyśmy zabrać naszego niepełnosprawnego kolegę z Warszawy. Być może udałoby nam się skonstruować trzyosobowy rower, na którym pokonalibyśmy całą trasę? Poprzez tego typu działania chcemy pokazać wszystkim niepełnosprawnym osobom, że pomimo problemów, jakim muszą stawiać czoła na co dzień, mogą również żyć na pełnych obrotach i każdy dzień spędzać z uśmiechem na twarzy. Chcemy być inspiracją dla wszystkich tych, którzy twierdzą, że się nie da i nie warto próbować. Warto, a my jesteśmy tego najlepszym przykładem – kończą wspólnym głosem pan Piotr i pani Marta.
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.