W przyszłym roku, do szkół średnich wybierze się około 730 tys. uczennic i uczniów w całym kraju. To dwa razy więcej niż zwykle. Już teraz słychać głosy, że zabraknie dla nich miejsca w wielu szkołach. Według Ministerstwa Edukacji Narodowej wszystkie placówki oświaty powinny przyjąć system jednozmianowy, jednak nie brakuje miast, które zastanawiają się nad wprowadzeniem nauki na dwie zmiany lub… w soboty. Na reformie ucierpieć mogą również nauczyciele, których w podstawówkach będzie za dużo.

W wyniku reformy edukacji w czerwcu 2019 roku o miejsca w szkołach średnich będą starać się obecni uczniowie klas siódmych urodzeni w latach 2004 i 2005 (z racji tego, że to właśnie osiem lat temu skumulowano po raz pierwszy sześcio- i siedmiolatki) oraz uczniowie gimnazjów urodzeni w 2003 roku. W skali kraju mowa tutaj o około 730 tys. uczniów. Dla porównania, do tej pory do szkół średnich co roku trafiało ok. 350 tys. osób. To ponad dwa razy mniej. Samorządy robią co tylko w ich mocy, aby dla wszystkich uczniów zapewnić miejsca w szkołach. Również w szkołach średnich w Tarnowie dyrektorzy szukają rozwiązań, aby pomieścić w placówkach jak największą liczbę uczniów.
– W naszym przypadku szykujemy się na przyjęcie blisko 500 uczniów. Planujemy utworzyć siedem 35-osobowych klas uczniów kończących gimnazjum, jak również siedem klas uczniów kończących podstawówkę. Łącznie będziemy dysponować 14 oddziałami. Jedni powiedzą, że to dużo, ale z drugiej strony jeszcze trzy lata temu mieliśmy 9 oddziałów w pierwszej klasie, więc w sytuacji, kiedy liczba uczniów zostaje podwojona, powinniśmy mieć ich 18. Nie mamy na to jednak warunków – mówi Jan Ryba, dyrektor III LO w Tarnowie. – Celowo zmniejszaliśmy nabór w latach poprzednich, aby teraz nie przeludnić klas. Dla uczniów, którzy się u nas pojawią, przeprowadzamy remont placówki. Nasza szkoła zyska trzy nowe klasy na poddaszu i jedną klasę na parterze. Nie chcemy, by uczniowie zbyt długo przesiadywali w szkole, zwłaszcza że większość z nich będzie dojeżdżać do nas z gmin powiatu tarnowskiego. Zajęcia mają trwać maksymalnie do godziny 15:30. W tym roku ostatnie lekcje kończą się godzinę wcześniej.
Jadwiga Skolmowska, dyrektorka I LO w Tarnowie nie ma wątpliwości, że do wymarzonego liceum uczniom będzie zdecydowanie trudniej się dostać niż miało to miejsce do tej pory. – W naszym obiekcie nie ma dodatkowych pomieszczeń, które moglibyśmy wykorzystać w formie klas. Szykujemy się do utworzenia dziesięciu pierwszych klas, które liczyłyby po 32 osoby. Dla porównania w tym roku szkolnym utworzyliśmy tylko siedem oddziałów pierwszych klas. Nie wyobrażamy sobie nauki w systemie dwuzmianowym. Wynika to przede wszystkim z tego, że aż 3/4 wszystkich naszych uczniów jest spoza Tarnowa. Byłoby to dla nich dużym problemem.
Okazuje się jednak, że są już miasta w naszym kraju, które mocno biorą pod uwagę naukę w systemie dwuzmianowym, a nawet organizowanie lekcji w… soboty. Warszawski ratusz rozważa, czy w przyszłym roku nie wydłużyć tygodnia nauki szkolnej do sześciu dni. Ma to pomóc w rozładowaniu tłoku w najbardziej obleganych liceach, w których z uwagi na kumulację roczników, może zabraknąć miejsc dla wszystkich chętnych. W praktyce wyglądałoby to tak, że niektórzy uczniowie, zamiast uczęszczać na zajęcia od poniedziałku do piątku, na lekcjach pojawialiby się od wtorku do soboty.
W naszym mieście nikt jeszcze takiego scenariusza nie zakłada, ale z informacji przekazanych przez Starostwo Powiatowe w Tarnowie wynika, że w 2003 i w 2004 roku w powiecie tarnowskim urodziło się 4085 dzieci, z których przeważnie około 75 proc. wybiera dalszą edukację w Tarnowie. Dla porównania w tych samych latach w Tarnowie urodziło się 1922 dzieci. Jak łatwo policzyć do pierwszych klas w tarnowskich szkołach średnich ruszy w przyszłym roku szkolnym około 5 tys. uczniów! W placówkach zrobi się więc bardzo ciasno.
Reformą edukacji zostaną dotknięci również nauczyciele. Mowa tutaj przede wszystkim o belfrach, którzy na co dzień pracują w wygaszanych gimnazjach na terenie różnych gmin w powiecie tarnowskim. Z racji tego, że na terenie niewielu gmin funkcjonują szkoły średnie, to w momencie zamknięcia gimnazjum nauczyciel staje się zbędny. Na alarm biją już m.in. w Skrzyszowie, gdzie tamtejszy wójt nie ma wątpliwości, że z pracą pożegna się kilkunastu nauczycieli. – W momencie ukończenia trzeciej klasy gimnazjum przez uczniów, nie będzie już nowych oddziałów, więc nauczyciele stracą etaty. Bierzemy pod uwagę, że z pracą może pożegnać się nawet kilkunastu belfrów. W pierwszej kolejności będziemy prosić nauczycieli, którzy mogliby przejść na emeryturę, aby zdecydowali się na ten krok, umożliwiając pracę swoim młodszym kolegom i koleżankom. Liczę również na to, że uda nam się wypracować porozumienie z tarnowskimi szkołami średnimi w taki sposób, aby nasi najlepsi nauczyciele mogli zostać przesunięci z gimnazjum i pracować dalej na terenie tamtejszych placówek. Na reformie ucierpią wszyscy. Począwszy od uczniów, przez nauczycieli, aż do rodziców, którzy będą dwoić się i troić, aby zapewnić swoim pociechom wymarzoną szkołę.
Pytana o całą sprawę Bogumiła Porębska, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Tarnowa twierdzi, że największy problem związany z przyszłorocznymi pierwszoklasistami może dotyczyć… utworzenia klas. – Wyobraźmy sobie sytuację, w której do pierwszej klasy szkoły średniej swoje podanie składa 15 uczniów po gimnazjum i 15 uczniów po szkole podstawowej. W żadnym z tych przypadków nie można otworzyć oddziału, co więcej takich uczniów nie można ze sobą połączyć, ponieważ są na innym etapie nauczania. Jedynym rozwiązaniem dla nich jest wybór innej placówki. Pytanie tylko, czy dla takiego ucznia i w niej znajdzie się miejsce? W porównaniu do innych polskich miast mamy o tyle komfortową sytuację, że w ostatnich latach nie zamknęliśmy ani jednej placówki. Wybór jest więc duży. Być może jest to również szansa dla szkół branżowych, które w ostatnich latach nie cieszyły się zbyt dużym zainteresowaniem uczniów, a które przygotowują młodzież do konkretnych zawodów. Pierwsze rozmowy z dyrektorami tarnowskich szkół na temat przyszłorocznego naboru i najbardziej nurtujących ich pytań zamierzamy przeprowadzić pod koniec roku. Wierzę również w to, że nauczyciele, którzy stracą pracę w gimnazjach, otrzymają ją w szkołach średnich. Zatrudnienia ze względu na większą liczbę uczniów będą bowiem koniecznością.
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI