Radłów: Odcięty od lasu

Mieszkaniec Radłowa Stanisław Rajczyk już od kilku lat zwraca się do włodarzy tamtejszej gminy o naprawę mostku, który został wyburzony ponad 7 lat temu, przez co nie może przedostać się do dalszej części lasu. Przedstawiciele gminy twierdzą, że budowa mostku nie należy do najpilniejszych inwestycji, a przedostanie się do lasu i tak jest możliwe, dzięki stworzonej dodatkowej trasie. Nie brakuje jednak głosów, że gminie nie zależy na odbudowie mostku, ponieważ istnieje ryzyko, że wpłynie to na zwiększenie ilości kradzieży drewna z lasu.

Stanisław Rajczyk wskazuje miejsce, w którym znajdował się mostek

Kiedy w 2010 roku w wyniku intensywnych opadów deszczu doszło do wielu zniszczeń na terenie gminy Radłów, los nie oszczędził również mostku, który znajdował się na skraju lasu nieopodal ulicy Nowy Świat. – W trakcie wykonywania prac ziemnych, most został uszkodzony przez jedną z koparek. O jego istnieniu świadczą dziś jedynie betonowe elementy, które leżą w lesie. Niestety od tamtej pory nie zrobiono nic, aby umożliwić mieszkańcom, których domy znajdują się blisko lasu, przedostanie się na drugą stronę. Interweniowałem w tej sprawie w urzędzie gminy wielokrotnie, ale w dalszym ciągu nie przynosi to rezultatu – mówi Stanisław Rajczyk, mieszkaniec Radłowa.

Przejście na drugą stronę lasu uniemożliwiają również bobry, których działania spowodowały, że rów z wodą nabrał gigantycznych rozmiarów i jakakolwiek próba przedostania się na drugą stronę jest niemożliwa. – Woda w niektórych miejscach sięga nawet dwóch metrów głębokości. Próbowaliśmy nawet we własnym zakresie zbudować małą kładkę, ale szybko się zawaliła. Wiele lat właśnie tą trasą chodziłem nie tylko ja, ale również moi sąsiedzi na spacery. W dalszej części lasu zbieraliśmy grzyby, czy jagody. Zostaliśmy tego pozbawieni i nikt nie chce nam pomóc. W gminie twierdzą, że możemy skorzystać z alternatywnej trasy. Problem w tym, że dokładamy w ten sposób ponad kilometr drogi.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Stadion Śląski walczy o zawody... widmo!

Andrzej Janicki, kierownik ds. inwestycji w gminie Radłów twierdzi, że doskonale zna sytuację pana Stanisława i mieszkańców ul. Nowy Świat, jednak teren, na którym przed laty znajdował się mostek, jest obecnie terenem zalewowym i próba wybudowania trwałego przejścia na drugą stronę lasu mogłaby zakończyć się niepowodzeniem. – Dokładnie zbadałem to miejsce. Mieszkaniec chciałby, aby wybudować tam przeprawę, jednak uważamy, że jest to obecnie zadanie, które pochłonęłoby zbyt duże koszty. Nie możemy pozwolić sobie na to, że sami podejmiemy decyzję o wkopaniu tam jednej, czy dwóch rur, które umożliwiłyby przedostanie się mieszkańcowi na drugą stronę lasu. Za chwilę o sprawie dowiedziałby się nadzór budowlany, nakazał rozebrania przeprawy, a na nas nałożył wysoką karę. Na tym samym rowie melioracyjnym, tyle że w miejscowości Brzeźnica wykonywaliśmy już podobny mostek. Koszty budowy wraz z pełną dokumentacją to wydatek około 40-50 tys. zł. Nie wiem, czy obecnie gminę stać na taką inwestycję…

Okazuje się jednak, że wśród mieszkańców pojawiły się już głosy, że włodarzom gminy wcale nie spieszy się z odbudową mostku nie tylko ze względu na zbyt wysokie koszty. Niektórzy twierdzą, że stworzenie przeprawy nie jest po drodze gminie, ponieważ może skutkować… zwiększeniem ilości kradzieży drewna z lasu.

Wiesław Armatys, zastępca burmistrza Radłowa mówi jednak, że to kompletna bzdura, chociaż nie ukrywa, że docierały do niego informacje o rzekomych kradzieżach. – Od kradzieży drewna jest straż leśna, a nie gmina. Nikogo nigdy nie złapałem na gorącym uczynku, więc nie zamierzam nikogo o to oskarżać. Mogę jedynie stwierdzić, że głosy, iż nie chcemy budować mostku, ponieważ ludzie kradną drzewo, to nieprawda. Prawdą jest natomiast, że przeprawa w tym miejscu nie należy do najpilniejszych inwestycji w gminie. Co więcej, uważam, że podobne odczucia mają również sami mieszkańcy Radłowa, którzy zdecydowali niedawno, że w ramach środków sołeckich chcieliby w pierwszej kolejności zagospodarować teren niedaleko lasu. Marzy im się stworzenie m.in. specjalnej wiaty, czy miejsc postojowych dla rowerów. Gdyby mieszkańcy widzieli większą potrzebę w kwestii odbudowy mostka, to zapewne na ten cel chcieliby otrzymać pieniądze – mówi zastępca burmistrza dodając, że gmina nie zamierza całkowicie odcinać się od sprawy budowy przeprawy. – W 2015 mieszkaniec napisał skargę do kancelarii prezesa rady ministrów na burmistrza. Skarga została rozpatrzona przez komisję rewizyjną, uznając ją za bezzasadną. Niestety, ale w gminie mamy obecnie większe priorytety związane z inwestycjami. Zapewniam jednak, że jeżeli środki finansowe nam na to pozwolą, to podejmiemy prace związane z naprawą owego mostku, zwłaszcza że tego typu przepraw uszkodzonych po nadmiernych opadach deszczu mamy w naszej gminie ponad czterdzieści…

WARTO PRZECZYTAĆ:   Wojciech Mierzwa i jego lot z gołębiami

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Dodaj komentarz