Stary budynek szkoły podstawowej w Rzepienniku Strzyżewskim stał się postrachem dla uczniów i ich rodziców. Mieszkańcy wsi boją się posyłać swoje dzieci do szkoły w obawie o ich bezpieczeństwo i zdrowie. Co takiego dzieje się z obiektem, który wiele lat służył tamtejszej społeczności?
Szkoła, do której jeszcze niedawno uczęszczali uczniowie Rzepiennika Strzyżewskiego, a która powstała w 1924 roku, lata świetności ma już za sobą. Szary tynk i popękane ściany, w żadnym stopniu nie mogą równać się z obiektem, który w tamtym roku stanął w jej sąsiedztwie. Nowo wybudowany budynek, który od listopada poprzedniego roku, służy miejscowym uczniom w przyswajaniu nowej wiedzy, jest obiektem nowoczesnym, który stał się w pewnym sensie wizytówką wsi. – Szkoła jest naprawdę piękna. Nasze dzieci nie mogą na nic narzekać. Mają wszystko co potrzebne, aby prawidłowo się rozwijać. Jednak jedna kwestia nie daje nam spokoju. Wielu rodziców narzeka na stary budynek szkoły, który jest w opłakanym stanie, a w środku aż roi się od grzyba, który negatywnie wpływa na zdrowie naszych dzieci. Boimy się o ich bezpieczeństwo. Przecież w każdej chwili coś może spaść im na głowę, a budynek nawet nie jest odgrodzony. Gmina nic z tym nie robi, a jednym z warunków przeprowadzenia się do nowego budynku, było wyburzenie starej szkoły – mówi nam matka jednego z uczniów.
Dyrektorka szkoły, Marta Przepióra, nie dziwi się, że rodzice są zbulwersowani takim obrotem spraw. – Kiedy zatwierdzono projekt budowy nowej szkoły, była również podjęta decyzja o wyburzeniu starego obiektu, który na dzień dzisiejszy w żadnym wypadku nie nadaje się do użytku. Praktycznie cała szkoła pokryta jest grzybem, który według mojej opinii jest nie do usunięcia. Przez lata stosowaliśmy osuszacze powietrza do walki z wilgocią, które na niewiele się zdały. Sanepid, który odwiedzał mnie w starej szkole, cały czas dopytywał, kiedy zmienimy otoczenie. Udało nam się tego dokonać w listopadzie ubiegłego roku. Był pomysł, aby po wyburzeniu starego budynku, stworzyć tutaj parking dla nauczycieli i rodziców, ponieważ na chwilę obecną takiego nie posiadamy. Niestety do dnia dzisiejszego nic w kwestii zburzenia byłej szkoły się nie zmieniło, a słowa rodziców na temat zagrożenia bezpieczeństwa swoich dzieci mnie nie dziwią. Nigdy nie wiadomo, czy za chwilę coś nie spadnie komuś na głowę…
W urzędzie gminy twierdzą, że zagrożenia dla dzieci ze strony starego budynku nie ma. Prawdą jest natomiast to, że w projekcie, który zakładał wybudowanie nowej szkoły, widniała informacja o wyburzeniu starego obiektu. – Na chwilę obecną dzieciom nic nie grozi. Budynek nie jest w tak złym stanie, jak przedstawiają to niektórzy rodzice – mówi wójt gminy Rzepiennik Strzyżewski, Marek Karaś. – Na chwilę obecną bardziej przeraża mnie droga, jaką uczniowie pokonują w dotarciu do szkoły. Brakuje nam chodników lub szerszych poboczy. O wypadek naprawdę nie jest trudno. Mogę zapewnić mieszkańców, że będę zabiegał o to, aby droga do szkoły była bezpieczniejsza, niż ma to miejsce obecnie. I to jest głównym celem, nad którym teraz się skupiam.
Co do starego budynku szkoły, wójt nie ukrywa, że zagrzybienie obiektu jest spore. Od 2002 roku na jego terenie przeprowadzany był kilkukrotny gruntowny remont, ale nie potrafiono poradzić sobie z problemem. – Potwierdzam, że w planach było wyburzenie budynku, a koszt takiej operacji miał wynieść blisko 300 tys. zł. Ostatecznie… zabrakło nam na to pieniędzy. Niestety, ale do szkoły podstawowej w Rzepienniku Strzyżewskim trzeba dokładać. Uczęszcza do niej bardzo mało uczniów, a utrzymanie budynku i nauczycieli kosztuje. Co roku przeznaczamy na nią blisko 250 tys. zł. Będziemy starać się pozbyć starego obiektu. Mamy w planach, aby zrobić to już podczas wakacji, kiedy dzieci nie będą uczęszczać do szkoły i będzie można zagospodarować teren. Na pewno jednak nie zrobimy tego za takie pieniądze, jakie wcześniej przewidywano.
Czy tego typu gwarancje uspokajają w jakiś sposób rodziców? – Mówi się o wakacjach? To blisko rok czasu! Nic na to nie poradzimy… Co najwyżej, będziemy posyłać do szkoły dzieci z kaskami na głowach i maskami chirurgicznymi – mówią z przekąsem.
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.