Rzepiennik Strzyżewski i ucieczka do lepszego świata…

 

Młodzi mieszkańcy wsi coraz częściej zostawiają swoje dotychczasowe życie i w poszukiwaniu lepszego jutra wyjeżdżają do większych miast lub za granicę. Podobna sytuacja ma miejsce w Rzepienniku Strzyżewskim, gdzie tamtejsze władze gminy również nie potrafią poradzić sobie z emigracją młodych ludzi. Czy jest jakikolwiek sposób, aby temu zaradzić?

Młodzi wyjeżdżają ze wsi

Bilet w jedną stronę
Pan Łukasz, mieszkaniec Rzepiennika Strzyżewskiego jest absolwentem Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Gorlicach. Uczył się na kierunku technik budownictwa, ponieważ od początku uważał, że to właśnie budowlańcy są najbardziej pożądani na tutejszym rynku pracy. – Wydawało mi się, że kończąc właśnie taki kierunek z powodzeniem uda mi się znaleźć pracę w mojej miejscowości, albo jej okolicach. Jak się później okazało byłem w dużym błędzie… Na samym początku musiałem wyjechać do Warszawy, aby tam pracować przy budowie domów. Oferty pracy, jakie otrzymałem będąc tutaj, do dziś przyprawiają mnie o śmiech. Miałem do wyboru, albo pracować „na czarno”, albo też za najniższą krajową. To w ogóle nie wchodziło w grę – tłumaczy pan Łukasz.

Mimo, iż w Warszawie pracował ponad dwa lata, postanowił wyjechać z Polski. Wybór padł na Austrię. – Pracy w stolicy było coraz mniej. Konkurencja robiła swoje. Później zaczęły się problemy z regularnymi wypłatami. Postanowiłem poszukać swojego szczęścia poza granicami naszego kraju. Wiele myśli krążyło mi po głowie. Nie wiedziałem co czeka mnie tam na miejscu, ale tutaj nic mnie nie trzymało! Nie miałem żadnych perspektyw! – mówi i dodaje – Nie zwracałem uwagi na to, czy będę pracował tam dwa, pięć, czy dwadzieścia lat. Dla mnie liczyło się tylko to, aby mieć pracę. Przecież bez niej nie da się żyć!

WARTO PRZECZYTAĆ:   Coroczna walka z zimową aurą

Ustawodawca ogranicza możliwości gminy
– Staramy się walczyć z bezrobociem na terenie naszej gminy w dostępnym nam zakresie – mówi sekretarz gminy Rzepiennik Strzyżewski, Grzegorz Burkot. – Przy współpracy z Powiatowym Urzędem Pracy, organizujemy corocznie roboty publiczne, do których zatrudniamy mieszkańców gminy. W maksymalny sposób wykorzystujemy dostępne miejsca stażowe, aby umożliwić młodym ludziom ten pierwszy ważny krok w karierze zawodowej. Ustawa o planowaniu przestrzennym pozwala nam również kształtować wielkość i charakter obszarów przeznaczonych pod inwestycje. Niestety gmina położona jest z dala od dużych ośrodków miejskich oraz ważnych ciągów komunikacyjnych, co niewątpliwie ogranicza w znaczący sposób chęć inwestowania przez dużych przedsiębiorców. Samo ukształtowanie terenu również pozostawia wiele do życzenia – mówi Grzegorz Burkot i dodaje – Pochwalić możemy się czystym środowiskiem i pięknymi walorami przyrodniczymi, krajobrazowymi oraz kulturowymi. Naszym dużym potencjałem jest również ekologiczne rolnictwo. Mam nadzieję, że w końcu nasi parlamentarzyści dostrzegą takie mikroregiony i stworzą ustawę, która będzie wspierać rozwój tych obszarów w naturalnym dla nich kierunku. Niestety ustrój gmin został tak ukształtowany przez ustawodawcę, że nie pozwala na swobodną ingerencję w rynek pracy, jak również rynek działalności gospodarczej. Gmina jest najbliżej mieszkańców, zna ich problemy, ale przez przepisy jej rola została sprowadzona do realizacji celów publicznych, natomiast zupełnie zapomniano o możliwości kształtowania otoczenia gospodarczego.

Gmina nie ma możliwości prowadzenia statystyk związanych z wyjazdem młodych ludzi do pracy za granicę, gdyż te osoby raczej nie wymeldowują się z pobytu stałego. Samorząd gminy zadaje sobie jednak sprawę z tego, że ta liczba z każdym kolejnym rokiem wzrasta. – Najlepszym rozwiązaniem dla gminy byłoby, gdyby młodzi ludzie zostawali na jej terenie i tutaj otwierali swoje działalności gospodarcze. Niestety budowanie własnej firmy, to proces długoletni, który nie przynosi w pierwszym okresie znaczących zysków, a jest obarczony dużym ryzykiem. Trudno się dziwić, że mieszkańcy wolą wyjechać z kraju i tam zarobić dużo większe pieniądze, niż miałoby to miejsce tutaj.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Tarnów: Czy miasto dba o powietrze?

Sekretarz gminy Rzepiennik Strzyżewski nie ukrywa również, że to właśnie prowadzenie własnej działalności gospodarczej jest najbardziej pożądane dla rozwoju gminy. – Oczywiście najpierw należy trafić z odpowiednią ofertą dla klienta. Wiadomo jak funkcjonuje rynek… W podmiotach publicznych mamy ograniczoną liczbę osób, które mogą pracować. Firm prywatnych również jest niewiele. Jako gmina możemy zaoferować swoją pomoc w zakresie promocji nowo powstałych firm, na przykład podczas wszelakiego rodzaju imprez i uroczystości przez nas organizowanych. W innych kwestiach mamy ograniczone możliwości.

Wyjadą kolejni?
Nic nie zapowiada tego, aby trend z wyjazdem młodych osób ze wsi miał ulec zmianie. Wydaje się wręcz, że osób chcących „posmakować” lepszego życia będzie jeszcze więcej. Według wszelkich danych statystycznych najliczniejszą grupą osób, które opuszczają wieś, to te w wieku 20-35 lat. – Nie tak dawno urodziła mi się córeczka. Żona wraz z moją mamą wciąż się nią opiekują. Ja ciężko pracuję w Austrii, aby zarobić na ich utrzymanie. Nie jest łatwo. Tęsknota też robi swoje… Staram się przyjeżdżać na weekendy do Polski, chociaż nie zawsze się udaje – mówi pan Łukasz, który wciąż zastanawia się nad tym, czy nie zabrać ze sobą do Austrii całej rodziny aby tam rozpocząć nowe życie – Takie myśli ciągle chodzą mi po głowie. Nic nie zapowiada tego, aby w sferze pracy coś miało ulec zmianie. Żona podczas każdego mojego wyjazdu wspiera mnie i mówi, że tak musi być, że nie mam innego wyboru… Z każdym kolejnym dniem zbliżam się do momentu, w którym wszystkich nas spakuję i razem stąd wyjedziemy.

Pan Łukasz nie jest jedynym mieszkańcem Rzepiennika Strzyżewskiego, który pracuje obecnie za granicą. W austriackiej firmie zatrudniony jest ze swoim kuzynem, a także kilkoma szkolnymi kolegami. – Jest nas kilkoro, a przypuszczam, że będzie jeszcze więcej, bo już teraz dostajemy zapytania, czy nie przydałby nam się kolejny wykwalifikowany budowlaniec. Rzepiennik Strzyżewski, to moja miejscowość. Tutaj się urodziłem i tutaj wychowałem. Tutaj także chciałbym kiedyś wrócić i zamieszkać na stałe. Kiedy? Zapowiada się, że nieprędko… – kończy pan Łukasz.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Uloterapia sposobem na stres?

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Dodaj komentarz