Część mieszkańców gminy Rzepiennik Strzyżewski sprzeciwia się budowie zlewni ścieków dowożonych, argumentując swoją rację… nieprzyjemnym zapachem. Wójt nie potrafi zrozumieć takiej decyzji, bo według niego, zlewnia gminie jest potrzebna, chociażby ze względu na zbyt wysokie koszty związane z wywozem ścieków. Czy zmysł węchu wyjdzie zwycięsko w konfrontacji z finansami?
Jeszcze za kadencji poprzedniego wójta gminy, Kazimierza Fudali, zapadła decyzja o budowie zlewni. Wówczas nie wskazano jednak konkretnego miejsca, gdzie miałaby ona powstać. – I właśnie przez brak tej decyzji, dzisiaj musimy radzić sobie z brakiem porozumienia z pewną grupą naszych mieszkańców, którzy zlewni w swoim najbliższym otoczeniu po prostu nie chcą – mówi przewodniczący Rady Gminy, Zbigniew Bajorek, na którego ręce wpłynęły dwie petycje, w których mieszkańcy Rzepiennika Biskupiego oraz strażacy z remizy mieszczącej się niedaleko planowanego miejsca budowy, sprzeciwiają się powstaniu zlewni. – Petycje zawierają blisko 100 podpisów. Mieszkańcy piszą w nich, że tego typu zlewnia powinna powstać na obrzeżach wsi, a nie w jej centrum i że fetor wydobywający się na zewnątrz, będzie utrudniał im normalne funkcjonowanie. Dodatkowo sprzeciw wyrażają również strażacy, którzy uważają, że wybudowanie zlewni negatywnie wpłynie na liczbę imprez organizowanych w tamtejszej remizie, ponieważ potencjalni klienci nie będą chcieli organizować ich w budynku, gdzie nieopodal będzie miał miejsce tak nieprzyjemny zapach.
Zdziwienia zachowaniem mieszkańców i strażaków nie ukrywa wójt gminy Rzepiennik Strzyżewski, Marek Karaś. Według niego, zlewnia w obecnych czasach jest wręcz wymagana, a miejsce, które zostało na nią wybrane, było przemyślane i spełnia wszystkie warunki niezbędne do późniejszego prawidłowego funkcjonowania. – Obowiązkiem każdego mieszkańca naszej gminy jest wywożenie ścieków. Prowadzimy nawet specjalne kontrole w gospodarstwach, aby sprawdzić czy każdy prawidłowo się z tego wywiązuje. Dzięki budowie zlewni, mieszkańcy naszej wsi będą mogli zaoszczędzić wiele pieniędzy, które dziś przeznaczają na wywóz ścieków do zlewni znajdujących się w innych gminach. Jej budowa, zaraz przy remizie strażackiej w Rzepienniku Biskupim, jest o tyle ważna, że mieszkańcy z każdej miejscowości, które leżą w obrębie naszej gminy, będą ponosić podobne koszty za przewóz ścieków. Gdyby zlewnia miała powstać poza centrum, byłoby to po prostu nieopłacalne i dla części mieszkańców bardziej korzystne byłoby wywożenie nieczystości do Ciężkowic, czy Szerzyn, a to mija się z celem.
Warto dodać, że oburzenia zachowaniem mieszkańców Rzepiennika Biskupiego nie ukrywają również ci, którzy od dawna domagają się budowy zlewni, jak chociażby pan Krzysztof z Turzy. – Za wszystkim stoją strażacy i to oni namówili pozostałych mieszkańców do złożenia swojej petycji. Mam znajomych, którzy nie do końca wiedzieli, co podpisywali, ponieważ dostawali błędne informacje i dziś najchętniej by się z tego wycofali. A strażakom zależało na tym, aby jak najwięcej osób ich poparło. Budowie zlewni zrobiono złą reklamę i teraz większość z nas być może poniesie tego konsekwencje. Wszyscy tłumaczą, że nie odpowiada im zapach, z którym musieliby radzić sobie na co dzień. Czy dzisiaj, kiedy w co drugim domu wybija szambo, nie muszą tego robić? Kiedy pytano ich o alternatywę, nikt nie miał na nią pomysłu, ewentualnie wskazywano na lokalizację zlewni na terenie Rzepiennika Marciszewskiego. Problem w tym, że Rzepiennik Marciszewski leży na terytorium gminy Gromnik, a nie Rzepiennika Strzyżewskiego, więc pomysł nie był trafiony. Uważam, że jedyną szansą dla zlewni jest wystosowanie do wójta pisma, z odpowiednią liczbą podpisów, w którym większość mieszkańców poparłoby pomysł jej budowy. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że będziemy ponosić większe koszty, bo tak ubzdurała sobie garstka ludzi…
Marek Karaś zapewnia, że będzie dążył do jak najszybszego rozwiązania całej sytuacji. Wydaje się jednak, że nie będzie to takie proste. Nie tak dawno zaproponował przeciwnikom budowy wyjazd do Zakliczyna, aby udowodnić im, że tamtejsza zlewnia w żadnym stopniu nie utrudnia życia mieszkańcom. Chętnych na „wycieczkę” jednak nie było. – Mamy przygotowaną alternatywę, w postaci innego miejsca, gdzie moglibyśmy wybudować zlewnię. W grę wchodzi plac znajdujący się wzdłuż drogi na Turzę. Niestety jest ono zdecydowanie mniej korzystne, przynajmniej dla części mieszkańców, aniżeli pierwotna lokalizacja. Wciąż będziemy się starać przekonać mieszkańców Rzepiennika Biskupiego, że teren obok remizy jest najbardziej odpowiedni do tego typu inwestycji. Mam nadzieję, że wezmą oni pod uwagę również zdanie tych osób, które budowy zlewni oczekują już od dłuższego czasu. Na pewno jednak nie podejmiemy żadnej decyzji bez ich zgody. Całą sprawę będziemy starać się zamknąć jeszcze przed końcem roku.
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.