Tarnów: Niebezpieczne skrzyżowanie

Na skrzyżowaniu ulic Ćwiklińskiej i Jaracza w Krzyżu od kilku lat systematycznie dochodzi do kolizji samochodów. Pomimo tego, iż jakiś czas temu na jezdni pojawiły się znaki poziome, to i tak niebezpiecznych zdarzeń z udziałem kierowców nie brakuje. Mieszkańcy i radni osiedla Krzyż apelują do Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie o poprawę bezpieczeństwa na skrzyżowaniu. Problem w tym, że nie do końca wiadomo, w jaki sposób to bezpieczeństwo poprawić…

Niebezpieczne skrzyżowanie w Krzyżu.

24 marca około godz. 5:30 na skrzyżowaniu ulic Ćwiklińskiej i Jaracza doszło do niebezpiecznej kolizji drogowej. Po zderzeniu dwóch pojazdów, jeden z nich wypadł z drogi i zatrzymał się na słupie energetycznym, uszkadzając go. Kierująca peugeotem 206 kobieta, wyjeżdżając z ulicy Ćwiklińskiej, nie ustąpiła pierwszeństwa samochodowi marki Opel Astra, który jechał ulicą Jaracza i uderzyła w jego tył. Tym samym pojazd został wytrącony z toru jazdy i wylądował na poboczu, uderzając w słup energetyczny. Na szczęście nikt nie ucierpiał w zdarzeniu. Niemniej jednak była to kolejna kolizja, która w ostatnim czasie ma miejsce na skrzyżowaniu dwóch ulic w tarnowskiej dzielnicy Krzyż. Mieszkańcy tamtejszego osiedla apelują do Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie o przeanalizowanie niebezpiecznego skrzyżowania, a następnie podjęcie działań, które poprawiłyby bezpieczeństwo.

– Już od kilku lat jest tutaj bardzo niebezpiecznie. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat doszło na tym skrzyżowaniu już do 5 kolizji, a przecież nie jest to centrum naszego miasta – mówi radna miejska, Grażyna Barwacz, która temat skrzyżowania ulic Ćwiklińskiej i Jaracza poruszyła podczas ostatniej sesji rady miejskiej w Tarnowie. – Wydaje mi się, że głównym problemem jest to, iż kierowcy nie wiedzą, która z dróg jest podporządkowana. Obie wyglądają niemal identycznie, dlatego większość kierowców wychodzi z założenia, że to oni mają pierwszeństwo. Być może problem rozwiązałoby umieszczenie znaku „stop”? Wiem, że trwały również konsultacje, czy bezpieczniej nie zrobiłoby się, gdyby na ulicy Ćwiklińskiej pojawiły się progi zwalniające. Wówczas kierowcy, którzy dojeżdżaliby do skrzyżowania z ulicą Jaracza, musieliby znacznie ograniczyć prędkość swoich pojazdów, co wpłynęłoby na poprawę ich koncentracji.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Tuchów: Pomogą samotnym dzieciom?

O tym, że jest to naprawdę niebezpieczne skrzyżowanie, przekonali się kierowcy, którzy brali udział w kolizji we wrześniu ubiegłego roku. Wówczas doszło do zderzenia trzech samochodów. W wyniku kolizji zniszczone zostało m.in. ferrari za ponad milion złotych. Sprawczynią wypadku była 19-letnia kobieta jadąca samochodem marki Fiat. Według mundurowych młoda kobieta zignorowała znak „ustąp pierwszeństwa przejazdu” i wjechała fiatem na skrzyżowanie, wymuszając pierwszeństwo. W rezultacie manewru 19-latki doszło do zderzenia z jadącym ul. Jaracza, czyli drogą z pierwszeństwem przejazdu, ferrari. Sportowy samochód, prowadzony przez 55-letniego tarnowianina został wyrzucony na przeciwległy pas ruchu, którym akurat w tym momencie jechała seatem, 54-letnia mieszkanka miasta. Obie kobiety zostały przewiezione karetką do szpitala, ale po udzieleniu doraźnej pomocy medycznej, jeszcze tego samego dnia, z niegroźnymi potłuczeniami powróciły do swoich domów.

Przewodniczący rady osiedla Krzyż, Jan Radoń mówi, że bezpieczeństwo na tym odcinku i tak uległo znaczącej poprawie, odkąd na jezdni pojawiły się znaki poziome. – Miało to miejsce, jakieś dwa lata temu. Od tego czasu kolizji jest mniej. Wcześniej nie było miesiąca, aby nie doszło do stłuczki. Obie drogi mają tę samą szerokość, więc kierowcy nie do końca wiedzą, która z tych tras, jest trasą główną, a która podporządkowaną. Niestety, ale duża liczba osób zasiadająca za kółkiem kompletnie nie zwraca uwagi na znaki drogowe na tym odcinku. Ciężko stwierdzić, co mogłoby doprowadzić do tego, aby kolizji było mniej, ale wykonanie pewnych posunięć jest konieczne. Być może dobrym rozwiązaniem byłby montaż lustra? Niewykluczone też, że można byłoby zastanowić się nad utworzeniem przejścia dla pieszych. Niedaleko skrzyżowania znajdują się sklep ogólnospożywczy i kościół. Ludzie często przechodzą na tym odcinku z jednej strony trasy na drugą stronę. Być może przejście dla pieszych spowodowałoby, że kierowcy zachowywaliby większą czujność? Na ten temat na pewno będziemy rozmawiać z przedstawicielami Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Adam Bunar i efekt motyla

Artur Michałek, dyrektor ZDiK W Tarnowie mówi, że dziwi się, iż na tamtejszym skrzyżowaniu dochodzi aż do tylu kolizji. – Nie bagatelizujemy żadnych skarg, czy wniosków mieszkańców, więc i skrzyżowaniu ulic Ćwiklińskiej i Jaracza bardzo dokładnie się przyglądniemy. Z pierwszych naszych obserwacji wynika jednak, że przede wszystkim winni są kierowcy, którzy nie stosują się do znaków pionowych i poziomych. Na ul. Ćwiklińskiej mamy ograniczenie prędkości do 30 km/h/ Z kolei na ul. Jaracza kierowcy nie mogą poruszać się pojazdami szybciej niż 50 km/h. Mamy także oznaczenia dróg dotyczących tego, która z nich jest podporządkowana, a która z pierwszeństwem przejazdu. W mojej opinii oznakowanie jest prawidłowe i wystarczające – mówi Artur Michałek, który jednocześnie nie ukrywa, że być może na skrzyżowaniu pojawi się kolejny znak, tym razem „stop”. – To chyba jedyna opcja, aby jeszcze poprawić w tym miejscu bezpieczeństwo. W kwietniu nasi pracownicy będą analizowali to skrzyżowanie. Przejście dla pieszych nie wchodzi w grę, ponieważ powstają one tylko w miejscach o szczególnym natężeniu pieszych. W tym przypadku takiego natężenia nie ma. Pojawiła się też opcja, aby zamontować progi zwalniające. Prawdopodobnie nie będą one brane pod uwagę z tego względu, że wynikające z nich drgania, hałas, czy zwiększona emisja spalin będą źle wpływały na pobliską zabudowę i ich mieszkańców. Znak „stop” wydaje się więc najlepszym rozwiązaniem. Pytanie tylko, czy da to jakiś efekt, skoro zamontowany już na tym skrzyżowaniu znak „ustąp pierwszeństwa przejazdu” i tak nierzadko ignorowany jest przez kierowców…

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl

*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.