W październiku Międzyszkolny Uczniowski Klub Szachowy „Jordan” w Zakliczynie obchodził swoje 10-lecie. Paweł Bober, który jest założycielem, a jednocześnie prezesem klubu, nie ukrywa, że szachy nie tylko mogą okazać się pasją, ale również dzięki nim możemy w znaczący sposób rozwijać swój umysł i osobowość.
Szesnastoletni prezes
Historia klubu „Jordan” sięga 2005 roku, kiedy to Paweł Bober, wówczas 16-letni zapaleniec tej gry, postanowił stworzyć profesjonalny klub w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Zakliczynie. – Początkowo nosił nazwę „Hetman”, aby po trzech latach przeobrazić się w „Jordana”. Klub tworzyło wówczas piętnastu zapaleńców, spośród których, obecnie zostałem tylko ja. Mimo młodego wieku, nie bałem się odpowiedzialności. Od zawsze ciągnęło mnie do działalności społecznych, a dziś zbieram tego żniwa, bo „Jordan” tworzy 48 graczy, którzy osiągają coraz liczniejsze sukcesy na arenach powiatowych i ogólnopolskich – mówi Bober, który sam może pochwalić się wieloma sukcesami, co sprawiło, że jest posiadaczem III kategorii szachowej, najwyższej wśród zakliczyńskich graczy.
W szachy gra od 13 lat. Przez ten czas wystąpił w ponad 370 turniejach, w tym dwóch zagranicznych. Jako prezes zorganizował 75 imprez szachowych, a przez sam klub przewinęło się blisko 400 graczy, wśród których byli mieszkańcy gmin: Wojnicz, Pleśna, Gromnik, Ciężkowice, Zakliczyn, a także obywatele Belgii, czy Litwy. – Większość zawodników, to młodzi gracze, ale mamy również osoby, które są już po pięćdziesiątce. Społeczność szachowa jest bardzo zróżnicowana. Zdarzyło mi się brać udział w turnieju, podczas którego pięciolatek rywalizował z 87-letnim staruszkiem! Bardzo często zdarza się , że amatorzy mogą rywalizują z profesjonalistami. Będąc na początku swojej kariery, w jednym z turniejów mierzyłem się z Arturem Jakubcem, trenerem szachowej reprezentacji Polski! Tego typu pojedynki na długo zapadają w pamięć i mogą stanowić niesamowity bodziec w dalszej karierze.
Szachy lekiem na stres
Bober nie ukrywa, że amatorsko w szachy może grać praktycznie każdy. Aby stać się profesjonalistą, tak jak w każdym sporcie, trzeba mieć do tego odpowiednie predyspozycje. – Do zawodowego uprawiania tego sportu nie wystarczą już tylko same książki o tematyce szachowej i wiele rozegranych partii. Konieczne jest posiadanie trenera. Trzeba również zainwestować spore pieniądze w zawody wyższej rangi, a także wykazać się niesamowitą wytrwałością. Szachy wymagają również spokoju. Znam osoby, które na co dzień są bardzo nerwowe i impulsywne, ale przy szachownicy zmieniają się nie do poznania. Zupełnie się wyciszają i sprawiają wrażenie totalnie odstresowanych. Można więc doszukać się w tej grze, jakiejś formy terapii. Na potwierdzenie swoich słów, prezes „Jordana” podaje przykład chłopca jednej z zakliczyńskich szkół, który będąc nadpobudliwym oraz niezbyt zdolnym uczniem, po zapisaniu się do klubu nie dość, że wyraźnie się uspokoił, to dodatkowo matematyka, która sprawiała mu największe trudności, stała się jednym z ulubionych przedmiotów. – To przykład na to, jak szachy wpływają na rozwój naszego mózgu, w szczególności jeżeli chodzi o przedmioty ścisłe, czy analityczne myślenie. Szachy potrafią również integrować. Jedni spotykają się na wspólnych imprezach, drudzy przy kawie, a jeszcze inni przy szachownicy. Grać i rozmawiać można przecież godzinami.
Szkoły nie doceniają szachistów
I mimo iż wydaje się, że szachiści w Zakliczynie mają się dobrze, to jest to tylko złudzenie. – Dziś, z finansowego punktu widzenia, nie opłaca się grać w szachy zawodowo. Do tego sportu trzeba sporo dołożyć. Pieniądze przeznacza się na wyjazdy, wpisowe, jedzenie, czy noclegi a i sprzęt do najtańszych nie należy. Jako klub mamy wsparcie ze strony powiatu, czy gminy. Utrzymujemy się także ze składek. Wciąż jednak spory problem stanowi mała liczba sponsorów, z którymi jest tak, że atrakcyjniejszą reklamą jest wspieranie chociażby piłki nożnej. Szachy uważane są za mało medialne i mało widowiskowe. W tym celu, należy w znaczący sposób skupić nad popularyzacją szachów, chociażby poprzez prezentację tego sportu na różnych imprezach masowych. Przy obecnych środkach radzimy sobie, jak tylko możemy. Niestety wciąż jest tego za mało.
W ostatnim czasie Ministerstwo Edukacji Narodowej stało się jednym z patronów realizowanego przez Polski Związek Szachowy, projektu „Edukacja przez szachy w szkole”, którego celem jest zwiększenie umiejętności matematycznych polskich uczniów. Szczególnie w zakresie logiki, orientacji przestrzennej, myślenia analitycznego, rozwiązywania problemów oraz kształtowanie ważnych cech osobowości takich, jak: odpowiedzialność, koncentracja, intuicja. Paweł Bober uważa jednak, że cała akcja nie napawa optymizmem. – Szkoły nie traktują szachów poważnie. Co chwilę otrzymuję pisma od rodziców dzieci, które należą do naszego klubu, aby wystawić odpowiednie zaświadczenia, że dany uczeń gra u nas w szachy i reprezentuje w ten sposób szkołę na różnych turniejach. W związku z tym, podobnie jak ma to miejsce w przypadku innych dyscyplin sportowych, powinno to wpływać na wyższą ocenę z WF-u, czy ocenę z zachowania. Niestety tak się nie dzieje. Istnieje też zagrożenie, że szachy stracą swój urok i hobbystyczny charakter jeśli staną się przedmiotem szkolnym. Dla dużej ilości uczniów mogą stać się przykrym obowiązkiem. Mimo tego, szachista z Zakliczyna zachęca rodziców, aby zapisywali swoje pociechy do uprawiania tego sportu. – Zalet jest zdecydowanie więcej, aniżeli wad. Patrząc na to, jak wiele osób gra w szachy w naszym klubie wiem, że możemy wychować u nas prawdziwe talenty, które w późniejszym czasie będą osiągać ogólnopolskie, a także międzynarodowe sukcesy i w ten sposób reklamować siebie, jak i sam Zakliczyn. Wszyscy na tym skorzystają – kończy.
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.