Wygrana na boisku nie dała awansu…

GKS Gromnik, który wygrał barażowy dwumecz z Orkanem Szczyrzyc o 4. ligę, ostatecznie zrezygnował z prawa występów na tym szczeblu rozgrywkowym. Jego miejsce miał zająć Orkan Szczyrzyc, ale również i ta drużyna nie chciała występować na poziomie 4. ligi. Pomimo sportowej rywalizacji, na najniższych szczeblach piłkarskich w Polsce wciąż kluczową rolę odgrywają pieniądze, a kolejne reformy rozgrywek nie zachęcają do uprawiania tego sportu przez najmłodszych.

Sport przegrywa z pieniędzmi
Piłkarze GKS-u Gromnik zdecydowanie wygrali tarnowską „okręgówkę” i w meczach barażowych o nową 4. ligę, która została utworzona po decyzji władz Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, zmierzyli się z najlepszą drużyną limanowsko-podhalańskiej ligi okręgowej, drużyną Orkana Szczyrzyc. Na boisku zawodnicy z Gromnika okazali się zdecydowanie lepsi od swoich rywali, wygrywając oba spotkania (3:2, 2:1). Mieszkańcy podtarnowskiej gminy byli pewni, że w nowym sezonie ich zespół będzie występował w rozgrywkach 4. ligi. Ostatecznie tak jednak się nie stało. Zarząd klubu doszedł do wniosku, że względy finansowe i organizacyjne nie pozwolą na udział w najwyższej małopolskiej lidze.

– Na następny dzień, zaraz po wygranym meczu barażowym z Orkanem, zorganizowaliśmy spotkanie drużyny. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że nie będziemy rywalizować w rozgrywkach 4. ligi, a skupimy się na grze w 5. lidze. Moim zdaniem nie ma obecnie w lidze okręgowej drużyny, którą byłoby stać na rywalizowanie w nowo powstałej 4. lidze – zarówno pod względem finansowym, jak i sportowym – tłumaczy Paweł Kafel, grający trener zespołu GKS Gromnik. – O tym, że trudno będzie nam zagrać w 4. lidze, wiedzieliśmy niemal przez cały sezon. Staraliśmy się podejść uczciwie do rywalizacji, wygrać ligę, wygrać mecz barażowy i w ten sposób wywalczyć awans. Uczestnictwo w rozgrywkach na tym szczeblu by nas przerosło. Z naszych wyliczeń wynika, że średnio na mecz musielibyśmy dojeżdżać około 100 km. Najdalszy wyjazd to blisko 150 km. Dla ludzi, którzy uprawiają ten sport amatorsko, jest to praktycznie kwestia nie do przeskoczenia. Aby rywalizować z innymi klubami, chcąc utrzymać 4. ligę w Gromniku, musielibyśmy sprowadzić do naszego klubu zawodników półprofesjonalnych, czyli takich, którym po prostu musielibyśmy wypłacać miesięczne wynagrodzenia. Podpytaliśmy, jak wygląda to w innych klubach i okazuje się, że najmniejsza pensja, jaką musielibyśmy płacić takiemu piłkarzowi, to 1000 zł. Pokryć może ją jednak tylko prywatny sponsor, a o tych w piłce nożnej na najniższych szczeblach rozgrywkowych jest bardzo trudno. Nie było sensu pchać się na siłę do 4. ligi i postanowiliśmy, że w tym sezonie zagramy na poziomie 5. ligi.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Szlachetna paczka po tuchowsku

Kiedy okazało się, że drużyna z Gromnika nie zagra w 4. lidze, władze Podokręgu Piłki Nożnej w Tarnowie zaczęły szukać alternatywnego rozwiązania. Ostatecznie grę na tym poziomie rozgrywkowym zaproponowano drużynie… Orkana Szczyrzyc, czyli zespołowi, który przegrał baraż z drużyną z podtarnowskiej gminy. Co ciekawe również władze tego klubu zrezygnowały z występów na poziomie 4. ligi, tłumacząc swoją decyzję tym, że chcą grać na poziomie, który wywalczyli w sportowej rywalizacji. Zespół wygrał ligę okręgową, awansował do 5. ligi i chce skupić się na tych rozgrywkach.

Tym samym zamiast zaplanowanych 20 drużyn w 4. lidze w rozgrywkach udział weźmie tylko 18 zespołów. Oprócz Gromnika z ligi wycofała się bowiem druga drużyna Wisły Kraków.

Gminę stać na organizację spotkań
O sprawę postanowiliśmy zapytać wójta gminy Gromnik, Bogdana Stasza. Tamtejszy samorząd każdego roku przeznacza duże pieniądze na gminny sport. Jak się okazuje, organizacja spotkań na poziomie 4. ligi nie byłaby dla tamtejszej gminy problemem.

– Dotychczas na klub piłkarski z Gromnika przeznaczaliśmy z naszego budżetu 47 tys. zł rocznie. Od teraz, kiedy zespół będzie występował na poziomie 5. ligi, mamy zamiar przeznaczać na niego 77 tys. zł. To naprawdę duże pieniądze, które bez większego problemu powinny zagwarantować klubowi występy na poziomie czwartoligowym, czyli organizację spotkań, wyjazdy do innych miejscowości, czy też opłacenie sędziów. Problem jest inny. Jako samorząd nie możemy finansować wypłat zawodnikom występującym w klubie. Awans na tak wysoki szczebel rozgrywkowy wiązał się z tym, że aby na nim rywalizować, a nie być jedynie dostarczycielem punktów, należałoby solidnie wzmocnić zespół. Klubu nie stać na to, aby samodzielnie opłacać zawodników, a gmina zgodnie z prawem nie może tego robić – mówi wójt gminy Gromnik, Bogdan Stasz i dodaje, że według niego Małopolski Związek Piłki Nożnej nie popełnił błędu w tworzeniu przedsezonowego regulaminu rozgrywek, który zakładał, że drużyna z ligi okręgowej może awansować aż o dwa poziomy rozgrywkowe. – Wcześniej każdego roku drużyna z ligi okręgowej mogła awansować do 4. ligi. Od tego sezonu utworzono dodatkowo 5. ligę, ale chciano zachować przepisy, które mówiły o tym, że drużyna z „okręgówki” może wywalczyć awans właśnie na poziom czwartoligowy. Inną sprawą jest fakt, że patrząc na poziom drużyn, z którymi drużyna z Gromnika będzie rywalizowała w tym sezonie na poziomie 5. ligi, trudno spodziewać się sytuacji, aby wygrała ligę i ponownie miała stanąć przed szansą awansu do 4. ligi. Z przeprowadzonych przeze mnie rozmów wynika, że aby utrzymać klub na poziomie czwartoligowym, prywatny sponsor powinien przeznaczyć rocznie na klub kwotę około 300 tys. zł. To olbrzymie pieniądze, na które żaden z zespołów z naszego regionu nie ma co liczyć.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Robert Błoński: Liczę na "europejski" finał

Biedni niech grają z biednymi
Chociaż wśród osób związanych z regionalną piłką nie brakuje osób, które uważają, że nowy regulamin rozgrywek wprowadzony przez Małopolski Związek Piłki Nożnej jest dobrym rozwiązaniem, to znaleźć można również głosy, które krytycznie podchodzą do tematu reorganizacji lig.

– Od tego sezonu w rozgrywkach ligi okręgowej oraz A-klasy będzie występować po 14 zespołów. Przecież to absurd! Chcemy promować futbol wśród najmłodszych, a klub z miejscowości, w której mieszkają dzieci, w jednej rundzie rozegra zaledwie 6 spotkań na własnym stadionie. Zamiast grać w piłkę, zawodnicy więcej czasu będą odpoczywać. W ubiegłym sezonie liga okręgowa liczyła 17 drużyn, a A-klasa 16 zespołów. To jest odpowiednia liczba ekip, które powinny rywalizować ze sobą na jednym poziomie. Dodatkowo utworzenie nowej 5. ligi i nowej 4. ligi sprawia, że dla zespołów, które nie mogą liczyć na hojnego sponsora, pozostaje granie na najniższych szczeblach rozgrywkowych. Nie liczy się wówczas sport, a liczą się tylko pieniądze. Biedni będą grać z biednymi, nie mając możliwości rywalizować z zespołami 5.ligi, a co dopiero z ekipami czwartoligowymi. W ten sposób zabija się jakiegokolwiek ducha sportu – grzmi jeden z działaczy piłkarskich w naszym okręgu.

Henryk Świerczek, były pracownik Tarnowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, a obecnie autor popularnego w sieci bloga poświęconego rozgrywkom piłkarskim w naszym regionie mówi, że utworzenie nowej, silnej 4.ligi, to bardzo dobry pomysł, ponieważ jej poziom wzrośnie, jednak ograniczenie liczby drużyn w lidze okręgowej i A-klasie, to poważny błąd. – Działacze klubu z Gromnika doskonale zdawali sobie sprawę, że nie będzie ich stać na rywalizację z innymi drużynami na poziomie 4. ligi. Na tym szczeblu trzeba dysponować budżetem sięgającym około 500 tys. zł. Utworzenie nowej 4.ligi, to bardzo dobry ruch, bowiem w końcu będzie w naszym regionie liga, w której będą grać naprawdę silne zespoły. Oczywiście to sprawia, że będzie to w pewnym stopniu liga elitarna, która w żaden sposób nie będzie przypominała poprzedniej 4. ligi, w której grały zespoły niemające większych szans na grę w nowo utworzonych rozgrywkach. Uważam, że zorganizowanie barażu pomiędzy drużynami GKS-u Gromnik i Orkana Szczyrzyc o awans do 4. ligi było błędem. Dla tych zespołów już awans do rozgrywek 5. ligi był sukcesem. Pod względem poziomu i finansów kompletnie nie odnalazłyby się na czwartoligowym poziomie. Dodatkowo utworzenie 14-zespołowej ligi okręgowej i A-klasy uważam, że także jest błędem. Niewielka ilość spotkań sprawia, że amatorów, którzy lubią futbol, zamiast zachęcać do gry w piłkę, po prostu się zniechęca – tłumaczy Henryk Świerczek.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Teresa Knap - pijawka sposobem na zdrowie

Inaczej do sprawy podchodzą członkowie zarządu Podokręgu Piłki Nożnej w Tarnowie. Według Adriana Niemca, ograniczenie liczby zespołów w lidze okręgowej i A-klasie do 14 drużyn było podyktowane… zbyt dużą ilością spotkań. – W ubiegłym sezonie, kiedy tych drużyn było więcej, niektóre ligowe kolejki musiały być rozgrywane w środy. To powodowało, że zdarzały się drużyny, które rezygnowały ze spotkań, albo grały w niepełnych składach. Gdyby reorganizacja rozgrywek nie została przeprowadzona, to dziś, na najniższym szczeblu rozgrywkowym w naszym okręgu, czyli w rozgrywkach B-klasy, rywalizowałoby zaledwie 5 drużyn. Dzięki reformie tych drużyn jest 14. Co do nowo powstałej 4. ligi uważam, że stała się ona „produktem premium” i aby w niej rywalizować, należy posiadać odpowiednio wysoki budżet. Mam nadzieję, że na koniec obecnego sezonu, nie będziemy mieć powtórki z rozrywki i żadna z ekip rywalizująca na poziomie nowej 5. ligi w przypadku awansu, nie wycofa się z czwartoligowych zmagań. Oczywiście co roku mamy obawy, że może dojść do takiej sytuacji, jednak wierzę, że w naszej regionalnej piłce nie zabraknie sponsorów, którzy będą chcieli wesprzeć któryś z klubów, co pozwoli mu na rywalizację na wyższym poziomie rozgrywkowym.

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl

*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.