Sebastian Czapliński i Krzysztof Bosak

Krzysztof Bosak: Nadchodzi „nowa prawica”!

– My nie jesteśmy na pozycji przegranych, jak często na takiej pozycji znajdują się osoby w Europie Zachodniej, które mają podobne poglądy do naszych. My w Polsce możemy odnosić sukcesy – do tego potrzeba oczywiście ciężkiej pracy i trochę szczęścia, ale to ciągle jest możliwe. Ja jestem w tej kwestii optymistą – mówi wicemarszałek Sejmu, poseł Konfederacji, Krzysztof Bosak, z którym podczas Krynica Forum 2024 rozmawia Sebastian Czapliński. 

Podczas Krynica Forum 2024 brał Pan udział w debacie poświęconej „nowej prawicy”. Jak „nowa prawica” ma wyglądać w naszym kraju?

Jako Konfederacja dajemy konkretną propozycję. Tą propozycją jest swego rodzaju „duży namiot”, pod którym mogą zmieścić się przedstawiciele różnych nurtów ideowej prawicy, czyli tej prawicy nie establishmentowej, nie centrowej, a czerpiącej swe korzenie z konkretnych szkół ideowego myślenia. Jest to oczywiście bliski mi Ruch Narodowy, czy Narodowa Demokracja. To jest oczywiście konserwatywny liberalizm i różne odmiany myśli klasyczno-liberalnej i wolnościowej. Mam na myśli również różne formy konserwatyzmu, tradycjonalizmu, narodowego konserwatyzmu, tradycjonalizmu katolickiego. Myślę, że ludzie, którzy czerpią inspiracje z tych wszystkich różnych nurtów plus ludzie, którzy wywodzą się z nurtów dotyczących demokracji bezpośredniej, czy ze zdrowo działających ruchów obywatelskich zgromadzili się w tych partiach, które tworzą Konfederację lub też grupy, które nas wspierają i z nami sympatyzują i razem tworzymy tą alternatywną prawicę w Polsce. Używam sformułowania „alternatywna prawica”, bo wiem, że media i tak, niezależnie od polemik nazywają PiS, kiedyś AWS, czy ruchy postsolidarnościowe prawicą. Nie spierając się już o to, mamy ruch centroprawicowy.

Wspominał Pan podczas panelu dyskusyjnego o różnicach, jakie mają miejsce pomiędzy Konfederacją, a innymi partiami prawicowymi…


Tych różnic jest kilka. Przede wszystkim mówimy tutaj o procesie integracji europejskiej i suwerenności państwa, mamy inne podejście do globalizacji i własnej gospodarki narodowej, ochrony własnych interesów narodowych, mamy inne podejście do międzynarodowych korporacji, czyli pojawiania się na polskim rynku kapitału zagranicznego i warunków, jakie powinien taki kapitał spełniać. Różnimy się także w kwestii demograficzno-populacyjno-migracyjnej, w podejściu do multi-kulti, wielokulturowości i masowej imigracji. W przypadku prawa różnimy się w kwestiach związanych z szeroko pojętą poprawnością polityczną, progresywizmem, nową lewicą, czy należy z tym walczyć, czy też nie walczyć, czy wpisywać się w konsensus poprawności politycznej, czy też ją podważać. Pojawiają się także nowe tematy, jak chociażby: covidianizm, klimatyzm, islam, czy płeć. Myślę, że wszystkie partie alternatywne, czy „nowej prawicy” uważają te kwestie, które wymieniłem, jako szalenie istotne, bo to nie jest w pewien sposób „koloryt” debaty publicznej, a jest to obszar, w którym zajmujemy pozycje, których jesteśmy świadomi, do których jesteśmy przekonani i w oparciu o te przekonania uprawiamy swoją politykę lub też oddajemy swoją pozycję, przechodzimy do defensywy i stopniowo jesteśmy wmanewrowywani w rolę realizatorów programu naszych przeciwników, co jest doświadczeniem państw takich jak: Austria, Niemcy, Francja, Anglia. Rozmawiałem z ludźmi, którzy byli w partiach głównego nurtu jeszcze w latach 80. Europy Zachodniej i miała ona jeszcze wtedy całkiem konserwatywny, chrześcijański charakter, jednak w ciągu 20 lat zupełnie się to zmieniło. Ci ludzie zaczęli być mniejszością w swoich partiach, byli z tych partii wyrzucani, byli traktowani, jako osoby, które niepotrzebnie tworzą problemy, po czym okazywało się, że są w ugrupowaniach, które tworzą przeciwny do wyznawanych przez nich wartości program. W Polsce można zauważyć podobne przykłady, jak chociażby klęska AWS-u, czy też rozczarowanie, porażka programowa, czy szkodliwe działania PiS-u. Jako Konfederacja nie chcemy w tym uczestniczyć, a chcemy stworzyć alternatywę. Zrobiliśmy to budując na początku nasze partie, jak: Ruch Narodowy, Nowa Nadzieja, Korona i inne. Z czasem wszystkie te środowiska połączyliśmy w Konfederację, a także przyłączyliśmy do siebie osoby, które przez ostatnie lata funkcjonowały w partii PiS lub na jej obrzeżach. Tam też jest sporo ludzi, którzy mają podobne poglądy do naszych. To jest fascynujący proces, ponieważ nie ma on żadnego oczywistego finału. My nie jesteśmy na pozycji przegranych, jak często na takiej pozycji znajdują się osoby w Europie Zachodniej, które mają podobne poglądy do naszych. My w Polsce możemy odnosić sukcesy – do tego potrzeba oczywiście ciężkiej pracy i trochę szczęścia, ale to ciągle jest możliwe. Ja jestem w tej kwestii optymistą.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Ks. Daniel Wachowiak: Męka Jezusa trwa również dziś!

Premier Mateusz Morawiecki był równorzędnym graczem dla Pana podczas panelu dyskusyjnego na Krynica Forum 2024?

Z premierem Mateuszem Morawieckim mieliśmy cały cykl różnego rodzaju polemik podczas panelu. Obserwatorzy tej debaty mówili, że była ona bardzo ciekawa. Przede wszystkim te polemiki dotyczyły faktów. To nie były nasze opinie, czy też spekulacje dotyczące naszej przyszłości. Mówiliśmy o faktach! Sam mam w zwyczaju krytykować premiera Mateusza Morawieckiego i jego rząd za ich decyzje, a nie za to, co oni mówili lub co chcieli zrobić, a także, co chcieliby zrobić w przyszłości. I bardzo ciekawe w tej polemice z premierem Mateuszem Morawieckim jest to, że mamy różną opinię, co do faktów. Prawda jest tylko jedna i tę prawdę należy ustalić i wyjaśnić. Uważam, że prawidłowa, merytoryczna ocena rządów PiS-u jest punktem wyjścia dla myślenia o przyszłości. Ja po tej debacie jeszcze raz zajrzę w dokumenty i być może spróbuję opublikować w Internecie swoje stanowisko w tej sprawie, za co dokładnie odpowiada rząd Mateusza Morawieckiego, abyśmy raz na zawsze mieli tę kwestę zamkniętą i abyśmy mieli ten temat „z głowy”.

Podczas panelu dyskusyjnego wszedł Pan w polemikę z premierem Mateuszem Morawieckim, podczas której każdy z panów przekonywał, kto komu podbierze wyborców. Większe szanse są na to, że to Konfederacja podbierze wyborców partii PiS, czy też na odwrót? A może do gry wejdzie jakiś inny gracz?

Nikt z nas tego nie wie. Partie stale ze sobą rywalizują i od pewnej zręczności, emocji społecznych, prowadzenia kampanii, a nawet jednej debaty zależy, kto przekona do siebie wyborcę. Właśnie dlatego szefowie poszczególnych sztabów bardzo długo myślą o tym, kogo wystawić do konkretnej debaty, aby zwiększyć swoje szanse na końcowy sukces. Nie wiem, co się wydarzy, ale uważam, że nie jest to rywalizacja tylko pomiędzy PiS-em a Konfederacją. Rywalizacja o wyborców toczy się pomiędzy wszystkimi partiami, które znajdują się w systemie partyjnym i każde dobre badanie, wykonane na dużej próbie pokazuje, że nie jest tak, iż mamy jeden duży strumień przepływu wyborców z jednej do drugiej partii. Z reguły jest tak, że są dwie partie, z których jedna dużo zyskuje, a druga dużo traci, ale są też inne, mniejsze partie, które zyskują niewiele lub tracą niewiele, ale jeżeli spojrzy się na całość, to do jednej partii, która dużo zyskała, prowadzi wiele małych strumyczków od każdej partii. I to jest zaskakujące. Zdarzają się nawet przepływy z Lewicy do Konfederacji. Podczas każdych wyborów mamy przykłady takich osób. Dlaczego nasi wyborcy byli tak mocno podzieleni podczas ostatnich wyborów prezydenckich, kiedy część z nich zagłosowała na Andrzeja Dudę, a część na Rafała Trzaskowskiego? Ponieważ to byli wyborcy, którzy tak naprawdę przyszli do Konfederacji z różnych stron i dla jednych były istotne te kwestie, a dla drugich inne kwestie. To wszystko jest bardzo złożone i dlatego polityka jest szalenie ciekawa, fascynująca i trudna. Nie ma żadnych prostych ruchów. Na pewno nie jest tak, że jeżeli przez 5 lat będziemy głosić tylko jedno mocne hasło, to przyciągniemy do siebie nowych wyborców. To tak nie działa. Żeby odnieść sukces w demokracji, należy mieć dobry plan, ale należy mieć także dużo szczęścia.

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.