Ciężkowice. Radni za zamknięciem szkół

W Ciężkowicach odbyło się posiedzenie Komisji Oświaty, w którym wzięli również udział burmistrz oraz radni podtarnowskiej gminy, którzy debatowali m.in. na temat likwidacji filii szkół w Kipsznej (filia Bogoniowic) oraz Falkowej (filia Siekierczyny). Ostatecznie podjęto decyzję o zamknięciu wyżej wymienionych placówek, co wzbudziło niemałą kontrowersję wśród dyrektorów szkół, jak i rodziców tamtejszych uczniów.

szkola-w-kipsznej2
Szkoła w Kipsznej

Reforma edukacji, w ramach której już od września 2017 roku nastąpi „wygaszanie” gimnazjów zbiera kolejne żniwa. Tym razem smutny los wiążący się z zamknięciem szkoły mogą podzielić placówki w Kipsznej oraz Falkowej w gminie Ciężkowice. Podczas posiedzenia Komisji Oświaty tamtejsi radni przegłosowali stosowny wniosek, na podstawie którego obydwie placówki jeszcze w przyszłym roku miałyby zostać zamknięte. – Rodzice uczniów uczęszczających do obydwu placówek prosili, aby szkoły były powoli „wygaszane”, a nie od razu zamykane. Niestety liczba dzieci uczęszczających do tych szkół z roku na rok maleje, a dokładanie do nich niemałych pieniędzy z budżetu gminy naprawdę nie ma żadnego sensu – mówi burmistrz Ciężkowic, Zbigniew Jurkiewicz.

Za wnioskiem o likwidację filii w Kipsznej głosowało dziewięciu radnych, dwóch było przeciw a dwóch wstrzymało się od głosu. Podobnie głosy rozłożyły się w sprawie likwidacji filii w Falkowej. Oprócz tego, iż do placówek trzeba cały czas dopłacać, a liczba uczniów ciągle maleje, radni swoją decyzję argumentowali także dobrem dzieci, które po trzech latach nauczania nie będą musiały zmieniać szkoły i tym samym poznawać nowego środowiska, jak również możliwością rywalizacji w większej grupie rówieśniczej.

Oburzona takim obrotem spraw jest Marzena Szczepańska, dyrektorka SP w Siekierczynie z filią w Falkowej. I wcale nie chodzi o fakt podjęcia niekorzystnej dla szkoły decyzji przez radnych. – Nikt z przedstawicieli gminy nie zaprosił mnie na spotkanie. O wszystkim dowiedziałam się po fakcie! Wydaje mi się, że sprawy zamknięcia poszczególnych szkół powinny toczyć się z udziałem dyrektorów, a nie za ich plecami – mówi dyrektorka i dodaje – Już od jakiegoś czasu zdawaliśmy sobie sprawę, że przyszłość placówki w Falkowej stoi pod dużym znakiem zapytania. Obecnie w tamtejszej szkole uczy się 21 uczniów, w tym aż 13 w oddziale przedszkolnym. W tym roku nie utworzono I klasy, a II i III klasę tworzy łącznie zaledwie ośmiu uczniów.

WARTO PRZECZYTAĆ:   O mundurach strażackich trzeba zapomnieć?

Podobny problem ma szkoła w Kipsznej, gdzie łącznie na zajęcia uczęszcza 26 uczniów. – 12 dzieci uczy się w przedszkolu, dziewięć osób w II klasie, a pięć w klasie III. W sytuacji, gdybyśmy w przyszłym roku chcieli utworzyć I klasę, uczęszczałoby do niej nie więcej niż… cztery osoby – mówi dyrektor tamtejszej placówki, Krzysztof Jackowski, który mimo wszystko jest nieco zaskoczony decyzją radnych. – Cały poprzedni rok uświadamiano nas, że władze gminy bardziej skłonne są skierować swoje działania w stronę „wygaszania” szkół, niż ich natychmiastowej likwidacji. Z informacji jakie posiadam, zespoły przedszkolne nadal mają funkcjonować, jednak uczniowie klas I-III zmuszeni będą kontynuować naukę w innych placówkach.

Krzysztof Jackowski obawia się również o przyszłość zatrudnionych w obydwu szkołach nauczycieli. W związku z likwidacją filii zmniejszy się również liczba etatów. – Zobaczymy, jak rozwiążemy ten problem. Prawdopodobieństwo, że ktoś będzie musiał pożegnać się z dotychczasową posadą jest jednak duże. W najbliższym czasie planuję zorganizować spotkanie z rodzicami, a także nauczycielami, aby omówić dalsze losy placówek i uczniów.

Sami rodzice również nie ukrywają oburzenia zaistniałą sytuacją. Niektórzy z nich twierdzą, że szkoły można było zamknąć dopiero za dwa lata, kiedy uczniowie obecnych II klas skończyliby w nich swoją edukację. Inni obawiają się zbyt dużej odległości szkół z Siekierczyny i Bogoniowic, które oddalone są o blisko 3 km od placówek, do których obecnie uczęszczają ich dzieci.

Burmistrz Zbigniew Jurkiewicz zapewnia jednak, że i ten problem zostanie szybko i sprawnie rozwiązany. – Spotykałem się już z kilkoma rodzicami, którzy z zaniepokojeniem śledzą dalsze losy szkół. Zgodnie z wytycznymi MEN, klasy powinny liczyć przynajmniej ośmiu uczniów, a niestety żadna z placówek nie spełnia tego warunku. Ostatnie głosowanie jeszcze nie przesądza o sprawie, która w najbliższym czasie będzie przedmiotem konsultacji społecznych. Czas na podjęcie ostatecznych decyzji mamy do 15 lutego. Kluczową rolę odegra stanowisko małopolskiego kuratora oświaty. Zapewniam jednak, że jeżeli decyzja o zamknięciu obydwu filii okaże się ostateczną, to z przygotowaniem odpowiedniego transportu dla uczniów na pewno sobie poradzimy.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Bartłomiej Gogola - w świecie monet

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Dodaj komentarz