Dorota Pacanowska, czyli tarnowska „baba z jajami”

Dorota Pacanowska od 10 lat zajmuje się tworzeniem pisanek ażurowych, powstających w wyniku nawiercania w skorupce otworów za pomocą wiertarki i malutkiego wiertła. Jej dzieła budzą podziw polskich, ale również zagranicznych pasjonatów „jajkowych arcydzieł”, wśród których znalazł się m.in. prezydent Węgier, János Áder.

Dorota Pacanowska
Dorota Pacanowska

Swoją przygodę z tworzeniem pisanek ażurowych rozpoczęła w 2006 roku. Przez długi czas haftowała jajka przy użyciu igły i kłębka nici. Nadszedł jednak dzień, w którym zdecydowała się porzucić taką formę przyozdabiania skorupek, na rzecz wiertarki i wiertła. – Początkowo starałam się dobierać różne rodzaje jaj, jak i różne techniki wiercenia otworów. W ruch poszły jaja kurze, gęsie, jak i strusie. Do dziś pamiętam dzień, w którym zostałam wyproszona ze sklepu przez jednego z ochroniarzy, ponieważ wcześniej… grzebałam w wytłaczankach i wybierałam najlepsze jaja – śmieje się tarnowianka. – Początkowo w ruch poszła zwykła wiertarka i małe wiertło. Byłam samoukiem. Nie posiadałam wówczas dostępu do Internetu, więc nawet nie miałam możliwości sprawdzić, jak powinnam to robić. Z czasem jednak doszłam do takiego poziomu, że zaczęto na mnie wołać „tarnowska baba z jajami”, a wszyscy dookoła wiedzieli, że kiedy zbliża się Wielkanoc, to po odpowiednią pisankę należy zgłosić się do mnie.

Pani Dorota nie ukrywa, że praca przy tworzeniu ażurowych pisanek nie należy do najłatwiejszych. Wykonanie jaja zajmuje od ośmiu godzin do nawet kilku dni. Korzysta przy tym z wielu narzędzi, wśród których znajdziemy m.in. wiertła, wkrętarki, czy pilniki. Zaangażowana w „produkcję” jest większość rodziny, bowiem mama pani Danuty pomaga robić jej ozdobne pudełka, córka cały czas motywuje i inspiruje do nowych pomysłów, a także ciocia, która na pracownię użyczyła jeden ze swoich pokoi. – W pomieszczeniu, gdzie tworzę pisanki pełno jest wapiennego kurzu. Spotkałam się już ze stwierdzeniem, że powietrze którym w nim oddycham posiada tak dużo wapna, że na pewno nie zachoruję na osteoporozę. Nie ukrywam, że praca ta wymaga wiele cierpliwości i dokładności. Najbardziej frustrują człowieka usterki, czy pęknięcia, które pojawiają się już na samym końcu pracy nad daną skorupką. Jest wtedy „niezły dym” i lepiej się do mnie nie zbliżać. W takich przypadkach muszę wyjść na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Skorupka jest bardzo delikatna i wystarczy moment nieuwagi, aby cała praca poszła na marne. Słyszałam, że istnieje możliwość zamoczenia skorupki w żywicy i to podobno pomaga stać się jej bardziej wytrzymalszą. Sama swego czasu próbowałam wykorzystać w tym celu utwardzacze do kamienia, jednak nie przyniosło to spodziewanych rezultatów, ponieważ skorupka się przebarwia. Jednym słowem, tworzone przeze mnie pisanki są takimi, jakimi dała je natura. Bez zbędnych specyfików.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Tarnów: Pałac Młodzieży chce oddać skatepark

Dorota Pacanowska2

 

Z racji tego, iż jest w pewnym sensie prekursorką tej techniki w naszym kraju miała możliwość bycia gościem w programach telewizyjnych „Kawa czy herbata” oraz „Pytanie na śniadanie”. Wiele razy brała również udział w różnego rodzaju targach krajowych, jak i zagranicznych. Za największy swój sukces uważa wyróżnienie w kategorii „Dzieła artystyczne z lokalnym motywem” w konkursie „Turystyczna pamiątka z regionu” organizowanym przez Polską Organizację Turystyczną. – Jajko zostało zgłoszone do konkursu przez urząd miasta w Tarnowie. Na skorupce był widoczny herb naszego miasta. To chyba największy mój sukces. Mogę poszczycić się również tym, że jedno z moich jaj podczas wizyty w Tarnowie otrzymał prezydent Węgier, János Áder. Moja „pisanka” powędrowała również do żony byłego prezydenta RP, pani Anny Komorowskiej. Na skorupce figurowało kilka motyli. Z tego co później mi przekazano, bardzo długo zajmowała honorowe miejsce w Belwederze.

Na klientów nie narzeka, a tych nie brakuje nie tylko w Polsce, ale i poza granicami naszego kraju. – W Europie mam wielu miłośników mojej sztuki. Tworzone przeze mnie ażurowe pisanki znalazły swoich pasjonatów również w Ameryce Południowej, czy Afryce. Zbliżające się święta wielkanocne są dla mnie najcięższym okresem w całym roku. Już od stycznia zbieram zamówienia na jajka. Oprócz nowych klientów, mam także tych stałych, którzy potrafią zamówić po kilkanaście sztuk. Tarnowianka planuje również w najbliższym czasie urozmaicić swoją „produkcję” o kolejny element. – Każdy z nas cały czas chce się rozwijać, więc i ja nie mogę stać w miejscu. W planach mam stworzenie ażurowych pisanek z dodatkiem złota, srebra, czy szlachetnych kamieni. To byłyby już naprawdę „wypasione jaja”.

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Dodaj komentarz