Gminy o liczbie chorych na koronawirusa dowiadują się z… mediów

Władze podtarnowskich gmin nie mogą zrozumieć, dlaczego o liczbie osób objętych kwarantanną, a także osobach, które zachorowały na COVID19, nie są informowane przez sanepid. Burmistrzowie i wójtowie uważają, że z jednej strony wymaga się od nich podjęcia walki z koronawirusem na terytorium własnych gmin, a z drugiej strony nie mają oni dostępu do podstawowych danych. Sanepid tłumaczy, że tak właśnie skonstruowane są przepisy.

Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Tarnowie.

Już pod koniec marca Polska Federacja Związkowa Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej poinformowała o powstaniu wytycznych w sprawie pomocy osobom w kwarantannie wydanych przez wojewodów dla jednostek organizacyjnych pomocy społecznej. Wytyczne określają krok po kroku, jak ma wyglądać wsparcie tych jednostek dla domów pomocy społecznej, osób w kryzysie bezdomności, realizacji usług opiekuńczych oraz dostarczania żywności dla osób objętych kwarantanną w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. O wszystkich osobach objętych kwarantanną poszczególne ośrodki pomocy społecznej powiadamiane są przez Powiatowe Stacje Sanitarno Epidemiologiczne. Co ciekawe o osobach, które muszą pozostawać w izolacji, nie są informowani burmistrzowie i wójtowie poszczególnych gmin, którzy twierdzą, iż jest to o tyle kuriozalna sytuacja, że przecież wymaga się od nich podejmowania odpowiednich kroków w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa.

– Nie otrzymujemy żadnych informacji na temat osób zakażonych. Nie mówię o imionach i nazwiskach, ale nawet miejscowościach, z jakich pochodzą – mówi burmistrz Ryglic, Paweł Augustyn. – W moim odczuciu to niedorzeczne i karygodne! Z tego względu nie możemy podejmować żadnych działać – ani informacyjnych, ani zapobiegawczych. GOPS otrzymuje jedynie szczegółowe informacje o osobach przebywających na kwarantannie. Co do zarażonych, pracownicy socjalni otrzymują tylko informacje dotyczące liczby osób, jednak dostarczane są one bardzo często z kilkudniowym opóźnieniem. Sanepid zasłania się ochroną danych osobowych i twierdzi, że nie może takich informacji przekazywać władzom gminy. Przecież to kuriozum! GOPS jest jedną z komórek gminy. Wójt, czy burmistrz nie ma dostępu do informacji, do których dostęp mają pracownicy podległej mu instytucji! O tym, że jakaś rodzina przebywa na kwarantannie, władze gminy wiedzą tylko wtedy, kiedy jej członkowie sami nas o tym poinformują. Wymaga się od nas działań wspomagających walkę z koronawirusem, a nie przekazuje się nam na jego temat podstawowych informacji.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Dąbrówka Szczepanowska: Sterty śmieci nad Dunajcem

W podobnym tonie wypowiada się burmistrz Tuchowa, Magdalena Marszałek, która twierdzi, że podstawowe informacje dotyczące osób zarażonych powinny być dostarczane gminom. – Wystarczy nam jedynie informacja, czy osoba zarażona to kobieta, czy mężczyzna i z jakiej miejscowości pochodzi. Pozwoli to nam informować mieszkańców o pojawieniu się koronawirusa w ich najbliższej przestrzeni, dzięki czemu mogliby oni bardziej na siebie uważać. Niestety takich informacji nie uzyskujemy. Co więcej, o osobach zarażonych i z jakich miejscowości pochodzą dowiadujemy się z… mediów. To najlepiej świadczy o tym, że samorządy, które powinny odgrywać ważną rolę w walce z pandemią, są pomijane.

O pozyskiwanie informacji z sanepidu postanowiliśmy zapytać również Starostwo Powiatowe w Tarnowie. Okazuje się, że informacje o liczbie zarażonych spływają do starostwa na bieżąco. – Wystąpiłem z prośbą do dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Tarnowie, Romana Bartusia, aby przekazywał nam wiadomości dotyczące liczby osób zarażonych. Takie statystyki otrzymuję niemal natychmiast – mówi starosta tarnowski, Roman Łucarz. – Oczywiście nie mamy szczegółowych informacji na temat osób zarażonych, a jedynie liczby. W przypadku kwarantanny w naszym powiecie, każdego dnia do południa otrzymuję zaktualizowaną listę i udostępniam zainteresowanym samorządom poszczególnych gmin. Wydaje mi się, że gdyby władze gmin zwróciły się z prośbą do dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Tarnowie o udostępnianie statystyk związanych z liczbą osób zakażonych, również powinny ją otrzymać. Rzeczywiście paradoksem jest, kiedy szczegółowe dane dotyczące osób przebywających na kwarantannie otrzymują pracownicy opieki społecznej, a nie mają ich do swojej dyspozycji wójtowie i burmistrzowie. Być może wynika to z tego, że koronawirus to bardzo delikatna sprawa. Coraz częściej bowiem spotykamy się z pewnym stygmatyzowaniem osób, nie tylko zarażonych, ale i takich, które przebywają na kwarantannie, a ich wyniki są negatywne. Przedstawiciele sanepidu boją się, aby nie wywoływać w ten sposób niepotrzebnych emocji. Ludzie mają już dość informacji na temat koronawirusa, obawiają się go, a w momencie, kiedy pojawiłaby się wiadomość, że zachorowali na niego ich najbliżsi sąsiedzi, nie wiadomo, z jakimi reakcjami mogłoby się to spotkać.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Tarnów: Powrót do przeszłości

Słowa starosty potwierdza Roman Bartuś, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Tarnowie, który dodaje, że takie przekazywanie informacji wynika z przyjętych przez rząd przepisów. – Szczegółowe informacje dotyczące osób przebywających na kwarantannie przekazujemy wyłącznie ośrodkom pomocy społecznej. Dane osób zarażonych z informacjami, gdzie obecnie przebywają, zachowujemy dla siebie. Takie procedury wynikają z ustawy. Rozmawiałem już na ten temat z niektórymi wójtami i burmistrzami i zadałem im pytanie – po co im te informacje? W odpowiedzi usłyszałem, że… z ciekawości. Uważam, że dane dotyczące osób zarażonych są im niepotrzebne. To samo dotyczy się osób przebywających na kwarantannie. Dysponują nimi pracownicy ośrodków pomocy społecznej i to w zupełności wystarcza. Nie mogę wbrew przepisom informować o szczegółach przypadkowe osoby. Jeżeli samorządowcom nie podobają się takie reguły, powinni interweniować w tej sprawie w rządzie – mówi Roman Bartuś i dodaje, że rozprzestrzenianie informacji o osobach zakażonych nie niesie ze sobą nic pozytywnego. – Kiedy w Tarnowie pojawił się pierwszy przypadek koronawirusa, jedna z telewizji pokazała blok, w którym do tego doszło. Do tej pory są tam problemy, ponieważ mieszkańcy z reguły są okrutni dla takich osób i nie dają im spokoju. Im mniej szczegółów dotyczących osób zarażonych będzie podawanych opinii publicznej, tym łatwiej będzie nam działać.

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl

*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.