Jakub Machowski i jego gry

Jakub Machowski z Ciężkowic od kilku lat zajmuje się tworzeniem gier komputerowych. Do tej pory może pochwalić się współpracą z wieloma wydawnictwami w Polsce, a także wydaniem własnej gry „The Mims Beginning”. Obecnie 26-latek pracuje nad swoją drugą grą „The End of the Sun”, a jego największym marzeniem jest stworzenie na terenie podtarnowskiej gminy studia gier komputerowych z prawdziwego zdarzenia.

Jakub Machowski

Mieszkaniec Ciężkowic grami komputerowymi fascynował się już od najmłodszych lat. Na swoim komputerze przeważnie grał w gry przygodowe i strategiczne jak chociażby w grę „Polanie”, w której gracz wciela się w przywódcę wioski Polan, Mirka, który po powrocie z wyprawy wojennej zastaje jedynie jej zgliszcza. Dodatkowo Jakub już w wieku 14 lat montował swoje pierwsze filmy, a dwa lata później rozpoczął swoją przygodę z grafiką 3D. To wówczas wpadł na pomysł, aby swoje umiejętności wykorzystać przy produkcji gier. – Tworzyłem grafikę do kilku szerzej znanych gier takich jak: „Szepty w mroku: Statek Widmo” wydawnictwa Moonrise Interactive, czy „Symulator Śmigłowców Ratunkowych” wydawnictwa Play Way. Cały czas marzyłem jednak, aby stworzyć własną grę niezależną. Początkowo robiłem proste gry w grafice 2D, w których gracz wcielał się w daną postać, a jego celem było np. zbieranie monet. Kiedy ukończyłem 19 lat, postanowiłem spróbować czegoś bardziej ambitnego. Na jednym z forów internetowych skontaktowałem się z programistą gier komputerowych Tomaszem Pająkiem i podzieliłem się moim pomysłem. Do naszej drużyny dołączył jeszcze dźwiękowiec i w ten oto sposób rozpoczęliśmy prace nad naszą pierwszą poważną grą komputerową – mówi Jakub.

Nad stworzeniem gry „The Mims Beginning” Jakub i jego zespół pracowali pięć lat. Opowiada ona historię tytułowych Mimsów, istot, które przemierzają galaktykę w poszukiwaniu nowego domu. W wyniku zderzenia z asteroidą pojazd bohaterów ulega uszkodzeniu i muszą oni ewakuować się przy pomocy kapsuł ratunkowych na pobliskie ciała niebieskie. Każda z nich to inny rodzaj klimatu i terenu. W tych trudnych warunkach Mimsy postanawiają zbudować i rozwinąć kolonię. – Gra ostatecznie została wydana na sklepie Steam oraz kilku mniejszych platformach jak muve czy green-man-gaming. Co ciekawe, mimo że był to mój debiut, zebrała mnóstwo pozytywnych opinii. Grę można było nabyć za kwotę 19,99 dolarów. Początkowo obawialiśmy się, że nic z tego nie wyjdzie, ponieważ gracze wolą tytuły większych producentów, niż początkujących programistów. Okazało się, że byliśmy w błędzie! Grę można było nabyć również w paczkach z innymi grami po atrakcyjnej cenie 1 dolara. Od momentu premiery grę zakupiło… 25 tys. graczy. To naprawdę świetny wynik – cieszy się 26-latek dodając jednocześnie, że pomimo sukcesu, zastanawiał się, czy nie porzucić produkcji gier. – Zarobione pieniądze ze sprzedaży gry zainwestowałem w sprzęt do nagrywania filmów wideo. Chciałem zająć się kręceniem teledysków, reklam, czy filmów krótkometrażowych. Trzeba pamiętać, że pracując wiele lat nad daną grą, nie mamy z tego tytułu żadnych przychodów. Na zyski możemy liczyć tylko wtedy, jeżeli gra spodoba się graczom i zdecydują się ją kupić. Bałem się, że praca nad kolejną grą może sprawić, że nie będę miał stałych dochodów. Produkcja gier spodobała mi się jednak tak bardzo, że trudno było mi z tego zrezygnować, dlatego od półtora roku pracuję wraz ze swoją dziewczyną i jednym z programistów nad drugą grą.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Gabriel Zastawnik - Przez kręgle po medale

Bazą tworzonej obecnie przez Jakuba gry „The End of the Sun” będzie eksploracja, zagadki, jak również fabuła wprowadzająca tajemniczy, mityczny, ale również zabawny klimat. Mieszkaniec Ciężkowic tworząc grę, korzystał z metody fotogrametrii, czyli odwzorowywania rzeczywistych obiektów na podstawie fotografii. – Mogę zapewnić, że będzie to o wiele lepsza gra niż „The Mims Beginning” również z tego względu, że zagrać będą mogły w nią osoby, które do tej pory nie miały styczności z żadnymi grami komputerowymi. Gra będzie polegała na tym, że wcielamy się w pewną postać, przemieszczając się nią po stworzonym świecie gry, przenosząc przedmioty i rozwiązując zagadki. Jeżeli ktoś lubi seriale i filmy, to z wielką ochotą sięgnie po ten tytuł. Gra opierać będzie się na fabule i zakładamy, że potrwa około czterech godzin. Mogę zdradzić, że w „Skansenie Wsi Pogórzańskiej” w Szymbarku oraz „Grociarni” w Jastrzębi robiliśmy zdjęcia wielu obiektom metodą fotogrametrii, które zostaną przeniesione do gry. Z racji tego, że tworzymy ją w trzy osoby, zdarza się, że pracujemy przy niej nawet po 13 godzin dziennie. Zakończenie prac, które wiązać będą się z wypuszczeniem gry na rynek, przewiduję za około 1,5 roku.

26-latek pytany, jakie należy posiadać umiejętności, aby na poważnie zająć się produkcją gier mówi, że przede wszystkim trzeba być systematycznym, pracowitym i bez reszty oddanym swojej pasji. – Kiedy zaczynałem swoją przygodę z grafiką 3D i produkcją gier, w pobliżu nie było żadnej uczelni, która szkoliłaby osoby w tym kierunku. Najbliższa tego typu placówka była w Warszawie. Jestem samoukiem i idealnym przykładem, że dzięki ciężkiej pracy można osiągnąć sukces. Dla osób, które chciałyby dziś rozpocząć swoją przygodę z produkcją gier proponuję, aby skorzystały ze specjalnych kursów i warsztatów. Obecnie na rynku jest ich mnóstwo, więc każdy znajdzie coś dla siebie – mówi Jakub i dodaje, że w przyszłości chciałby w Ciężkowicach szkolić młodzież w kierunku produkcji gier, a także stworzyć studio gier komputerowych z prawdziwego zdarzenia. – Myślę, że jest to możliwe. Co chwilę organizowane są różnego rodzaju zajęcia, więc dlaczego nie można byłoby zorganizować specjalnych lekcji dotyczących projektowania 3D i tworzenia gier komputerowych? Chętnych na pewno by nie zabrakło. Moim największym marzeniem jest oczywiście stworzenie w Ciężkowicach profesjonalnego studia gier komputerowych, które zatrudniałoby minimum 10 osób pracujących nad produkcją gier. Byłoby to świetne rozwiązanie dla tych osób, które nie chcą przeprowadzać się do dużych miast, aby tam w wielkich korporacjach pracować przy grach komputerowych. Pokazalibyśmy wówczas całemu światu, że w niewielkiej miejscowości można produkować gry, które poziomem nie odstają od najbardziej grywalnych tytułów, mimo że zostały wyprodukowane za dużo mniejsze pieniądze. To mój taki „american dream” – kończy z uśmiechem Jakub.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Kamyk: Dlaczego rozbierają most?

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Dodaj komentarz