Z MAGDALENĄ KOPCZYŃSKĄ, radną powiatu tarnowskiego, przewodniczącą Komisji Rozwoju Powiatu, Leśnictwa i Ochrony Środowiska oraz kandydatką do Sejmu RP z 15. miejsca na liście Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Sebastian Czapliński.

Lubi Pani określenie „góralka z krwi i kości”?
Lubię. Moja babcia jest rodowitą istebnianką. Kiedy wyszła za mąż za mojego dziadka, razem przenieśli się pod Skoczów, zamieszkując tam na stałe. To piękne okolice, w których spędzałam niemal każde swoje wakacje. Wiele osób twierdzi, że po babci, ale również po tacie odziedziczyłam typowo góralski charakter. Bardzo ważna jest dla mnie tradycja. W moich żyłach płynie góralska krew.
Patrząc na plakaty wyborcze, akurat obok Pani plakatu trudno przejść obojętnie, ponieważ prezentuje się Pani na nim w stroju regionalnym.
Poprzez swój strój chcę nawiązać właśnie do tradycji i polskości. Być może jeszcze kilkanaście lat temu noszenie takich ubrań byłoby obciachem, jednak czasy się zmieniły i bycie dumnym ze swoich korzeni jest coraz bardziej doceniane. Strój, w którym prezentuję się na plakatach wyborczych, otrzymałam od swojej babci na 18. urodziny. Jest to typowy strój galowy z Istebnej. Moja babcia brała w nim ślub, a od momentu, kiedy ja stałam się jego posiadaczką, zakładam go na rodzinne uroczystości, czy gminne święta. Suknia ma już blisko 100 lat, jednak dzięki jednej z cieszyńskich firm, która specjalizuje się w przywracaniu blasku wiekowym ubraniom, wciąż zachwyca.
Na co dzień mieszka Pani w Pogórskiej Woli. Jak to się stało, że trafiła Pani do tej podtarnowskiej miejscowości?
Z wykształcenia jestem magistrem inżynierem Wydziału Ogrodniczego Akademii Rolniczej w Krakowie. To właśnie na studiach poznałam swojego przyszłego męża, który również uczęszczał tam na zajęcia. Pewnego dnia pociągnął mnie za mój słynny warkocz, który noszę niemal przez całe życie. Zaiskrzyło między nami, wzięliśmy ślub i tutaj zamieszkaliśmy. Początkowo założyliśmy szkółkę drzew i krzewów na przydomowej działce. Z czasem zakupiliśmy ponad 20 ha w Machowej, gdzie również już od wielu lat prowadzimy szkółkę – największą tego typu w regionie. Jesteśmy prawdziwymi rolnikami. Nigdzie indziej nie pracujemy. To właśnie w Pogórskiej Woli mogę robić to, o czym zawsze marzyłam.
W ubiegłym roku została jednak Pani radną powiatu tarnowskiego. Ciągnęło Panią do polityki?
Od zawsze miałam poglądy prawicowe. Rodzina i przyjaciele twierdzili, że jestem bardzo wyrazistą osobą, z silnym kręgosłupem moralnym, który trudno nie tylko złamać, ale również ugiąć. Nigdy nie myślałam o karierze polityka. W wolnych chwilach wolałam oddawać się swoim pasjom, jakimi są narciarstwo i jazda konna. Jestem instruktorką narciarstwa, więc często z rodziną wybieramy się w polskie lub zagraniczne góry. Przełomowym momentem, który zadecydował o tym, że postawiłam na politykę, była katastrofa smoleńska. Dopiero wówczas z całą ostrością dostrzegłam hejt oraz przemysł pogardy, który wylał się na polityków Prawa i Sprawiedliwości. Postanowiłam, że w tych trudnych chwilach chcę ich wesprzeć i zapisałam się do partii. Decyzja była trudna, bo mąż był temu przeciwny, twierdząc, że ludzie zapisują się do partii przeważnie dla jakiegoś interesu, a ja podchodzę do tego zupełnie ideowo. Wielu moich znajomych, a nawet część członków mojej rodziny zaczęło wyzywać mnie od „moherowych beretów”. Przetrwałam jednak najgorsze, a wybór do rady powiatu tarnowskiego utwierdził mnie w tym, że podjęłam słuszną decyzję.
Wybór był zaskoczeniem?
Ogromnym, bo zupełnie się tego nie spodziewałam. Po raz pierwszy wystartowałam w wyborach i ludzie od razu mi zaufali. Byłam z tego powodu bardzo zadowolona, ale zdałam sobie również sprawę z tego, jak wielki ciężar, biorę na swoje barki. Przez rok bycia radną, zyskałam naprawdę bardzo wiele. Nabyłam doświadczenia, a także zyskałam mnóstwo znajomości, które są niezbędne przy wprowadzaniu w życie kolejnych pomysłów.
Skąd pomysł, aby starać się o mandat poselski?
Na co dzień jestem przewodniczącą Komisji Rozwoju Powiatu, Leśnictwa i Ochrony Środowiska. Chcę walczyć o jak najlepsze warunki dla rolników, dlatego zdecydowałam się kandydować. Rolnictwo jest ciężkie. Uczy pokory i cierpliwości. Niestety rolnicy często są niedoceniani. Od momentu ukończenia studiów jestem prawdziwym rolnikiem. Znam problemy rolników od podszewki. Większość polityków przemierza różne części naszego regionu, pytając, czego brakuje właścicielom większych i mniejszych gospodarstw. Ja nie muszę tego robić, ponieważ sama wiem, z jakimi zmagam się problemami i co powinno ulec zmianie.
Z czym polscy rolnicy mają największe problemy?
Musimy za wszelką cenę dążyć do wyrównania szans polskiego rolnika w konkurencji z rolnikiem zachodnioeuropejskim, przeciwstawiając się istniejącym rozbieżnościom w zakresie dotacji bezpośrednich. W moim odczuciu skandalem jest, że będąc jako kraj już tyle lat w strukturach Unii Europejskiej, polski rolnik otrzymuje zdecydowanie niższe dotacje, niż rolnik z Holandii, czy Niemiec, a koszty produkcji są zupełnie podobne. Poza tym powinniśmy w zdecydowany sposób przeciwstawić się bezsensownej, często szkodliwej ingerencji administracji unijnej w sprawy polskiego rolnictwa, której przykładem jest planowana, obowiązkowa paszportyzacja wszystkich roślin ozdobnych. Tego typu przepisy rujnują polską wieś.
Jednym z ciekawszych Pani punktów programowych jest stworzenie polskiej platformy społecznościowej…
Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, jak działają takie platformy społecznościowe, jak Facebook, czy Twitter. Zamieszczane tam treści są sprawdzane przez administratorów serwisu i blokowane, często bez podania żadnej konkretnej przyczyny. Trudno zrozumieć sytuację, w której jedne treści są usuwane, a inne, które również szkalują inne osoby, czy daną religię są dopuszczane. Polska platforma społecznościowa, jak sama nazwa wskazuje, byłaby zarządzana przez polskich administratorów. Byłby to serwis, na którym można byłoby poruszyć każdy temat, bez obawy, że nasza treść zostanie przez kogoś zablokowana. Uważam, że taki portal cieszyłby się bardzo dużym zainteresowaniem internautów.
Wspomniała Pani o religii. Podobno odgrywa ona w Pani życiu dużą rolę.
Jestem bardzo oddana wartościom chrześcijańskim. Tak zostałam wychowana. Jako nastolatka brałam udział w pielgrzymkach warszawskich na Jasną Górę. Jestem praktykującą katoliczką. Jednym z moich celów jest chronić i propagować wartości chrześcijańskie, które coraz mniej są obecne w życiu społecznym oraz w polityce. W moim odczuciu, zdecydowanie łatwiej żyje się w kraju, gdzie wiara jest na porządku dziennym. Ludzie mniej kradną, mniej kłamią, występuje pojęcie honoru… Uważam, że nie można zbyt mocno afiszować się ze swoim światopoglądem i narzucać go innym osobom. Jestem przeciwna sytuacjom, kiedy środowiska LGBT co chwilę organizują swoje happeningi. Uważam, to za złe i powinno ulec to zmianie. Trudno wytłumaczyć mi sytuację, w której ktoś zostaje zwolniony z pracy, bo odwołuje się do Biblii, krytykując pewne środowiska, tak jak miało to miejsce w przypadku pracownika IKEI. Niedawno byłam w Anglii i zobaczyłam kościół, który został zamieniony w knajpę. Było to dla mnie bardzo przykre. Obawiam się, że do podobnych sytuacji już wkrótce może dojść w naszym kraju. Będę dążyć do tego, aby nigdy nie miało to miejsca.
Pomimo tego, że to gmina Skrzyszów jest najbliższa Pani sercu, to w swoim programie nie zapomina Pani również o innych gminach w naszym powiecie.
Jednym z moich celów jest lobbowanie na rzecz priorytetowego potraktowania kwestii podwyższenia wałów przeciwpowodziowych chroniących Tuchów. Z Tuchowem jestem związana emocjonalnie – urodziłam tam dwóch synów. Ostatnie lata, to wciąż zdarzające się w naszym regionie powodzie. Ten problem raz na zawsze powinien zostać rozwiązany, jednak gmina Tuchów sama nie udźwignie tak wielkiej inwestycji, więc konieczne jest w tym zakresie rządowe wsparcie. Zdecydowanie lepiej jest zapobiegać, niż później walczyć ze skutkami powodzi, ponieważ koszty w takich sytuacjach robią się gigantyczne. Poza tym będę lobbować za przyspieszeniem budowy Parku Zdrojowego w Ciężkowicach. Pieniądze na ten cel już się znalazły. Ciężkowice są wspaniałą gminą, z przepiękną zabudową oraz fascynującym Skamieniałym Miastem. Park Zdrojowy również musi być perełką, która przyciągnie turystów. Myślę, że polski rząd może odegrać tutaj swoją rolę tak, aby park spełniał nie tylko funkcję wypoczynkową, ale również dydaktyczną. Moim marzeniem jest, by powstało tam bogate, kolekcyjne arboretum.
15 miejsce na liście Prawa i Sprawiedliwości, to miejsce skazane na sukces?
„Piętnastka” bardzo mi się podoba. Niektórzy powiedzą, że jest to odległy numer, jednak dla mnie nie stanowi to żadnego problemu. To, że zostałam wpisana na listę, już traktuję jako swój duży sukces. Mam jednak nadzieję, że „piętnastka” przypadnie do gustu moim wyborcom. Nie jestem karierowiczką. Do sejmu chcę się dostać, aby pomóc ludziom, a nie by zdobywać kolejne stanowiska. Moje wartości to tradycja i nowoczesność. Chciałabym, abyśmy myśleli o Polsce, jako o całości. Nie powinniśmy dawać się antagonizować. Jako naród starajmy się działać razem, aby polski rolnik nie czuł się gorszy od rolnika z krajów zachodniej Unii, aby szkoły rzetelnie uczyły, szpitale skutecznie leczyły pacjentów, sądy szybko i sprawiedliwie sądziły, policja łapała złodziei i przestępców. Razem zbudujmy przyzwoite i uczciwe państwo!
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.