Z Maksymilianem Kwapieniem, finalistą 9. edycji The Voice of Poland i wokalistą tarnowskiego zespołu K.A.C rozmawia Sebastian Czapliński.
Sądziłeś, że Twoje życie po The Voice of Poland będzie wyglądało nieco inaczej?
Troszeczkę tak. Myślałem, że kwestią czasu będzie wydanie płyty z moim zespołem K.A.C. Niestety rzeczywistość okazała się brutalna. Co prawda koncertowaliśmy niemal co tydzień, jednak jeżeli chodzi o album, to w styczniu nakręciliśmy teledysk do utworu „PodRóże” i… to by było na tyle. Gramy ostry rock, który trudno usłyszeć w najpopularniejszych rozgłośniach radiowych. Nie znalazł się na razie żaden menadżer, który chciałby w nas zainwestować, a wiadomo, że bez takiej osoby trudno jest zdziałać więcej na rynku muzycznym.
Czuć w Twoim głosie lekkie rozczarowanie…
Program The Voice of Poland na wiele kwestii otworzył mi oczy. Dopiero będąc w tym programie, zobaczyłem, jak naprawdę działa rynek muzyczny w naszym kraju. Ludzie słuchają disco-polo i muzykę pop. Taka prawda. Tylko taka muzyka ma rację bytu. Gatunkiem muzycznym, jaki my prezentujemy, trudno zainteresować dużą wytwórnię muzyczną. Z zespołem pracowaliśmy trzy razy ciężej niż wcześniej, lecz owoce nie były takie, jakich oczekiwaliśmy. Szybko zorientowałem się, że nie będzie tak łatwo, jak się spodziewałem…
Materiał na płytę podobno już macie?
Oczywiście. Dodatkowo cały czas pracujemy nad kolejnymi numerami. Niestety ciągle szukamy menadżera i producenta. Bez nich nie zrobimy kolejnego kroku. Staramy się promować zespół w sieci i na koncertach. Zainteresowanie naszą muzyką zwykłych słuchaczy jest naprawdę spore, jednak osoby, które mogłyby nam pomóc, nie do końca to dostrzegają. Gramy koncerty, mamy zarezerwowane terminy na przyszły rok, a dodatkowo sam również wystąpię na kilku większych wydarzeniach, między innymi z cyklem koncertów z Orkiestrą Polskiej Muzyki Filmowej, z tego jeden koncert zagramy w samym Tarnowie.
Nie jest jednak tak, że The Voice of Poland kompletnie nie odegrał roli w Twoim życiu?
Jasne, że nie! Ludzie mnie poznali. Docenili mój charakterystyczny wygląd, ale i charakterystyczny głos. Uważam, że nie przez przypadek znalazłem się w wąskim finale. Jestem ogromnie wdzięczny za to, co wydarzyło się po programie. Gdybym mógł cofnąć czas i jeszcze raz zdecydować się, czy wystąpić w takim programie jak TVoP, to nie zawahałbym się ani minuty i na pewno bym to zrobił. Tak, jak wspomniałem już wcześniej, wraz z zespołem praktycznie każdy weekend mieliśmy zajęty na koncerty. Graliśmy niemal w każdym zakątku Polski. Bez mojego udziału w programie bardzo prawdopodobne, że tak by to nie wyglądało… Mimo wszystko bardzo zawiodłem się na kilku osobach rządzących naszym miastem. Dziś mogę śmiało to powiedzieć – Tarnów nie jest miastem, w którym można rozwinąć skrzydła. Kocham to miasto, bo to moje miasto, ale czuję się zniesmaczony tym, jak zostaliśmy potraktowani. Pomimo próśb, mało kto wyciągnął do nas pomocną dłoń, a przecież swoją muzyką promujemy również sam Tarnów…
Okazuje się, że nawet osiągając sukces w programie muzycznym, do końca trzeba walczyć o swoje…
Przekonałem się, że lepiej liczyć na siebie, niż na innych. Gdyby w naszym życiu pojawiła się wytwórnia muzyczna, która zagwarantowałaby nam koncerty w dobrze płatnych miejscach, dodałoby nam to skrzydeł i motywacji do jeszcze ciężej pracy, bo przecież muzyka to nasze życie. Dotychczas za żaden zagrany koncert nie wziąłem do swojej kieszeni nawet złotówki, obecnie każdą zarobioną kwotę inwestujemy w zespół. Zarabiam, jak zwykły człowiek, pracując od poniedziałku do piątku w branży związanej ze sprzętem muzycznym. Weekend to czas występów i eventów. Jeżeli ktoś uważa, że osiągając sukces w programie muzycznym, który ogląda miliony widzów, z miejsca jesteśmy skazani na sukces, jest w sporym błędzie. Aby dojść na szczyt, trzeba włożyć w to ogrom pracy, a do tego trzeba mieć również sporo szczęścia.
Plany na 2020 rok masz ambitne?
Chciałbym powiedzieć, że w przyszłym roku na pewno ukaże się nasza debiutancka płyta, ale nie mogę tego zagwarantować. Dużo bardziej prawdopodobny wydaje się dopiero 2021 rok. W 2020 roku na pewno nagramy przynajmniej dwa lub trzy kolejne klipy. Chcemy, aby ludzie mogli słuchać naszych kawałków nie tylko na koncertach. Będąc ze swoimi utworami w sieci, możemy promować naszą muzykę i zdobywać kolejnych fanów. Na pewno naszym marzeniem jest także występ na większych festiwalach. Spełnieniem marzeń byłby „Pol’and’Rock Festival” znany wcześniej jako „Przystanek Woodstock” lub „Open’er Festival”. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość…
Tegoroczne święta spędzisz w rodzinnym gronie?
Wszystko wskazuje na to, że tak. Przez ogrom pracy mocno w ostatnim czasie zaniedbałem swoją rodzinę, więc wypadałoby, aby przynajmniej w święta spędzić z nimi jak najwięcej czasu. Wiem, że niektórzy te dni wolą spędzić w ciepłych krajach, chwaląc się później zdjęciami w Internecie. Ja na święta w takie „wycieczki” się nie udaję, bo najpierw trzeba mieć na nie kasę (śmiech). Polski śnieg i polska wigilia w zupełności mi wystarczą.
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.