Marta Sumara: Koronawirus? Mamy szansę zrealizować swoje zaległe cele

Z tarnowską psycholog oraz psychoterapeutką Martą Sumarą na temat funkcjonowania w okresie koronawirusa, rozmawia Sebastian Czapliński.

Jak sytuacja związana z koronawirusem odbija się na naszym zdrowiu psychicznym?

Już teraz można zauważyć, że generuje lęk i zaburza naszą harmonię. Jest to nowa sytuacja, do której nie byliśmy przyzwyczajeni i przygotowani. Z samymi obostrzeniami, które mówią o tym, aby siedzieć w domach i unikać dużych skupisk ludzi, mamy spore problemy. Dodatkowo oglądając serwisy informacyjne, w których jesteśmy informowani o nowych przypadkach zakażeń, a także kolejnych ofiarach śmiertelnych pojawia się w nas niepewność. W najgorszej sytuacji są ekstrawertycy, którzy byli przyzwyczajeni do życia między ludźmi, do wychodzenia do knajp… Zabrano im to z dnia na dzień i odczuwają z tego względu sporą stratę. Zresztą w przypadku każdego z nas brak kontaktów interpersonalnych odbija się na zdrowiu psychicznym.

Programy informacyjne poświęcone koronawiusowi powinniśmy omijać szerokim łukiem?

Bez wątpienia powinniśmy oglądać jak najmniej telewizji. Jeden program informacyjny wieczorem w zupełności nam wystarczy. Musimy zdać sobie sprawę z tego, na co mamy wpływ, a na co wpływu nie mamy. Jeżeli przez cały dzień oglądamy programy informacyjne i słuchamy o tym, jak koronawirus się rozprzestrzenia, w naszych głowach snują się coraz gorsze myśli, a to z kolei będzie miało na nas bardzo negatywne oddziaływanie.

Jeszcze niedawno nie mogliśmy wychodzić na zewnątrz w celach rekreacyjnych. O ile osoby mieszkające w domach jednorodzinnych, jakoś mogły sobie z tym poradzić, o tyle ludzie mieszkający w blokach przeżywali prawdziwe piekło…

Ich sytuacja była z całą pewnością o wiele gorsza, niż tych osób, które mogły wyjść chociażby do ogródka. Zamknięta na kilkudziesięciu metrach kwadratowych kilkuosobowa rodzina, mająca kontakt tylko ze sobą… Taka sytuacja w dłuższej perspektywie nie wróży niczego dobrego. Przymus przebywania ze sobą, przy dzisiejszym tempie życia, na pewno nie wpływa na nas pozytywnie. Człowiek, nawet gdyby po uszy był zakochany w swojej rodzinie, to i tak od czasu do czasu potrzebuje przestrzeni, aby odpocząć. Oczywiście przymusowa kwarantanna w gronie rodziny stwarza pewne możliwości poznania się bliżej, częstszych niż do tej pory rozmów, ale o minusach takiej sytuacji również nie należy zapominać…

WARTO PRZECZYTAĆ:   Miał być remont, a remontu nie ma...

Na jak długo jesteśmy przygotowani na tego typu obostrzenia?

Jako naród nie jesteśmy kompletnie na to przygotowani. Pojawiły się one nagle i nagle musieliśmy się do nich zastosować. Wszystko miało potrwać chwilę, a zaczyna przedłużać się w nieskończoność, przez co każdy dzień jest dla nas jak walka, podczas której konfrontujemy się z trudami dnia codziennego. Ostatnio wprowadzono obowiązkowe zakładanie maseczek. Myśli pan, że taki zabieg na każdego zadziała dobrze? Oczywiście, że nie! Jest grupa osób, która będzie czuła się bezpiecznie, bo nikt ich nie zarazi, ale pojawi się też grupa osób, dla których maseczki będą jasnym sygnałem – oho, ludzie chodzą w maseczkach, bo pewnie są chorzy, czujemy się zagrożeni. Będą też tacy, którzy obrócą całą sytuację w żart i stwierdzą, że w ostatnim czasie najwyraźniej przybyło nam sporo chirurgów i zaczęli wychodzić w maskach na ulice… Nasze samopoczucie zależy przede wszystkim od interpretacji poszczególnych zdarzeń. Odpowiednie nastawienie sprawi, że ten trudny czas, będziemy przechodzić zdecydowanie lepiej od innych.

Marta Sumara

Spotyka się pani ze swoimi pacjentami, czy pracuje zdalnie?

Pracuję w Wojewódzkim Szpitalu im Św. Łukasza w Tarnowie na dziennym Oddziale Psychiatrycznym, który został zawieszony, więc pozostaje mi oddział stacjonarny. Dodatkowo prowadzę prywatny gabinet. W większości przypadków przeszłam na pracę zdalną, ale zdarzają się pacjenci, którzy chcą spotkać się na rozmowie. Dochodzi do takich spotkań, oczywiście z zachowaniem wszelkich środków ostrożności. Dałam możliwość wyboru pacjentom, w jaki sposób chcą uzyskiwać pomoc. Kontakt on-line lub konsultacja telefoniczna jest jednak wybierana coraz częściej…

Pani pacjenci mają inne problemy niż przed pandemią?

Mają podobne problemy, chociaż da się zauważyć, że u pacjentów mających zaburzenia lękowe, zaburzenia adaptacyjne, czy zmagający się z hipochondrią, w wyniku sytuacji związanej z koronawirusem na świecie, ich lęk się zwiększył. Kilka miesięcy temu, kiedy ktoś z nich zmagał się z kaszlem, podejrzewał u siebie raka lub zapalenie płuc. Teraz niemal wszyscy przypuszczają, że mają koronawirusa. Zdarza się jednak, że pandemia koronawirusa przyniosła w przypadku niektórych osób… poprawę stanu psychicznego. Przed pandemią bywali pacjenci, którzy twierdzili, że nikt tak jak oni, nie jest pokrzywdzony przez los. Koronawirus sprawił, że dostrzegli, iż nie brakuje ludzi, którzy mają jeszcze bardziej pod górkę.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Spore nakłady na bezdomność zwierząt

Wielu z tym osobób zaleca się spacery, wyjście do ludzi, aby mogli poradzić sobie z depresją…

Zgadza się, więc w przypadku ograniczeń związanych z przemieszczaniem się ludzi, czy kontaktem z drugim człowiekiem zaczyna się w ich przypadku problem. Psycholodzy namawiali takie osoby do otwarcia się na nowe znajomości, przez co mogli zapomnieć o swoich problemach, a teraz są zmuszani do izolacji. Podobny problem jest z pacjentami zmagającymi się z zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi. Ktoś miał nawyk częstego mycia rąk i chciał go wyeliminować, a teraz… wymusza się na nim mycie rąk kilka razy dziennie. Psycholodzy starają się w takich sytuacjach szukać alternatyw. W dobie nowych technologii proponujemy rozmowy z rodziną, czy z przyjaciółmi przez skype lub telefon. Bezpośrednich kontaktów nie da się jednak zastąpić w żaden sposób.

W trudnej sytuacji znalazły się przede wszystkim dzieci, które zostały pozbawione kontaktu z rówieśnikami.

Nad tą grupą ubolewam najbardziej. O ile osoba dorosła jest w stanie w jakiś sposób poradzić sobie z sytuacją, w jakiej się znalazła, o tyle dzieci i młodzież mają z tym największy problem. Przed pandemią dzieciaki nie za bardzo przepadały za szkołą, a dziś poszłyby do niej na kolanach, bo tak bardzo stęskniły się za lekcjami, nauczycielami, kolegami i koleżankami z klasy. Taka izolacja na pewno nie wpływa korzystnie na ich rozwój. Do tego może dojść problem z otyłością. Brakuje im ćwiczeń i zdrowego trybu życia…

Czy rodzice mogą w jakiś sposób urozmaicić czas swoim dzieciom?

Powinniśmy starać się wykorzystać każdą sekundę z dzieckiem, ponieważ przed pandemią często nie mieliśmy dla niego wystarczająco dużo czasu. Dobrym rozwiązaniem jest zagranie w planszówki, w kalambury, ułożenie puzzli… Poza tym możemy postawić na rozwój naszej pociechy i np. skupić się na malowaniu, śpiewaniu, czy nauce gry na jakimś instrumencie. Najważniejsze jest to, aby po odbyciu przymusowej kwarantanny być zadowolonym z tego, jak udało nam się wykorzystać ten czas.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Wysoka inflacja rodzi problemy psychiczne

A co sami powinniśmy robić, aby nie zwariować?

Przede wszystkim mieć sporządzony plan dnia. Wstając rano z łóżka, musimy wiedzieć, co dziś będziemy robić i realizować nasze zadania punkt po punkcie. Powinniśmy przypomnieć sobie o celach, jakie stawialiśmy sobie przed pandemią, a na których realizację nie mieliśmy czasu. Może warto nauczyć się jakiegoś nowego języka, przeczytać więcej niż do tej pory książek, czy obejrzeć zaległe filmy… Ten czas to dla nas szansa na zrealizowanie starych planów i celów.

Lekarze, czy pielęgniarki też potrzebują w tym czasie fachowego wsparcia. To właśnie z tego powodu wraz z innymi psychologami zorganizowaliście dla nich dyżury telefoniczne?

W związku z zaistniałą sytuacją chcemy dzielić się swoimi kompetencjami i doświadczeniem, wspierając w tym okresie najbardziej obciążone grupy społeczne, czyli pracowników służb medycznych i mundurowych. Uruchomiliśmy w tym celu dyżury telefoniczne. Każdego dnia mamy rozpisane dyżury i jesteśmy gotowi do pomocy. Chcemy w sposób bezpłatny dzielić się naszymi umiejętnościami. Lekarze, pielęgniarki, salowe, czy pracownicy służb mundurowych również potrzebują wsparcia, a nie chcą swoimi problemami obciążać najbliższych. Codziennie otrzymujemy kilka telefonów. Dzwonią i dzielą się z nami swoim samopoczuciem, obawami o zdrowie swoje i swoich bliskich, a także uwalniają negatywne emocje, których przysparza im walka z koronawirusem. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i każdy z nas ma problemy, którymi chce się podzielić z drugim człowiekiem.

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl

*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *