Mateusz Poręba i lot nad siatką…

Pochodzący z Tuchowa, 17-letni Mateusz Poręba wrócił właśnie z Mistrzostw Europy Wschodniej EVVZA w siatkówce mężczyzn, które odbywały się w estońskim Tallinie. Wraz z kolegami z reprezentacji Polski sięgnął po złoto w kategorii kadetów, pokonując w finale reprezentację Rosji 3:1. Tuchowianin zagrał we wszystkich spotkaniach i był ważną częścią zespołu. Sukces Mateusza jest tym większy, że jeszcze dwa lata temu trenował… koszykówkę.

mateusz-poreba2
Mateusz Poręba

„Olbrzym”, „Guliwer”, „Goliat”… Kilka z tych określeń idealnie pasuje do Mateusza i jego wzrostu, jednak on sam z dystansem podchodzi do tego typu ksywek. – Nie da się ukryć, że jestem jednym z najwyższych siatkarzy w swojej kategorii wiekowej. Mam 203 cm wzrostu i dopiero 17 lat. Cały czas rosnę i nie wiadomo, kiedy się to skończy – śmieje się tuchowianin. – Rywale zza siatki nie podchodzą jednak do mnie ze zbyt wielkim respektem. Oni, podobnie jak ja również wierzą w swoje umiejętności, więc mój wzrost nie robi na nich wrażenia.

Wrażenie robi już jednak fakt, że Mateusz, obecnie reprezentant Polski kadetów w siatkówce, swoją przygodę z tym sportem rozpoczął zaledwie… 18 miesięcy temu! – Większość zawodników rozpoczyna treningi już od najmłodszych lat. Ja za siatkówkę zabrałem się dopiero po 15 roku życia. Wcześniej trenowałem judo oraz koszykówkę. Wiele osób doradzało mi jednak spróbowanie sił w siatkówce, czyli sporcie, z którym miałem do czynienia jedynie na WF-ach. W końcu zdecydowałem się zapisać do lokalnego klubu TS Sokół Tuchów. Szybko zostałem zauważony przez trenera żeńskiej drużyny siatkarskiej PWSZ Tarnów, Marka Skrobota, który zaproponował mi wyjazd z kadrą Małopolski na turniej do Szczyrku. Wypadłem na tyle dobrze, że chęć pozyskania mnie do swojego klubu wyraziła drużyna AKS Resovii Rzeszów.
Mateusz długo nie zastanawiał się nad propozycją. Dodatkowo mocno wspierali go rodzice, którzy uważali, że warto wykorzystać jego sportowy potencjał. – Chęć gry w AKS wiązała się z przenosinami do Rzeszowa i zmianą szkoły. Rodzice nie obawiali się, że będę daleko od domu, mimo iż miałem niespełna 16 lat. Postanowiłem spróbować. Mieszkałem w akademiku z kolegami z różnych rejonów kraju, którzy tak, jak ja trafili do AKS’u. Trzymaliśmy się razem i mocno się wspieraliśmy, więc tęsknota za domem nie była zbyt duża. Zresztą i tak za chwilę okazało się, że znowu będę musiał zmienić otoczenie…

WARTO PRZECZYTAĆ:   Marek Koniarek - "Babajaga" z Katowic

Podczas Mistrzostw Polski kadetów w siatkówce, Mateusz wraz z klubem z Rzeszowa zdobyli wicemistrzostwo kraju, zaś sam tuchowianin sięgnął po tytuł najlepszego blokującego całej imprezy. Podczas czterech spotkań, aż 20-krotnie zablokował swoich rywali. Ten sukces spowodował kolejne zainteresowania jego osobą. Ostatecznie okazało się, że w Rzeszowie zatrzymał się tylko na rok, ponieważ zgłosiła się po niego drużyna SMS Spała, gdzie trenuje większość reprezentantów Polski w kategorii do lat 18. – Nie było nawet sensu dłużej zastanawiać się nad tą propozycją. Od razu pomyślałem – wsiadam i jadę! Dzięki temu ruchowi z automatu trafiłem do reprezentacji Polski kadetów i w grudniu wystąpiłem podczas Mistrzostw Europy Wschodniej EVVZA, które odbyły się w estońskim Tallinie. Co więcej, zagrałem tam we wszystkich spotkaniach i przywiozłem do domu złoty medal! Dla mnie, to historia z pogranicza „science fiction” lub „od zera do milionera”. Gdyby ktoś dwa lata temu powiedział mi, że zdobędę złoty medal ME w siatkówce najprawdopodobniej postukałbym się w głowę. Coś niesamowitego…

Tuchowianin nie ukrywa, że na treningach wylewa siódme poty, ale zdaje sobie sprawę z tego, że szkoda byłoby nie wykorzystać szansy, jak się przed nim pojawiła. – Uczęszczając do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale oprócz codziennych zająć lekcyjnych, mamy również codzienne treningi. Zdarza się, że nawet dwa razy w ciągu dnia! Z racji swojego wzrostu skupiam się przede wszystkim na koordynacji ruchowej, technice odbicia piłki, czy powtarzalności ataków i bloków. Ze swoimi ponad dwoma metrami jestem w stanie uderzyć piłkę na wysokości 345 cm. To już naprawdę spory zasięg, więc poprzez ćwiczenia na sali, warto ciągle doskonalić tę umiejętność. Moim idolem jest francuski siatkarz, Nicolas Le Goff. Podziwiam go za jego skoczność i kończenie ataków ze środka siatki i staram podpatrywać. Chciałbym w przyszłości grać na podobnym poziomie.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Godziny (nie) dla seniorów

W najbliższym czasie Mateusz skupia się na wywalczeniu sobie miejsca w składzie reprezentacji Polski na zbliżające się eliminacje Mistrzostw Europy kadetów. Tam chciałby wraz z kolegami z kadry wywalczyć złoty medal, a następnie powalczyć o jak najwyższe miejsce podczas Mistrzostw Świata do lat 18. – To najważniejsze plany na najbliższą przyszłość. Z czasem chciałbym być coraz bardziej widocznym w siatkówce seniorskiej. Nie ukrywam, że jednym z marzeń jest powrót do Rzeszowa i gra w tamtejszej Resovii, która dysponuje jednym z najmocniejszych składów w kraju, w którym aż roi się od reprezentantów Polski. Dodatkowo byłbym też bliżej rodzinnego miasta. Zagrać w Plus Lidze, to byłoby coś! A później? Bartosz Kapustka i Mateusz Klich reprezentują nasz region w piłkarskiej reprezentacji Polski. Dlaczego ja nie miałbym robić tego samego w siatkówce? – kończy z uśmiechem na twarzy.

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *