Wypadek na drodze, zakorkowana trasa, czy policjanci z radarem… Żadna z tych sytuacji nie jest straszna osobom, które na co dzień używają CB radia. Okazuje się, że urządzenie, które już od wielu lat cieszy się wielką popularnością wśród polskich kierowców, służy nie tylko do informowania innych uczestników ruchu drogowego o sytuacji na drodze, ale również z powodzeniem pełni funkcję wychowawczą, rozrywkową i towarzyską.
Spowiedź przez CB
Policja to miśki, radar to suszarka, mobilki to kierowcy korzystający z radia, a wzajemnie to lustereczko. To tylko niektóre ze zwrotów, które są specyficzne dla osób korzystających w trasie z CB radia. Jak mówią użytkownicy CB, ich język nie jest zbyt trudny do opanowania, a często występujące formy grzecznościowe są wynikiem wzajemnego szacunku. O tym, jak grupa polskich mobilków rośnie w siłę, niech świadczy fakt, że wśród krajów, w których użytkowników radia CB jest najwięcej, zdecydowanie resztę stawki wyprzedzają obywatele Stanów Zjednoczonych i właśnie naszego kraju.
Adam Wojtanowski, który od siedmiu lat używa CB radia w prywatnych podróżach, nie wyobraża sobie, aby miał kiedykolwiek z niego zrezygnować. – Nie pamiętam już, kiedy ostatnio zapłaciłem mandat. Na kanale 19, który służy do rozmów ogólnych dla kierowców, zawsze znajdziesz osoby, które uprzedzą cię, że za 4 km będą czekać na ciebie policjanci z radarem. Stąd też mając na myśli CB radio, stosujemy określenie „antymisiek”. Większość korzysta z niego w momencie, kiedy chce dowiedzieć się o sytuacji na drodze, ale zdarzają się też inne przypadki – mówi pan Adam i dodaje – Kiedy wybierasz się w daleką podróż, a okazuje się, że kolega na łączu jedzie w tym samym kierunku, przełączacie się na „swój” kanał i prowadzicie długą rozmowę na wiele różnych tematów, począwszy od polityki, ostatnio widzianego filmu, czy kwestii światopoglądowych. Do dziś pamiętam sytuację, w której zupełnie obcej osobie przez ponad godzinę potrafiłem zwierzyć się z mojej obecnej sytuacji rodzinnej, czy problemach w pracy. Kiedy w końcu rozjeżdżaliśmy się na jednym z zakrętów, w radiu usłyszałem, że dobrze by było, abym przyszedł ze swoimi sprawami do… konfesjonału. Zorientowałem się, że przez godzinę zwierzałem się z własnych problemów księdzu na CB, który właśnie jechał do swojej parafii.
Dziecko, czyli funkcja automatycznego wyłączenia
Zakup CB radia wiąże się z pewnym wydatkiem, jednak nie są to sumy, które mogłyby w jakiś szczególny sposób odstraszyć potencjalnych nabywców. Ceny kształtują się od 200 do 500 zł. Do tego wymagany jest również zakup anteny, której koszt to kilkanaście złotych. W porównaniu do stawek policyjnego taryfikatora, wydaje się być to ceną bardzo atrakcyjną. Dziś praktycznie żadna z firm przewozowych nie wyobraża sobie, aby jej kierowca nie był wyposażony w tego typu urządzenie.
Waldemar Bajorek, który tirami zjeździł praktycznie całą Europę uważa, że bez „antymiśka” w wielu sytuacjach nie dałby sobie rady. – I wcale nie chodzi o policjantów. Trudne warunki na trasie, jak chociażby zalegający kilkadziesiąt kilometrów dalej śnieg powodują, że bez CB radia na darmo pokonalibyśmy i tak ostatecznie nieprzejezdną trasę. Za jego pomocą pytamy się innych kierowców gdzie zjeść smaczny posiłek lub po prostu stanąć na odpoczynek. Wiadomo również, jak wygląda praca kierowcy tira. W samochodzie spędzamy całe dnie. Jeżeli na kanale pojawi się osoba, z którą możemy porozmawiać, wówczas czas płynie nam zdecydowanie szybciej i podróż już tak się nie dłuży.
Jedną z niewielu rzeczy, które irytują pana Waldemara na CB radiu jest wulgarny język używany przez niektórych kierowców. O ile odpowiedzi na pytanie – „jak mnie słychać?” stanowią raczej wprowadzenie nieco humoru do rozmowy i brzmią w stylu: „jak żonę po mojej wypłacie”, „jak ojca dyrektora”, czy „jak matkę po wywiadówce”, to nie wszyscy potrafią zachować odpowiednią kulturę. – Bardziej doświadczeni mobile często starają się postawić do pionu nowych użytkowników „antymiśków”, którzy niejednokrotnie nie mają żadnych zahamowań i używają najbardziej wulgarnych słów. Dlatego też, jeżeli planujemy wybrać się w przejażdżkę z dziećmi, starajmy się ograniczać korzystanie z CB radia do minimum, ponieważ w innym wypadku nasze wieloletnie próby wychowania ich na porządnych i kulturalnych ludzi mogą szybko spełznąć na niczym…
Yanosik ściga „antymiśka”
Dla jednych era CB radia trwa w najlepsze i jeszcze wiele lat będzie idealnym urozmaiceniem długich podróży. Dla innych „antymiśki” już dawno w pokonanym polu pozostawiła chociażby aplikacja Yanosik, która została okrzyknięta najskuteczniejszym komunikatorem, który ostrzeże nas o sytuacji na drodze: fotoradarach, kontrolach prędkości, zagrożeniach, kontrolach ITD i patrolach nieoznakowanych. Poza tym, w przeciwieństwie do CB dostęp i jej instalacja jest zdecydowanie prostsza, bowiem do jej korzystania potrzebny nam jest jedynie smartfon.
Jacek Kurek, właściciel serwisu radioblog.pl, na którym pisze o szeroko pojętej aktywności radiowej, w tym CB radiach uważa, że z czasem aplikacje staną się bardziej popularne od „antymiśków”, jednak nigdy nie doprowadzą do ich całkowitego zniknięcia z rynku. – Mimo, iż technologia coraz bardziej się rozwija, to nadal CB radia są bardziej dokładne, jeżeli chodzi o sytuację na drodze, niż najlepsze stworzone do tej pory aplikacje. Można się uprzeć, że CB radio w przeciwieństwie do Yanosika jest przestarzałym urządzeniem i nie ostrzeże nas chociażby o zbliżającym się fotoradarze. Z drugiej jednak strony, dlaczego osoby biorące udział w ruchu drogowym nie miałyby nam dać znać o tym na kanale?
Według Jacka Kurka pojedynek pomiędzy Yanosikiem a CB radiem nie jest możliwy do rozstrzygnięcia. Wybór jest kwestią indywidualną. Jeśli lubimy sobie porozmawiać podczas jazdy, to powinniśmy zakupić radio. Jeśli wolimy podróżować w ciszy, bez wulgaryzmów i życiowych rozważań innych kierowców, to wybierzmy Yanosika. – Jedno jest pewne. Korzystać z „antymiśków” może praktycznie każdy. Wystarczy odrobina kultury i odwagi związanej z wypowiedzeniem pierwszych słów do mikrofonu, co może być dla wielu problemem. Trzeba po prostu się przełamać…
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.