Mieszkańcy Pawęzowa w gminie Lisia Góra już od kilku lat borykają się z niemałym problemem. Po większych opadach deszczu z pobliskich rowów, które wykopane są wzdłuż drogi gminnej, wydostaje się woda, która zalewa ich działki oraz domy. Gmina mogłaby rozwiązać problem, wykopując specjalne rowy deszczowe, jednak mieszkańcy nie wyrażają na to zgody. Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze…

Problem zalewanych pól oraz działek i domów jest znany w Pawęzowie już od kilku lat. Do tej pory władze gminy nie interesowały się zbytnio tą sprawą, jednak ostatnie interwencje ze strony mieszkańców, którzy po większych opadach we własnym zakresie zmuszeni są radzić sobie z nadmierną wodą sprawiły, że zaczęto zastanawiać się jak rozwiązać ten kłopot. – Kilkanaście miesięcy temu, po jednej z większych ulew w niektórych domach woda osiągała pół metra wysokości. Nie tak dawno deszcz po raz kolejny wyrządził spore szkody, całkowicie zalewając nasze ogródki i działki – grzmią mieszkańcy wsi, którzy za taki stan rzeczy obwiniają gminne władze. – Wójt obiecał nam, że zajmie się tą sprawą, jednak w dalszym ciągu nic w tej kwestii nie zrobiono. Starty wyrządzone przez wodę sięgają nawet kilku tysięcy złotych, ale nie otrzymujemy z tego tytułu żadnych odszkodowań i wszystkie naprawy zmuszeni jesteśmy pokrywać z własnych pieniędzy.
Jacek Niedojadło, sołtys Pawęzowa twierdzi, że jedną z przyczyn zalewania działek i pól mieszkańców wsi jest… przekopanie rowów w sąsiadującym Śmignie, przez co woda z tamtejszej wsi kierowana jest do zlewni, która znajduje się w Pawęzowie. – Obecnie około 15 gospodarstw narażonych jest na zalanie. Najwięcej problemów może być na wiosnę, kiedy śnieg zacznie topnieć. Dawniej bywały już sytuacje, że na ratunek mieszkańcom wyruszali strażacy. Rozmowy z włodarzami gminy trwają już ponad półtora roku, jednak nie przynoszą one skutków. Liczę na to, że uda się rozwiązać problem, zanim dojdzie do tragedii.
Gmina ma już przygotowane plany dotyczące pozbycia się niechcianej wody, jednak wprowadzenie ich w życie w głównej mierze zależy od… mieszkańców, którzy muszą wyrazić zgodę na przeprowadzenie prac na swoich działkach. Jednym z pomysłów jest budowa kompleksowego systemu odwodnienia, dzięki któremu woda gromadziłaby się w specjalnych rowach deszczowych, omijając w ten sposób posiadłości mieszkańców oraz ich pola uprawne.
Wójt gminy Lisia Góra, Arkadiusz Mikuła zaznacza, że do wykonania tego typu odwodnienia gmina może przystąpić z marszu. Problem w tym, że osoby, które zabiegają o przeprowadzenie inwestycji, nie chcą oddać części swoich działek, aby móc ją zrealizować. – Osobiście brałem udział w spotkaniach z mieszkańcami Pawęzowa i zapewniałem, że jesteśmy w stanie rozwiązać problem gromadzącej się wody, ale tylko pod warunkiem, że na poszczególnych działkach będziemy mogli przeprowadzić prace związane z wykopaniem rowu. Woda, która zalewa mieszkańców, wcale nie płynie z drogi gminnej, jak sądzą poszkodowani, a z pól uprawnych, które znajdują się ponad drogą. W tym wypadku odwodnienie dotyczyłoby prywatnych posesji, a nie drogi gminnej, więc jako gmina nie możemy wydawać dodatkowych pieniędzy związanych z wykupem części działek, a tylko takie rozwiązanie satysfakcjonuje mieszkańców – mówi wójt i dodaje – Za każdy kawałek działki, na którym przeprowadzane byłoby odwodnienie, musielibyśmy zapłacić około 10-12 tys. zł za ar. To nie wchodzi w grę. Samo stworzenie otwartego rowu wyniosłoby nas kilkadziesiąt tysięcy złotych. Dziwię się mieszkańcom, bo jest to jedyne rozwiązanie, które pozwoliłoby pozbyć się wody. Dopóki nie osiągniemy kompromisu, nic w tej kwestii się nie zmieni.
Mieszkańcy wsi nie chcą jednak odpuszczać i zapowiadają kolejne interwencje. – W ostatnich latach ponieśliśmy spore straty w wyniku obfitych opadów deszczu. Teraz władze gminy chcą, abyśmy za darmo oddali część swoich działek. Nie ma na to szans, chociażby dlatego, że zmniejszenie pól uprawnych spowoduje brak możliwości przekształcenia ich w późniejszym czasie na działki budowlane. Po raz kolejny, zamiast zyskać, tylko stracilibyśmy na całej inwestycji. Składać broni jednak nie zamierzamy. Woda musi stąd zniknąć…
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.