Właścicieli psów, którzy pragną, aby ich czworonogie pupile z wdziękiem prezentowały się na ulicach, systematycznie przybywa. O to, aby nasz psiak miał zadbaną sierść i niepowtarzalny wygląd, dbają groomerzy, czyli osoby wcielające się w rolę psich fryzjerów.

Określenie „groomer” pochodzi od angielskiego czasownika „groom”, czyli „pielęgnować”. Zawód groomera znany jest w wielu krajach świata. Groomerzy nie tylko przycinają sierść zwierząt, ale także zajmują się: myciem, trymowaniem, czyszczeniem uszu, usuwaniem insektów, obcinaniem pazurków i wieloma innymi zabiegami. Niektóre z salonów oferują nawet farbowanie oraz psie perfumy. W samym tylko Tarnowie niemalże co roku pojawiają się nowe salony, gdzie na kilka godzin możemy oddać swojego czworonoga w ręce specjalistów, którzy postarają się o nadanie mu perfekcyjnego wyglądu.

Agata Kostrzewska, która jako groomer pracuje od 16 lat, mówi, że coraz częściej jej salon odwiedzają już nie tylko hodowcy psów, którzy udają się ze swoimi pupilami na wystawy, ale także zwykli mieszkańcy Tarnowa, którzy marzą o tym, aby ich psiak dobrze prezentował się na ulicy w trakcie spaceru. – Dużo w tej kwestii zmieniła pandemia. Podczas obowiązujących w naszym kraju obostrzeń znaczna grupa społeczeństwa postanowiła kupić psa, aby móc z nim wychodzić na spacery i mieć zajęcie w trakcie pobytu w domu. Wówczas wiele osób doszło do wniosku, że ich nowy czworonożny przyjaciel powinien dobrze się prezentować, więc warto skorzystać z pomocy groomera. Podczas pierwszych wizyt klienci najczęściej delikatnie podcinali sierść swoich pupili. Dopiero podczas kolejnych odwiedzin rozszerzali listę zabiegów.

Bardzo często groomerzy przed przystąpieniem do pracy nad konkretnym psem, wcześniej proszą ich właścicieli o odpowiednie przygotowanie do zabiegu ich pupila. Przede wszystkim zwierzęta przyprowadzane na zabiegi powinny posiadać aktualne zaświadczenie o szczepieniu przeciw wściekliźnie. W przypadku korzystania jedynie z usługi strzyżenia pies powinien być wcześniej przez właściciela wykąpany i wyczesany. Ważne jest również to, aby czworonóg przed wizytą był po spacerze i nie był najedzony.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Ks. Tomasz Fajt i jego boliwijska historia

– Groomer to ciężki zawód. Na pewno nie porównałabym go ze zwykłym fryzjerstwem. Każdy pies ma inny charakter. Do każdego trzeba podejść w odpowiedni sposób. Nigdy nie wiemy, jak zwierzę zachowa się w stosunku do zupełnie obcej mu osoby. Dodatkowo to ciężka praca fizyczna. Zdarza się, że zajmujemy się psami, które ważną kilkadziesiąt kilogramów. Jeżeli nie kochałabym tego, co robię, to na pewno ciężko byłoby mi się odnaleźć w tym zawodzie – dodaje Agata Kostrzewska.

Okazuje się, że rzeczywiście nie każdy może zostać groomerem. Oprócz tego, że musimy posiadać odpowiednie cechy, to w pierwszej kolejności naszym zadaniem jest ukończenie kursu groomerskiego. Kursy organizowane są głównie przez właścicieli największych salonów pielęgnacji zwierząt i są stosunkowo krótkie, ponieważ przeważnie trwają od tygodnia do miesiąca. Trzeba jednak nastawić się na spory wydatek, bo cena tego typu szkolenie może wynieść od 2 do 5 tys. zł, w zależności od programu kursu.

– Trzeba kochać zwierzęta, być cierpliwym, kreatywnym, wrażliwym, odważnym oraz nie ulegać niepotrzebnym emocjom. W innym wypadku nie warto zabierać się za ten zawód – mówi Małgorzata Kozłowska, która groomerem jest od 20 lat. – Z psami bywają różne sytuacje. Zdarzyło mi się na początku swojej działalności, że zostałam w dość znaczący sposób pogryziona przez jednego czworonoga. Nie zraziłam się jednak i do dziś zajmuję się upiększaniem psów. Bywa, że mam pretensje do właścicieli czworonogów, przede wszystkim w sytuacjach, kiedy nie mówią, czego można spodziewać się po ich pupilu. Pojawiali się i tacy klienci, którzy wcześniej odwiedzili trzy inne salony piękności dla psów, jednak ich podopieczni nie chcieli poddać się zbiegom, dlatego szukali groomera, który podoła temu zadaniu, nie informując o podjętych wcześniej próbach. Wydaje mi się to naprawdę nieodpowiedzialne zachowanie, ponieważ w takich sytuacjach groomerzy często ryzykują utratą swojego zdrowia – tłumaczy Małgorzata Kozłowska i dodaje, że ciekawostką jest fakt, iż czworonogi często traktowane są lepiej niż… kobiety odwiedzające salony piękności. – Taka jest rzeczywistość… Często zabiegi wykonywane dla psa pochłaniają nawet 1,5 godziny. Dodatkowo, aby utrzymać piękny wygląd naszego czworonoga, groomerów należy odwiedzać średnio co 2-3 miesiące. Nie każda kobieta może pozwolić sobie na taki luksus. Jeżeli rzeczywiście chcemy, aby nasze czworonożne pupile nie obawiały się wizyt u groomerów, należy korzystać z ich usług już w pierwszych miesiącach życia psa. Wówczas przyzwyczajamy go do konkretnych zabiegów i każda kolejna wizyta jest dla niego przyjemnością, a nie obowiązkiem.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Wakacje z wodą w tle

Warto dodać, że ceny za poszczególne zabiegi dla czworonogów nie są zbyt odstraszające. Strzyżenie psa, które obejmuje również kąpiel z suszeniem, modelowanie, czyszczenie i depilację uszu, obcinanie pazurów oraz perfumowanie, to wydatek między 80-150 zł. Rozczesywanie skołtunionego włosa to koszt około 100 zł. Podobne pieniądze zapłacimy za usługę związaną z trymowaniem. Ostatecznie na końcową cenę ma wpływ przede wszystkim wielkość i rasa psa, kondycja jego szaty, czas trwania zabiegu i rodzaj kosmetyków, jakie zostaną zastosowane.

Tarnowianie w salonach piękności dla psów najczęściej pojawiają się z yorkami, maltańczykami, cocker spanielami, czy shih tzu. Barbara Leśniak, która od 11 lat w swoim salonie dba o piękno czworonogów, nie ma wątpliwości, że ta branża ma przed sobą świetlaną przyszłość. – Widzę, jak ten rynek się rozwija i jestem przekonana, że z każdym kolejnym rokiem będzie rósł w siłę. Dziś nie dbamy już tylko o swój własny wygląd, ale także o wygląd swoich zwierzaków. Kiedyś wydawało się, że groomera odwiedzają tylko hodowcy udający się z psami na wystawy, czy wybiegi. Dziś zdecydowanie większą grupę stanowią osoby, które psa traktują jak członka rodziny i chcą, aby dobrze się prezentował. Nie jest też prawdą, że takie salony odwiedzają tylko psy z rodowodem – tłumaczy pani Barbara i dodaje – Bóle stawów, dłoni, czy kręgosłupa po zakończonym dniu pracy to u nas codzienność. Można to jednak znieść, kiedy widzi się twarze zadowolonych klientów oraz pięknie uczesane czworonogi. Taki widok sprawia, że zdajemy sobie sprawę z tego, iż nasza praca ma sens…

Fot. Agata Kostrzewska w swoim salonie dba o styl czworonogów

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl

*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.