Szerzyny: Susza rujnuje życie rolnikom

Rolnicy z gminy Szerzyny łapią się za głowy. Susza, która ogarnęła tamtejszy rejon, całkowicie zrujnowała ich plony. Zbiory w tym roku będą niższe nawet o 70 proc., niż wstępnie zakładano. Władze gminy Szerzyny już zwróciły się do wojewody małopolskiego o pomoc rządową. Pytanie tylko, czy jest szansa, aby ją otrzymać?

Z tego, w jak trudnej sytuacji znaleźli się rolnicy, zdaje sobie sprawę wójt tamtejszej gminy Grzegorz Gotfryd, który już zwrócił się o pomoc rządową do wojewody małopolskiego.

Krajobraz gminy Szerzyny powoli przypomina pustynię. Ziemia w wielu miejscach jest popękana, pola uprawne wyschnięte, a niektóre zboża w ogóle nie wyrosły. 10 lipca do tamtejszego urzędu gminy przybyli rolnicy, by poprosić władze samorządu o niezwłoczną pomoc w krytycznej dla nich sytuacji związanej z suszą. Niektórzy szacują, że z jej powodu stracą nawet połowę plonów. Hodowcy bydła boją się, że nie będą mieli czym karmić trzody zimą.

– Nie pamiętam, kiedy było aż tak źle – mówi Wiktor Hycnar, rolnik z Szerzyn. – Straty sięgają już 50-70 proc. W szerzyńskim magistracie pojawiło się ponad 30 rolników z naszej gminy. Mamy olbrzymi problem, bo większość z nas utrzymuje się jedynie z uprawiania ziemi. Od połowy maja w Szerzynach nie spadła ani jedna kropla deszczu, a teraz na opady jest już zdecydowanie za późno, ponieważ deszcz potrzebny był jedynie w okresie wzrostu, kiedy roślina potrzebuje wody. Teraz kiedy zboża i plony są dojrzałe, jest on praktycznie zbędny.

W podobnym tonie wypowiada się Cyprian Furman, jeden z największych w gminie rolników, którego pola uprawne przekraczają 30 ha. – Mam 62 lata, ale takiej suszy w swoim życiu nie przeżyłem. Najpierw w maju zaskoczyła nas powódź, a teraz dalszego zniszczenia dokonuje susza. Jęczmień, owies, pszenica, rzepak… Tutaj straty są największe. Kukurydza zakwitła, osiągając zaledwie metr wysokości. Najbardziej pod górkę będą mieli ci rolnicy, którzy brali kredyty, a takich przypadków jest mnóstwo. Przed sezonem kupowano nasiona, czy maszyny rolnicze. Nikt nie robi tego za gotówkę, a za pomocą kredytów. A przecież w naszej gminie nie ma dużych firm przemysłowych, gdzie rolnicy mogliby dorabiać, czy pracować na co dzień. To właśnie gospodarstwa są dla nich głównych źródłem dochodu. Gdzie teraz szukać pieniędzy, skoro nie będzie ich ze sprzedaży produktów? Ceny również na pewno pójdą w górę. Już teraz w stosunku do ubiegłego roku cena ziemniaków skoczyła w górę o blisko 1,50 zł. Myślę, że we wrześniu cena zboża również wzrośnie i to o około 30-40 proc.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Dzik jest zły?

Z tego, w jak trudnej sytuacji znaleźli się rolnicy, zdaje sobie sprawę wójt tamtejszej gminy Grzegorz Gotfryd, który już zwrócił się o pomoc rządową do wojewody małopolskiego. – Wysłaliśmy już w tym celu dwa wnioski zbiorcze. Składają się one z ponad 30 pism przygotowanych przez naszych rolników. Być może do wojewody trafią kolejne wnioski w tej sprawie, ponieważ niemal każdego dnia pojawiają się u nas kolejni rolnicy chcący uzyskać pomoc. W szerzyńskim samorządzie pracuję od 2000 roku i nie pamiętam, abyśmy mieli taki problem z suszą. W zeszłym roku również nie było idealnie, ale co jakiś czas występowały mniejsze opady i rolnicy nie narzekali aż tak bardzo na plony. Co ciekawe w sąsiadujących z nami miejscowościach, jak: Tuchów, Ryglice, Biecz, czy Gorlice dochodziło w ostatnich tygodniach do większych, czy mniejszych opadów, a u nas nie spadła ani jedna kropla deszczu. Być może wynika to z położenia naszej gminy, która znajduje się w kotlinie? Liczymy na to, że rząd nam pomoże. W przeszłości ta pomoc wyglądała różnie. Pojawiały się dopłaty do 1 ha uzależnione od rodzaju produkcji rolnej, czy też była możliwość uzyskania przez rolnika nieoprocentowanego kredytu. Nie wiemy jeszcze jaką pomoc uzyskają nasi rolnicy i czy w ogóle ją uzyskają…

Obawy wójta dotyczące uzyskania pomocy z rządu mogą wynikać z danych Państwowego Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach, który informuje, że… w Małopolsce nie występuje zjawisko suszy. I chociaż rząd zadeklarował, że nie pozostawi rolników bez wsparcia, to jakiś czas temu wojewoda małopolski, Piotr Ćwik stwierdził, że w Małopolsce nie ma żadnych zgłoszeń, które wpływałyby ze strony samorządów o to, aby szacować szkody w rolnictwie.

– Być może będziemy jedyną gminą w Małopolsce, która złoży wnioski. Mam nadzieję, że nie będzie miało to jednak wpływu na przyznanie nam pomocy. Większość rolników w naszej gminie utrzymuje się tylko z rolnictwa. Dla nich starty w wysokości 50 proc. to katastrofa. Za chwilę nie tylko nie będą mieli za co spłacić zaciągniętych kredytów, ale również utrzymać swoich rodzin. Nie poradzą sobie bez pomocy rządu. Nie wiemy, kiedy otrzymamy odpowiedź od wojewody, ale musi być ona błyskawiczna. Rolnicy już niedługo będą zbierać plony, więc komisja ds. szacowania strat musi pojawić się z dnia na dzień. Nie ma możliwości czekania na nią w nieskończoność. Inaczej zgnije to, co jeszcze udało się ocalić – dodaje wójt.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Strefowe biznesy

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl

*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Dodaj komentarz