Coraz częściej w opinii publicznej można usłyszeć głosy o odchodzących ze szkół nauczycielach. Rosnące wymagania, niska pensja, coraz wyższa inflacja, wzrost cen w sklepach powodują, że pedagodzy nie wahają się szukać zatrudnienia w innych branżach. Również w Tarnowie i regionie nie brakuje nauczycieli, którzy zdecydowali się na taki krok, a wiele wskazuje na to, że z czasem będzie ich coraz więcej.
Z przeprowadzonych kilka miesięcy temu analiz przez Związek Nauczycielstwa Polskiego wynika, że w naszym kraju brakuje aż 10 tys. nauczycieli. Niskie zarobki, przepełniony program, coraz większe wymagania, to tylko niektóre problemy polskich pedagogów, które nie zachęcają do pozostania w szkole. Wyniki różnych przeprowadzonych ankiet w polskim szkolnictwie wskazują na to, że odejście z zawodu rozważa już 50 proc. młodych nauczycieli i 20 proc. tych, którzy w placówkach oświaty pracują kilkanaście lat. Dodatkowo średnia wieku nauczycieli w Polsce to 47 lat, więc coraz częściej będziemy mierzyli się z odejściem kadry spowodowanej przejściami na emerytury.
Zgodnie z nowelizacją Karty nauczyciela, uchwaloną w marcu br. przez Sejm, tzw. średnie wynagrodzenie nauczycieli wzrosło od 1 maja br. o 4,4 proc. Tym samym minimalne wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela z tytułem zawodowym magistra i przygotowaniem pedagogicznym w zależności od stopnia awansu zawodowego zwiększyło się o kwotę od 130 zł brutto do 178 zł brutto. W tej chwili minimalne wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela stażysty z takim poziomem wykształcenia wynosi 3079 zł brutto, nauczyciela kontraktowego – 3167 zł brutto, nauczyciela mianowanego – 3597 zł brutto, a nauczyciela dyplomowanego – 4224 zł brutto. Dla większości pedagogów takie wynagrodzenia w dalszym ciągu nie są atrakcyjne, biorąc pod uwagę ogrom pracy, jaki wkładają w naukę uczniów oraz systematyczny udział w różnych szkoleniach, które mają na celu podnieść ich poziom nauczania. Nie brakuje głosów mówiących o tym, że obecna podwyżka jest wręcz upokarzająca, ponieważ przyznana kwota jest znacznie poniżej poziomu inflacji.
W Tarnowie też są problemy
Bogumiła Porębska, zastępca prezydenta Tarnowa ds. edukacji i sportu mówi, że również w naszym mieście zanotowano w ostatnim czasie kilka odejść nauczycieli z zawodu, jednak zdecydowaną większość stanowiły osoby, które odchodziły na emeryturę. – Na całe szczęście nie mamy jeszcze takiego problemu, jak w Krakowie, Warszawie, Wrocławiu, czy Poznaniu, gdzie odchodzących nauczycieli jest naprawdę mnóstwo. Mamy kłopoty brakiem nauczycieli, takich przedmiotów, jak: biologia, chemia, czy fizyka, dlatego zdarza się, że pedagodzy muszą łączyć etaty w różnych szkołach. W przypadku szkół średnich największy problem mamy z nauczycielami przedmiotów zawodowych. Brakuje też informatyków. Rzadko się zdarza, aby ktoś rezygnował z pracy w trakcie roku szkolnego. Dzieje się tak dopiero po jego zakończeniu.
W podobnym tonie wypowiada się Józef Sadowski, prezes oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Tarnowie, który mówi, że słyszał o zamiarach odejścia od zawodu niektórych tarnowskich nauczycieli, jednak na razie nie jest to oszałamiająca liczba. – Taką chęć wyrażają nie tylko nauczyciele, którzy chcą przejść na świadczenie emerytalne, ale przede wszystkim młode osoby, które w zawodzie pracują rok lub 2 lata. Znają języki, znają się na komputerach, więc szukają na rynku pracy ofert w firmach komputerowych, jako programiści lub w biurach podróży. Niestety, ale notujemy zwiększoną chęć porzucenia zawodu nauczyciela również w naszym mieście. Konkretną liczbę osób, które pożegnały się z zawodem, poznamy w momencie otrzymania arkuszów organizacyjnych szkół. Pojawią się one w okolicach 15 sierpnia. Już teraz jednak słyszę głosy, że nauczyciele narzekają na niskie zarobki, na wprowadzanie kolejnych dziwnych urozmaiceń w zasadach nauczania przez Ministerstwo Edukacji i Nauki, na trudne relacje z rodzicami uczniów, czy przymusowe uczestnictwo w kolejnych szkoleniach. Wszystkiego jest za dużo i to zniechęca do zawodu. Większe miasta niż Tarnów już zauważyły, z jak wielkim problemem mają do czynienia i aby zatrzymać nauczycieli, oferują im nie tylko wyższe dodatki motywacyjne, ale nawet… mieszkania. To najlepiej obrazuje, z jaką obecnie sytuacją mamy do czynienia.
Stres, niepewność i darmowe nadgodziny
O tym, że w Tarnowie brakuje nauczycieli, można przekonać się, przeglądając stronę internetową Kuratorium Oświaty w Krakowie. Wchodząc w zakładkę „Praca dla nauczycieli”, możemy zapoznać się z ofertami pracy dla pedagogów w całej Małopolsce. Tylko w ciągu ostatniego miesiąca zamieszonych zostało tam ponad 30 ofert dla nauczycieli z Tarnowa. Poszczególne placówki oświaty w naszym mieście poszukują nauczycieli: historii, geografii, wychowania fizycznego, czy plastyki.
Nauczyciel historii poszukiwany jest m.in. przez Szkołę Podstawową Integracyjną nr 11 w Tarnowie. – Chcemy zatrudnić nauczyciela historii w wymiarze 6 godzin tygodniowo. Dotychczasowy nauczyciel zdecydował się przeprowadzić do innego miasta. Z rozmów, jakie z nim przeprowadziliśmy, wynika, że raczej nie będzie szukał pracy w innej szkole i wolałby znaleźć zatrudnienie np. w jakimś muzeum – mówi dyrektorka szkoły, Anna Pawula. – Od pewnego czasu w tarnowskich szkołach notujemy spadek liczby oddziałów. Jest mniej dzieci, więc i pracy dla nauczycieli jest mniej. W tym roku szkolnym na szczęście nie musiałam zwalniać pedagogów, ale jeżeli w kolejnym roku szkolnym żaden z nauczycieli nie przejdzie na emeryturę, to ciężko powiedzieć, czy wszyscy zachowają pracę. Niepewność o przyszłość również wpływa na to, że wiele osób rozgląda się za zatrudnieniem w innej branży. Trzeba też pamiętać, że wysokość dodatków dla nauczycieli w większych miastach jest dużo wyższa niż w Tarnowie. Dziś praca nauczyciela, to praca w ciągłym stresie. Zamiast stosować kreatywne metody nauki, muszą walczyć z czasem, aby zrealizować napięte do granic możliwości podstawy programowe. Nie wszyscy potrafią sobie z tym poradzić.
Udało nam się porozmawiać z jednym z nauczycieli z naszego regionu, który kilkanaście miesięcy temu zrezygnował z zawodu. Według niego osób, które będą szukać zatrudnienia w innych branżach, będzie bardzo szybko przybywać. – W szkołach coraz trudniej sprostać wymaganiom związanym z papierologią i dokumentowaniem swojej pracy. Pracy, którą trzeba wykonywać dodatkowo, jest mnóstwo, a nie otrzymuje się za to żadnego wynagrodzenia. Jestem w stałym kontakcie z moimi kolegami-nauczycielami, z którymi pracowałem w szkole. Wielu z nich jest o krok od podjęcia decyzji, aby spróbować w życiu czegoś nowego. Nauczyciele narzekają, że często łatają godziny, jak mogą, ciągnąc praktycznie blisko 30 godzin dydaktycznych w tygodniu, by tylko zapewnić dzieciom lekcje. Nie wszyscy wytrzymują takie tempo. Cierpią na tym nauczyciele, ale przede wszystkim cierpią na tym ich rodziny. Nauczyciel mnóstwo pracy wykonuje poza szkołą, również w domowym zaciszu. Sprawdzanie kartkówek, czy przygotowywanie się do zajęć na kolejny dzień to tylko ułamek tego, co robi się poza placówką oświaty. Ten zawód wymaga zaangażowania 24 godziny na dobę.
W Tarnowskiej Szkole Wyższej w Tarnowie studenci mogą obrać kierunki studiów: pedagogika przedszkolna i wczesnoszkolna oraz pedagogika specjalna. Kanclerz tamtejszej uczelni, Bożena Szołtysek mówi, że zdecydowaną większość studentów na tych kierunkach stanowią panie, jednak na kierunku: pedagogika specjalna od pewnego czasu zaobserwowano zanik zainteresowania. – Studia na tym kierunku są trudne, a praca niełatwa. Myślę, że już niebawem w całym kraju będzie brakować nauczycieli specjalizujących się w danym zawodzie. Zrobi się z tego olbrzymi problem. W naszej uczelni prowadzimy różne badania i ankiety. Studenci kierunków pedagogicznych argumentując swój wybór, praktycznie nigdy nie wskazują na dobre zarobki, a przeważnie na chęć wykazania się w zawodzie nauczyciela. Czują w tym misję – mówi kanclerz i dodaje, że sporą krzywdę przyszłym nauczycielom wyrządziło wprowadzone kilka lat temu nowe prawo. – Od 1 października 2019 r. kształcenie przyszłych nauczycieli odbywa się wyłącznie na kierunku pedagogika przedszkolna i wczesnoszkolna prowadzonych w ramach jednolitych studiów magisterskich. Wcześniej po 3-letnim licencjacie, można było wykonywać niektóre czynności w klasach 1-3, przy okazji kończąc studia magisterskie, aby następnie całkowicie poświęcić się temu zawodowi. Obecnie pięć lat studiów to minimum. Dla wielu osób to bardzo duże wyzwanie, bowiem przerwanie takich studiów, niweczy cały włożony trud. Nie każdego stać na takie poświęcenie, a wiele wskazuje na to, że osób, które przez 5 lat bezgranicznie będą chciały zaangażować się w naukę, aby w przyszłości otrzymać pracę w szkole, będzie coraz mniej…
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.