Piątka 22-latków z Tarnowa zamierza wkrótce odbyć „podróż życia”. Już na początku lipca wybiorą się w eskapadę przez 10 krajów Europy. Ich środkiem transportu będzie… ponad 33-letni samochód marki Volkswagen T3, który wcześniej przeszedł gruntowną renowację. Cel całego przedsięwzięcia jest prosty – zwiedzenie 10 krajów w 45 dni nocując jedynie pod gołym niebem i równocześnie promując Tarnów.

Gabriela Stolarczyk, Jakub Walentowski, Mateusz Michalski, Jakub Skalak i Maciej Płaneta kilka miesięcy temu założyli grupę pn. Crossing Borders, której celem będzie zwiedzenie w ciągu 45 dni 10 krajów w Europie: Czech, Austrii, Włoch, Francji, Hiszpanii, Gibraltaru, a w drodze powrotnej Portugalii, Belgii, Holandii i Niemiec. Grupa 22-latków z Tarnowa już od jakiegoś czasu myślała o dalekich podróżach. Teraz pojawia się przed nimi szansa na ekscytującą i pełną wrażeń przygodę.
– Pomysł zrodził się po przeczytaniu książki „Busem przez świat” opowiadającej o grupie przyjaciół, którzy samochodem przemierzali różne zakątki naszego globu. Stwierdziłem, że ciekawie byłoby również samemu doświadczyć takiej podróży. Zaangażowałem w to swoją dziewczynę Gabrysię oraz moich przyjaciół. Pierwszym naszym zadaniem był oczywiście zakup odpowiedniego samochodu – mówi pomysłodawca akcji, Jakub Walentowski.
Wybór padł na ponad… 33-letniego Volkswagena T3. Członkowie Crossing Borders od razu wiedzieli, że na kosmetycznych poprawkach w nowo zakupionym pojeździe się nie skończy. – Kupiliśmy go w Krośnie. Zapłaciliśmy 10 tys. zł, więc przez pryzmat naszego budżetu był to spory wydatek. Zdążyliśmy jedynie wrócić nim do Tarnowa i praktycznie… wszystko się rozleciało. Doszliśmy jednak do wniosku, że dzięki temu będziemy mogli przeprowadzić w nim gruntowny remont, w taki sposób, aby jak najlepiej przygotować go do podróży.
Pojazd został więc wzbogacony nie tylko o nową karoserię, czy podwozie, ale również specjalne zabezpieczenia antywłamaniowe, specjalne miejsca do spania, a nawet… rurę umocowaną na dachu samochodu, gdzie w ciągu dnia znajdować będzie się woda, która ogrzewana podczas podróży będzie służyć tarnowianom do wieczornych kąpieli.
Mateusz Michalski, który w grupie odpowiada m.in. za część turystyczną mówi, że podczas 45-dniowego wypadu skupią się oni przede wszystkim na zwiedzaniu miejsc, które nie cieszą się dużym zainteresowaniem wśród turystów. – Założeniem naszego projektu jest to, aby w poszczególnych krajach Europy zgłębić życie lokalne tamtejszych mieszkańców, a nie odwiedzać najbardziej popularne miejsca dla turystów. W przypadku Włoch nie będziemy więc zwiedzać rzymskiego koloseum, a np. mamy zamiar podróżować zachodnim wybrzeżem na zachód od Florencji, gdzie położonych jest wiele malowniczych miejscowości, pełnych kolorowych domów na klifach. Poza tym chcemy również zobaczyć jeden z pagórków na zachód od San Marino, na którym znajduje się… wiecznie palący się ogień. Jest to podobne zjawisko do słynnych „Wrót Piekieł”, które znajdują się w Turkmenistanie.
Podróż będzie o tyle interesująca, że grupa zamierza wszystkie noce spędzić albo w samochodzie, albo pod gołym niebem. – Chcemy, aby była to prawdziwa przygoda. Hoteli, czy moteli nie bierzemy w ogóle pod uwagę. Nasza podróż często będzie odbywać się na granicy prawa, ponieważ w niektórych krajach zabronione jest nocowanie „na dziko”. W wyprawę zabieramy ze sobą śpiwory i namioty. Jeżeli pogoda dopisze, nie wykluczamy, że kilka nocy spędzimy na plaży. Oczywiście jesteśmy też pełni obaw. Z historii, jakie już zdążyliśmy poznać, zdarzały się sytuacje, w których grupy podróżników trafiały do aresztu za posiadanie przy sobie… scyzoryków, które służyły im wyłącznie do otwierania puszek z prowiantem. Innym razem ktoś został okradziony, a nie brakowało również i historii, że podczas noclegu osoby zostały zaatakowane przez… niedźwiedzia. Jesteśmy na to jednak przygotowani i mamy nadzieję, że nasza podróż przebiegnie bez większych zakłóceń.
Członkowie Crossing Borders obliczyli, że całkowity koszt podróży wyniesie ich około 20 tys. zł., z czego większość kwoty pochłonie uzupełnianie paliwa w samochodzie. Dodatkowe wydatki związane są m.in. jedzeniem, wykupieniem ubezpieczenia, zakupem kuchenki polowej, czy lodówki samochodowej z prawdziwego zdarzenia. Młodzi podróżnicy już teraz zabezpieczyli pieniądze związane z projektem, jednak nie ukrywają, że liczą również na wsparcie zewnętrznych firm, zwłaszcza że podczas swojej wyprawy mają zamiar promować miasto Tarnów. – Na naszym Volkswagenie już niedługo pojawi się duży herb Tarnowa. Chcemy w ten sposób pokazać mieszkańcom innych krajów, skąd do nich przyjechaliśmy. Dodatkowo z urzędu miasta otrzymaliśmy sporo gadżetów w postaci koszulek, długopisów, czy ogrzewaczy, które będziemy rozdawać obywatelom Hiszpanii, Włoch, czy Francji za okazaną im pomoc, czy gościnę i jednocześnie zachęcając ich do odwiedzenia naszego miasta. Podczas podróży będziemy gromadzić również materiał w postaci zdjęć, czy filmów wideo, które następnie będziemy chcieć wykorzystać podczas specjalnych prezentacji. Mamy nadzieję, że uda nam się je przeprowadzić w kilku szkołach na terenie Tarnowa oraz powiatu, aby w ten sposób zainspirować ludzi do podobnych działań – mówią członkowie grupy dodając, że w podróż zamierzają ruszyć dokładnie 7 lipca. – Znajomi zapowiedzieli, że zrobią nam w tym dniu oficjalne pożegnanie. Trasa będzie liczyć ponad 11 tys. km. Obliczyliśmy, że dziennie musielibyśmy pokonywać około 250 km, aby udało nam się pokonać dystans w ciągu 45 dni. Mamy nadzieję, że projekt przebiegnie po naszej myśli. Jeżeli tak się stanie, nie wykluczamy, że w przyszłości wybierzemy się w jeszcze dalsze eskapady.
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.