W świecie gier

Gry komputerowe systematycznie biją rekordy popularności. Niegdyś traktowane, jako rozrywka dla najmłodszych, dziś cieszące się olbrzymim zainteresowaniem nie tylko wśród młodzieży, ale i dorosłych. W Tarnowie również nie brakuje pasjonatów gier komputerowych, wśród których znajdują się i tacy, którzy w przyszłości chcieliby na graniu… zarabiać.

Coraz więcej osób marzy również o tym, aby poprzez gry… zarabiać pieniądze. Jest na to kilka sposobów.

Rozrywka, ale i nauka

Kiedy widzimy nasze dziecko wpatrujące się w monitor i grające w gry komputerowe, to nie w każdym przypadku jest to powód do zmartwień. Naukowcy udowodnili, że gry komputerowe to świetny trening poznawczy. Grając w gry, poprawiamy koncentrację i pamięć, a także rozwijamy inteligencję. W większości przypadków gry pobudzają również wyobraźnię, doskonalą refleks, a także poprawiają spostrzegawczość.

Z badania skoordynowanego przez Krakowski Park Technologiczny w ramach „Badania Polskich Graczy”, które zostało przeprowadzone w ubiegłym roku, wynika, że blisko 80 proc. polskich użytkowników Internetu w wieku pomiędzy 15 a 55 lat w ciągu miesiąca poprzedzającego badanie grała przynajmniej raz w grę wideo. Zdecydowanie największą popularnością cieszą się gry mobilne – prawie 60 proc. internautów gra w tego typu produkcje. Bardzo podobnie kształtują się użytkownicy instalowanych gier na PC (34 proc.) oraz gier uruchamianych w przeglądarkach internetowych (33 proc.). Pomimo tego, że to właśnie na smartfonach najczęściej gramy w gry, to najbardziej regularną grupą graczy są posiadacze komputerów osobistych oraz konsol. W przypadku komputerów PC, aż 62 proc. osób deklaruje, że gra co najmniej raz w tygodniu.

– Dużo ludzi traktuje gry komputerowe jak rozrywkę. Zastępują im obejrzenie dobrego filmu lub meczu w telewizji – mówi Jakub Machowski, twórca gier komputerowych z Ciężkowic. – Największym powodzeniem cieszą się strzelanki, gry taktyczne oraz sportowe. Tytuły takie, jak: „Overwatch”, „StarCraft”, „Counter-Strike”, czy „FIFA” zna każdy szanujący się gracz. Polski rynek gier komputerowych na pewno napędził „Wiedźmin”, który jako gra zdobył popularność na całym świecie. Ostatnie lata pokazują, że Polska pod względem twórców gier jest w czołówce Europy, a to w pewnym sensie przekłada się na liczbę graczy. Lubimy grać sami w domowym zaciszu, ale coraz częściej staramy się rywalizować on-line z innymi graczami. Ludzie uwielbiają rywalizację i pewnie to jest główny powód. Znacznie przesunął się również wiek przeciętnego gracza. Kiedyś w gry grały w większości dzieci, które nie tylko świetnie się przy tym bawiły, ale często również uczyły. Obecnie średnia wieku polskiego gracza to 30+. Wynika to z tego, że większość osób zaczynała swoją przygodę z grami, mając 17-18 lat. Teraz już jako 30-40 latki dalej sięgają po stare i nowsze tytuły. Przeprowadzone jakiś czas temu badania pokazały, że w Europie w różnego typu gry wideo regularnie gra 132 mln graczy, z czego blisko połowa to kobiety. Nie jest więc to zajęcie, którym pasjonują się wyłącznie panowie.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Zmieniamy pracodawców jak rękawiczki

Wydać sporo a konkretnie

Piotr Duda w gry komputerowe gra od 10 lat. Co pół roku wydaje od 150 do 300 zł na nowy tytuł. Miłuje się w strzelankach, a największą frajdę sprawia mu rywalizacja z innymi graczami w „Battlefield”. – To gra, której fabuła toczy się w czasie II wojny światowej. Co ciekawe, można się z niej wiele nauczyć, ponieważ porusza mniej znane historie z tego okresu. Najnowsza odsłona tej gry oferuje znakomite doświadczenie w sieciowej zabawie. Jeśli chodzi o rozgrywkę multiplayer, z powodzeniem można umieścić ją obok najbardziej udanych odsłon. Gra w sieci pozwala zawrzeć nowe znajomości. Rywalizuję z graczami nie tylko z Polski, ale i z całego świata. Staram się nie przesadzać z czasem spędzonym na graniu, więc dziennie zasiadam do gry na maksymalnie 2 godziny. Przy grach mogę się odstresować i chociaż na chwilę zapomnieć o problemach. To również częsty temat rozmów z moimi rówieśnikami, więc spotykając się już w realnym świecie, omawiamy poszczególne gry i wymieniamy się cennymi wskazówkami.

Wśród najchętniej kupowanych gier w ubiegłym roku znalazły się: „Rainbow Six: Siege”, „GTA V”, „Warframe”. „Assassin’s Creed Odyssey” oraz „Civilization VI”. Co ciekawe gracze na świecie wydają prawie tyle samo pieniędzy na pełne wersje gier, co na ich dodatkową zawartość. W naszym kraju gracze wydają przeciętnie 108 zł na pełne wersje gier i 63 zł w ramach dodatkowych mikrotransakcji.

– Wolimy wydać większe pieniądze na jeden konkretny tytuł, niż za tę samą kwotę kupić kilka gier – mówią sprzedawcy tarnowskiego sklepu z grami komputerowymi „Arena Gry”. – Tarnowianie najczęściej kupują strzelanki, gry sportowe, w których prym wiedzie oczywiście „FIFA”, gry RPG oraz co ciekawe, gry dla dzieci typu: „LEGO”, czy „Minecraft”. Zdarzają się klienci, którzy pytają, czy znajdą u nas jakąś edukacyjną grę dla swojej pociechy, która nie tylko stanowiłaby dla niej rozrywkę, ale przede wszystkim naukę. W grach widzą nie tylko zagrożenie, ale i wiele plusów, które pomogą w prawidłowym rozwoju ich dzieci. Poza tym rzadko zdarza się, aby odwiedzali nas młodzi gracze. Przeważnie są to osoby dorosłe, które chciałyby spędzić przed monitorem kilka godzin, dobrze się przy tym bawiąc. Wybierają gry dla jednego gracza, ale fanów gry w sieci również nie brakuje.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Kup sobie zwierzątko

Grać, by zarabiać

Coraz więcej osób marzy również o tym, aby poprzez gry… zarabiać pieniądze. Jest na to kilka sposobów. Najciekawszymi i najbardziej opłacalnymi opcjami są jednak: bycie zawodowym graczem lub nagrywanie do sieci (np. YouTube) filmów instruktażowych dotyczących gier. W naszym kraju około 20 proc. graczy angażuje się w nagrywanie filmów dotyczących konkretnej gry, jednak aż ponad połowa streamerów i YouTuberów nie dostaje zapłaty za swoją pracę. Podstawowymi źródłami dochodu w tym przypadku są reklamy i współpraca ze sponsorami. Osoba, która poświęca kilka godzin dziennie na streaming, zbierając przed monitory kilka tysięcy widzów, może zarobić dużo więcej niż średnia krajowa. Takich szczęściarzy jest jednak niewielu.

Jeszcze mniej zachęcająco wygląda kwestia zostania zawodowym graczem, pomimo tego, że e-sport przeżywa na świecie prawdziwy boom. Aby zostać profesjonalnym graczem nie potrzeba tylko samozaparcia, umiejętności i zdrowia (w rzeczywistości, to prawdziwa praca, której często trzeba poświęcić więcej niż 8 godzin dziennie), ale również szczęścia.

– Rynek jest przepełniony graczami. Aby grać i zarabiać, trzeba mieć umiejętności oraz farta – nie ma wątpliwości tarnowianin, Kamil Ulanecki, który przez blisko pół roku był zawodowym graczem ekipy „Actina PACT”. – Jeżeli ktoś wychodzi z założenia, że będzie grał dużo i to da mu sukces, jest w błędzie. Podnoszenie swoich umiejętności nie polega na zwykłym graniu w grę. Musimy systematycznie zmieniać sobie treningi. Raz trenujemy celność, innym razem taktykę, a kolejnym razem jeszcze coś innego. Wszystko po to, aby w naszej grze wyeliminować błędy. W naszym kraju trudno jest utrzymywać się z grania. Potrafi zapewnić to tylko kilka największych organizacji. Szczęścia trzeba szukać poza granicami Polski, gdzie e-sport jest bardziej rozwinięty i popularny.

Kamil niedawno wziął udział w IEM Katowice Royale, czyli Mistrzostwach Świata Intel Extreme Masters z pulą nagród 100 tysięcy dolarów. Kwota robi wrażenie, więc będąc jednym z najlepszych zawodników na świecie, szybko można stać się milionerem. – Najpopularniejsze gry są już zarezerwowane dla najlepszych graczy, więc żeby się wybić, musimy stać się mistrzami gier, które dopiero wchodzą na rynek. W ten sposób powinniśmy szukać swojej szansy na zaistnienie w e-sporcie. Na początku proponowałbym jednak spróbować swoich sił na YouTubie. Jeżeli przyciągniemy swoim komentarzem, fachowością i profesjonalizmem transmisji internautów, to jesteśmy w stanie zarabiać na grach niemałe pieniądze. Ludzie kochają grać w gry, ale coraz częściej kochają również oglądać graczy w akcji i o tym powinniśmy pamiętać, chcąc zaistnieć w świecie wirtualnej rozrywki – kończy Kamil.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Mobilki, mobilki, miśki suszą!

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl

*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Dodaj komentarz