Wełnicki: Górnik skreślił mnie używając internetu!

– O tym, że Górnik skreślił mnie z listy piłkarzy uprawnionych do gry w Ekstraklasie dowiedziałem się z internetu! Chcę w tym miejscu bardzo serdecznie podziękować portalowi 90minut.pl, który podał tę informację. Gdyby nie oni, to pewnie do dziś nie wiedziałbym o tym fakcie. Nikt nie podał mi tej informacji do wiadomości. Ani trener, ani drugi trener, ani nikt z działaczy. Po jednym z treningów, jeden z kolegów z szatni odpalił internet i zapytał się mnie, czy wiem coś na ten temat, pokazując mi tę informację. Zrobiłem wielkie oczy – mówi Tomasz Wełnicki, piłkarz Górnika Zabrze. 

Tomasz Wełnicki (TW)
Opłacało się przyjeżdżać z Austrii do Zabrza?
Trudno teraz tak jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wszystko mogło różnie się potoczyć. Chciałem wrócić do Polski. Ekstraklasa, którą oglądałem poza granicami naszego kraju zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Piękne stadiony, ładnie opakowane mecze, kibice… Jednak na miejscu okazało się, że nie do końca wszystko wygląda tak kolorowo. Mam nawet wrażenie, że to czy będziesz grał w I zespole, nie zależy tylko i wyłącznie od umiejętności czysto piłkarskich.
Austria pod tym względem wyglądała lepiej?
Liga austriacka wydaje się być silniejszą, niż polska. Jest więcej klubów, które prezentują wysoki poziom sportowy. Również pieniądze są większe, niż u nas. Nie będę narzekał, że polska piłka jest słaba, czy nieprofesjonalna. Piłka nożna w Polsce jest bardzo popularna. Brakuje mi jednak skupienia się na najważniejszych elementach dla piłkarza oprócz „dnia meczowego”. Czasami jest tak, że nie ma gdzie trenować, bo boiska są źle do tego przygotowane. Na Zachodzie to nie do pomyślenia. W Norymberdze mieliśmy dziewięć boisk treningowych. Pod tym względem jesteśmy daleko w tyle nie tylko za Niemcami, ale i za Austriakami. Ekstraklasa natomiast przebija ligę austriacką pod względem medialności, a także ilości fanów na trybunach. W Austrii na mecze przychodziło po 4-5 tys ludzi. W Polsce taka widownia traktowana jest, jako wręcz żenująca. Potrzebowałem tego, aby zagrać przy większej publiczności.
W Kapfenberger SV zagrałeś kilka naprawdę dobrych spotkań.
Trafiłem z tam z Norymbergi. W pierwszym sezonie zagrałem we wszystkich spotkaniach od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty. Przyszedłem tam zimą, więc tych spotkań było chyba dziewiętnaście. Byłem podstawowym zawodnikiem. Później przytrafiła mi się kontuzja. Zerwałem więzadła w kolanie. Straciłem dziewięć miesięcy. Klub spadł z austriackiej ekstraklasy, zmienił się trener, a mi powiedziano, że będą stawiać teraz na młodych Austriaków. Dodatkowo dochodził do tego limit obcokrajowców, więc wiedziałem, że muszę rozglądać się za czymś innym. Woleli postawić na rodowitych piłkarzy, a nie obcokrajowców. Zagrałem jeszcze 7 spotkań w tym zespole, ale po wygaśnięciu umowy zdecydowałem się na przyjazd do Polski.
Mówisz, że woleli stawiać na rodowitych piłkarzy, a nie na obcokrajowców. W Polsce spotkałeś się chyba z zupełnie innym podejściem?
Powiem szczerze, że Polacy są bardzo „gościnni” dla piłkarzy z zagranicy. Przyjeżdża obojętnie jaki obcokrajowiec i już jest uważany za lepszego, niż zawodnik z Polski. Szok! No, ale co ja mam zrobić? Sam polskiego futbolu nie zmienię, ale na pewno, to w ten sposób wyglądać nie powinno.

Na pewno nie powinno tak to wyglądać.
Przychodzą piłkarze z zagranicy i od razu mówi się, że to oni mają zbawić klub, czy polski futbol. Bzdura. Nie będę płakał z tego powodu, ale tak jak traktuje się rodzimych piłkarzy w Polsce, to nie traktuje się chyba nigdzie na świecie. W Austrii zmieniono przepisy w taki sposób, że kluby dostają dodatkowe pieniądze od związku, kiedy na boisku przebywa określona liczba piłkarzy urodzonych w tym kraju. Dlaczego nie można w podobny sposób zachować się w Polsce? W polskich klubach mamy po siedmiu obcokrajowców w pierwszej „11”, a nasza kadra gra, jak gra. A później się dziwimy…
Gdyby do Górnika trafił piłkarz, który zaliczył blisko dwadzieścia spotkań w austriackiej ekstraklasie, a nie był Polakiem, mówiłoby się o transferowym hicie.
Dokładnie! Mnie traktuje się tutaj jak juniora, a przecież ja kupę czasu spędziłem zagranicą. W Austrii grałem w piłkę. Nie siedziałem na ławce rezerwowych. Nikt na to w Polsce nie patrzył. Obcokrajowiec? Nie ważne czy grał, czy nie grał. „Popatrzcie jakie on ma CV”! Takie komentarze pojawiają się co chwila, ale co to kogo obchodzi, że w klubach, które ma wpisane w CV w ponad połowie nie zagrał ani jednego meczu?
Miałeś zupełnie inne wyobrażenia co do gry w Górniku?
Przyjechałem na testy. Adam Nawałka powiedział mi, że widzi we mnie potencjał i spokojnie mogę podjąć rywalizację o miejsce w zespole. Już na początku złamałem rękę i straciłem kilka tygodni. Zadebiutowałem w meczu z Cracovią. Niestety później nastąpiła zmiana trenera. Zagrałem łącznie w czterech spotkaniach. Myślałem, że potoczy się to inaczej, a ostatecznie zostałem wykreślony z listy zawodników Górnika Zabrze zgłoszonych do rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy.
Słyszałem, że dowiedziałeś się o tym w dość ciekawych okolicznościach.
No tak. Z internetu! Chcę w tym miejscu bardzo serdecznie podziękować portalowi 90minut.pl, który podał tę informację. Gdyby nie oni, to pewnie do dziś nie wiedziałbym o tym fakcie. Nikt nie podał mi tej informacji do wiadomości. Ani trener, ani drugi trener, ani nikt z działaczy. Po jednym z treningów, jeden z kolegów z szatni odpalił internet i zapytał się mnie, czy wiem coś na ten temat, pokazując mi tę informację. Zrobiłem wielkie oczy.
Rozmawiałeś już z kimś na ten temat?
Z nikim! Do tej pory nikt do mnie nie przyszedł, aby mi o tym powiedzieć. Nie jest to zbyt przyjemna sytuacja, kiedy o takich rzeczach dowiadujesz się z internetu. Wydaje mi się, że kulturalnie i profesjonalnie byłoby gdyby ktoś do mnie przyszedł w tej sprawie i porozmawiać. A tak? Strasznie głupia sytuacja.
Zwłaszcza, że nadal reprezentujesz barwy Górnika…
Dokładnie. Cały czas trenuję z pierwszym zespołem. Z tego co przekazał mi menedżer, który rozmawiał z właścicielami klubu, podobno w każdej chwili znowu mogę być zgłoszony do rozgrywek, ale szczerze powiedziawszy nie wiem ile w tym prawdy. Ostatnio wystąpiłem w sparingu, gdzie grałem z piłkarzami, którzy znaleźli się w kadrze na mecz z Koroną, a którzy w nim nie wystąpili, lub zagrali końcówkę. Cały czas jestem piłkarzem Górnika. Kontrakt mam ważny do czerwca i będę starał się go wypełnić do końca.
A później?
Zobaczymy. Na razie trenuję. Może ktoś da mi jeszcze jakąś szansę? Do tego będę cały czas dążył. Na ten moment na pewno rozglądałbym się za czymś innym. Jeżeli nie jestem w osiemnastkach meczowych na spotkania Ekstraklasy, to po co mam się marnować? To byłaby tylko strata czasu. Poczekamy- zobaczymy.
WARTO PRZECZYTAĆ:   Do wojska po pracę?

Dodaj komentarz