Na świecie jest ich ponad 3,5 mln. Nasłuchują wiadomości związanych z pogodą w danym obszarze świata, wymieniają informacje na temat nowych rozwiązań technologicznych, a przede wszystkim nawiązują nowe znajomości. Mowa o krótkofalowcach, którzy od kilkunastu lat działają również w Tarnowie. I chociaż podczas wykonanego połączenia można po drugiej stronie usłyszeć króla Jordanii, o nowych zapaleńców tzw. życia na fali jest niezwykle trudno.
Krótkofalarstwo to pasja polegająca na nawiązywaniu łączności na wielu pasmach radiowych od fal długich, średnich, krótkich, przez ultrakrótkie, aż po mikrofale. Łączność z innymi krótkofalowcami, rozsianymi dosłownie po całym świecie, nawiązuje się za pomocą radiostacji. Wśród najsłynniejszych radioamatorów należy wymienić króla Hiszpanii Juana Carlosa, astronautę Jurija Gagarina, czy aktora Marlona Brando. W Tarnowie również nie brakuje osób, które swoje życie związały z krótkofalówkami, a dziś starają się zarazić tą pasją młodsze pokolenie.
– Po raz pierwszy oddział PZK w Tarnowie rozpoczął swoją działalność wiosną 1957 roku. Po likwidacji województwa tarnowskiego i utworzeniu województwa małopolskiego tarnowski oddział przestał być oddziałem wojewódzkim i zgodnie z decyzją ZG PZK stał się oddziałem terenowym – mówi Janusz Banaś, prezes zarządu. – Obecnie do naszego oddziału należy 8 klubów zrzeszających łącznie około 80 krótkofalowców. Co takiego fascynującego jest w tym hobby? Na pewno fakt, że możemy bez problemu nawiązywać łączności międzykontynentalne na dystansach tysięcy kilometrów, dysponując jedynie prostymi urządzeniami o mocy od kilku watów i zwykłymi antenami drutowymi. Istotą krótkofalarstwa jest osiągnięcie jak największej liczby łączności z krótkofalowcami na całym świecie. Można w ten sposób nawiązać wiele nowych znajomości, a także… podszkolić język angielski, który jest najczęściej używanym podczas rozmów.
Aby zacząć swoją przygodę z krótkofalarstwem, w pierwszej kolejności powinniśmy udać się do klubu lub oddziału PZK, by tam zapoznać się z pracą na stacji krótkofalarskiej. Uzyskana tam wiedza będzie niezbędna do… zdania egzaminu i uzyskania licencji krótkofalowca. Na portalu PZK oraz na portalu Urzędu Komunikacji Elektronicznej znajduje się harmonogram sesji egzaminacyjnych w radiowej służbie amatorskiej na dany rok. Należy wybrać miejsce i termin egzaminu i zgłosić się do organizatora. – Dopiero posiadając znak wywoławczy, możemy samodzielnie pracować w eterze z klubu, z własnego urządzenia lub od kolegi krótkofalowca pamiętając o zasadach podawania znaków. Egzamin składa się z kilku pytań, m.in. związanych z tematami, jakich nie powinniśmy poruszać podczas połączeń. Przyjęte są reguły, że krótkofalowcy nie przeklinają, nie rozmawiają na tematy religijne i polityczne. Najczęściej więc rozmawiamy na tematy dotyczące pogody, miejsca, z którego nawiązaliśmy połączenie, czy urządzenia, z którego akurat rozmawiamy. Zakup odpowiedniego urządzenia nadawczo-odbiorczego wiąże się z pewnym wydatkiem. Dobrej jakości sprzęt możemy kupić już w okolicach 1000 zł. Dodatkowo musimy liczyć się z zakupem anteny. Bez tego ani rusz – śmieje się Janusz Banaś.
O tym, że życie krótkofalowca może przynieść wiele fascynujących historii, wie Zbigniew Wilczyński, członek Tarnowskiego Klubu Krótkofalowców i Modelarzy LOK. W swojej wieloletniej przygodzie z tym hobby może pochwalić się liczbą przekraczającą 115 tys. połączeń z mieszkańcami ponad 300 krajów na świecie! – Moim marzeniem jest to, aby uzyskać połączenie z każdym krajem świata. Do zrealizowania tego celu brakuje mi jeszcze 10 krajów. Mogło być ich jeszcze mniej, ponieważ nie tak dawno swój sygnał nadawała radiostacja w… Korei Północnej. To rarytas dla krótkofalowców, ponieważ nawiązanie połączenia z tym krajem jest praktycznie niemożliwe. Niestety nie było mnie wówczas przy urządzeniu i tak wyjątkowa sytuacja przeszła mi koło nosa – żałuje pan Zbigniew, który i tak może pochwalić się wieloma ciekawymi połączeniami. – Numer jeden na mojej liście zajmuje połączenie z królem Jordanii, Husseinem. Nie rozmawialiśmy zbyt długo, ponieważ kilku innych krótkofalowców czekało już na niego w kolejce, a nasz kodeks wymaga, żeby szybko dopuścić inne osoby do rozmów. Co ciekawe, król Jordanii obrażał się za używanie pod jego adresem słowa „ekscelencjo”. Twierdził, że jest takim samym maniakiem radia, jak wszyscy inni i chciał, aby traktować go jak kolegę. Mamy również mnóstwo połączeń z polskimi misjonarzami przebywającymi obecnie w Boliwii, Brazylii, czy Afryce. Warto dodać, że bycie krótkofalowcem, to nie tylko zabawa. Pomoc krótkofalowców jest bardzo ceniona podczas różnych kataklizmów czy zagrożeń. Jesteśmy wtedy podstawową grupą, która zapewnia łączność. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku powodzi w Tarnowie, która dotknęła nasze miasto kilkanaście lat temu. Nie było wówczas telefonów komórkowych, więc jedyną opcją, aby poprosić o pomoc, były nasze radiostacje.
Tarnowscy krótkofalowcy narzekają, że coraz trudniej do nawiązywania łączności na wielu pasmach radiowych przekonać młodych. Najczęściej tą pasją zarażone są starsze osoby. Duża w tym wina nowych technologii, a także… przepisów. – Obecnie, jeżeli ktoś mieszka w bloku, miesiącami musi walczyć o to, aby móc zamontować antenę za oknem. Ludzie wówczas szybko się zniechęcają. Smartfony też zrobiły swoje. Dzisiaj wszyscy komunikują się ze sobą za pomocą Facebooka, Skype, czy smsów, nie widząc w krótkofalarstwie atrakcyjnej alternatywy. To błąd, ponieważ krótkofalarstwo dostarcza nam dreszczyku emocji i niesamowitej przygody w nieznane. Nigdy nie wiemy, kogo usłyszymy po drugiej stronie – mówi Janusz Banaś dodając, że krótkofalarstwo, to również… sport. – Co jakiś czas organizowane są zawody dla radiomaniaków. Polegają one na nawiązywaniu łączności radiowych z innymi uczestnikami i zgromadzeniu jak największej liczby punktów. Jako oddział tarnowski każdego roku w trzeci weekend czerwca organizujemy tego typu zawody, w których rokrocznie bierze udział blisko setka krótkofalowców. Najlepsi potrafią w ciągu godziny wykonać 100 połączeń fonicznych! Będziemy starać się robić wszystko, aby krótkofalarstwo przetrwało w Tarnowie kolejne lata, chociaż bez pomocy szkół technicznych i zawodowych, które mogłyby organizować dla swoich uczniów tego typu zajęcia, będzie o to niezwykle trudno…
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.
Sprawdzałeś ten poziom mocy jakimiś urządzeniami? Jeśli tak to mozesz to zgłosić odpowiednim służbom. Każdy krotkofalowiec ma pozwolenie na określoną moc swojej stacji.
Skąd teza że promieniowanie z takich anten jest niezdrowe? Masz jakieś badania, pomiary, które by na to wskazywały czy to zasłyszane i utrwalane mity?
CB radio miało sens, kiedy nie było telefonów komórkowych. Dziś, w dobie internetu, światłowodów, WiFi i stacji BTS co 100m nie ma najmniejszego sensu. Bez urazy, ale to takie hobby dla starych dziadów, którzy nie mają siły, by wyjść z domu, a siedzenie na tyłku przed radiem nie sprawia im trudności. Dodam, że promieniowanie z anten tych sibistów jest dość silne (moce przekraczające nawet 3 kW!!!), a co za tym idzie strasznie niezdrowe. U mnie na osiedlu nie ma takich osób i nie będzie, bo nikt nie wyrazi zgody na postawienie takich anten (lokatorzy są świadomi tego faktu)
za to ty jesteś nieświadomy, po pierwsze to nie sibiści a po drugie jak zauważyłeś stojące co 100 metrów bts-y walą ci w dekiej 24 godziny na dobę i 365 dni w roku, tego się nie boisz ……………… yntelygentny elektroniku
Bzdury. Jak się na czymś nie zna to się nie wypowiada. Krotkofalowcy nie siedzą ciągle przy radiu. Spędzają aktywnie czas na wyjazdach itp. Jest im lepiej poznać i znają np. Angielski. A ty co? Siedzisz jak i twoje dziecko przy tablecie i przy komputerze i taki jest twój rozwój..