Emilia Sajdak i Wojciech Kowal – Po sukces tanecznym krokiem

11-letnia Emilia Sajdak oraz jej rówieśnik Wojciech Kowal, którzy są tancerzami stowarzyszenia tanecznego „Klasa” z Tarnowa, jako pierwsi w historii naszego miasta znaleźli się w wąskim finale podczas tanecznych Mistrzostw Świata w swojej kategorii wiekowej. Dodatkowo młodzi tancerze sięgnęli w ostatnim czasie, jako pierwsza para z Tarnowa po tytuł Mistrzów Polski w kategorii dzieci.

Emilia i Wojciech trenują taniec od najmłodszych lat. Parą taneczną zostali jednak dopiero we wrześniu 2020 roku. – Mieszkam w Wietrzychowicach, ale na treningi taneczne uczęszczałem do Żabna. W ubiegłym roku okazało się, że Emilia potrzebowała partnera, aby móc startować w turniejach. Pomyślałem, że może to być dla mnie szansa, aby rozwijać się, jako tancerz, podnosić swoje umiejętności i osiągać ogólnopolskie sukcesy – mówi Wojciech Kowal. – Sama swoją przygodę z tańcem rozpoczęłam już przedszkolu. Spodobało mi się na tyle, że postanowiłam kontynuować swoją pasję już w profesjonalnym klubie tanecznym. Okazało się, że był to strzał w „10”, bo razem z Wojtkiem notujemy świetne rezultaty – dodaje Emilia.

Para reprezentuje tarnowski klub w kategorii 10-11 latków. Mijający rok był dla nich pasmem niekończących się sukcesów. W listopadzie zdobyli tytuł Mistrzów Polski PTT w swojej kategorii wiekowej. W grudniu para dopisała zwycięstwo w największym tanecznym turnieju w Polsce o Puchar im. prof. Mariana Wieczystego. Młodzi tancerze są także zwycięzcami m.in. tegorocznego cyklu Grand Prix Polski, międzynarodowego turnieju Polish Dance Festival, a także mają za sobą start w Mistrzostwach Świata, podczas których awansowali do ścisłego finału.

Emilia Sajdak i Wojciech Kowal

– Szukaliśmy dla Emilki partnera. Wydzwaniali do nas ludzie z Krakowa, a nawet Warszawy. Przeprowadzka w tak młodym wieku na pewno byłaby ciężka, więc kiedy pojawił się Wojtek ze stosunkowo bliskich Wietrzychowic, nie zastanawialiśmy się zbyt długo i postanowiliśmy stworzyć z tych 11-latków parę – mówi główny trener młodych tancerzy, Dariusz Ćwik. – O tym, że z tej mąki będzie chleb, przekonaliśmy się w zasadzie już po kilku tygodniach wspólnej pracy. Mieliśmy już w przeszłości w naszym klubie tancerzy, którzy z czasem wchodzili na mistrzowski poziom, ale rzadko się zdarza, aby w tak młodym wieku dzieci były tak zdyscyplinowane i oddane temu, co robią. Każdy turniej był dla nich sporym wyzwaniem, zwłaszcza że w czerwcu nasz klub spotkała olbrzymia tragedia, ponieważ zmarł jego założyciel Maciej Berger. Dla nas wszystkich był to ogromny szok. Dzieci w klubie bardzo to przeżyły, ponieważ Maciej był dla nich, jak drugi ojciec. Musieliśmy stawić czoła wielu wyzwaniom, ale Emilia i Wojtek dali sobie radę. Ich sukces zrodził się w olbrzymich trudach, ale zwieńczeniem ich udanego roku był fakt, że jako jedyna polska para znaleźli się w wąskim finale tanecznych Mistrzostw Świata, na których ostatecznie zajęli bardzo wysokie 5 miejsce.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Walka o wyższe płace i zmiany w przepisach dotyczących egzaminów

Dokładność, prezencja, technika… To elementy, którymi przede wszystkim zachwycają sędziów 11-latkowie ze stowarzyszenia tanecznego „Klasa”. Aby tańczyć na tak wysokim poziomie, jak Emilia i Wojciech, należy mnóstwo czasu spędzić na treningach. Para ćwiczy po 1,5-2,5 godzin 4-5 razy w tygodniu. Do tego dochodzą również szkolenia. Obecnie oprócz zajęć typowo tanecznych odbywają także ćwiczenia z elementami jazzu i baletu związane z odpowiednim przygotowaniem ich ciał do tańca.

Trener Dariusz Ćwik tłumaczy, że tak, jak i w każdym sporcie, tak i w tańcu towarzyskim sporą rolę odgrywają pieniądze. – Wszystko kosztuje… Stroje, wyjazdy, opłaty turniejowe… W tym roku praktycznie z tygodnia na tydzień przemierzali trasy na linii Tarnów-Warszawa, Tarnów-Poznań. Cieszę się, że mocno w rozwój Emilki i Wojtka zaangażowali się ich rodzice. Dają z siebie naprawdę sporo, aby ich dzieci osiągały sukcesy. Na razie młodzi tancerze traktują taniec jako hobby. Sam byłem tancerzem przez 20 lat i taniec to naprawdę fenomenalna dyscyplina, z którą trudno się rozstać. Jestem jednak przekonany, że jeżeli nadal będą mocno trenować, to przed nimi świetlana przyszłość. Być może kiedyś i oni otworzą swoje prywatne szkoły tańca?

Dariusz Kowal, tata Wojtka mówi, że z racji blisko 40 km odległości Wietrzychowic od Tarnowa, nakłady finansowe na rozwój syna nie są małe. – Wraz z żoną przejeżdżamy samochodem 80 km praktycznie w co drugi dzień. Staramy się zorganizować w taki sposób nasze życie, aby Wojtek mógł rozwijać swój talent. Jeżeli tylko ma ochotę i chce tańczyć, to chcemy mu to umożliwić. Taniec to sport. Może przytrafić się kontuzja, która przekreśli marzenia o karierze. Nie można więc wszystkiego stawiać na jedną kartę. Cieszę się, że dzieci mają jednak pasję, którą jest dla nich taniec, tym bardziej, że to hobby nie przysłania im nauki, bo oboje są bardzo dobrymi uczniami. Zajęcia taneczne, jak na razie traktujemy jako rozwój w okresie ich dorastania. Trenowanie jakiejkolwiek dyscypliny wiąże się z panowaniem nad czasem, odpowiednim jego zagospodarowaniem, zaangażowaniem oraz rzetelnym podchodzeniem do swoich obowiązków. Obecnie taniec rozwija ich jako ludzi i to jest najważniejsze.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Guillermo Ochoa – człowiek, który zatrzymał Brazylię

W podobnym tonie wypowiada się tata Emilki, Paweł Sajdak. – W naszym przypadku postawienie na taniec nie było świadomą decyzją. Emilia zaczęła uczęszczać na zajęcia taneczne w przedszkolu, które były dodatkową formą jej rozwoju. Gdyby zamiast tańca uczono ją tam śpiewu, czy malarstwa, to nie wykluczone, że właśnie w tych formach dzisiaj by się rozwijała. Kiedy rodzice widzą, że ich dziecko ma pasję, a dodatkowo otrzymują informację, że jest utalentowane w tym, co robi, powinni za wszelką cenę wspierać swoją pociechę. Staramy się zatem jako rodzice maksymalnie angażować się w funkcjonowanie klubu i Stowarzyszenia Tanecznego „Klasa”.

Emilia i Wojciech nie wyznaczają sobie konkretnych celów na 2022 roku. Przede wszystkim chcą cieszyć się tańcem i sięgać po kolejne nagrody. – Rozpoczynamy właśnie przygotowania do kolejnego sezonu, w którym będziemy rywalizować w wyższej kategorii wiekowej, a więc z parami bardziej doświadczonymi od nas. Rywalizacja z nimi na równym poziomie będzie dla nas sporym wyzwaniem. Uważam, że każdy może tańczyć. Są osoby, które mają problemy z poczuciem rytmu, ale wszystko da się wytrenować. Trzeba po prostu dać z siebie wszystko! Niejednokrotnie po treningach bolą nas nogi, ale kolejne sukcesy są dla nas nagrodą za włożony wysiłek – mówi Emilia, a Wojciech dodaje – Niektórzy mają problemy z tremą przed występami. Wydaje mi się, że my opanowaliśmy grę nad emocjami do perfekcji. Zdecydowanie bardziej denerwujemy się tuż przed ogłoszeniem wyników niż w trakcie swoich występów. Skupiamy się wówczas na tańcu i zapominamy o wszystkim, co dzieje się dookoła. Pomaga nam również fakt, że przyjaźnimy się także poza treningami. To również ma duży wpływ na to, że na parkiecie dogadujemy się niemal bez słów. Naszym marzeniem jest zostać w przyszłości zawodowymi tancerzami. Mamy zamiar stratować na dużych turniejach, jak chociażby na Blackpool Dance Festival, czyli najstarszym, największym i najbardziej prestiżowym na świecie corocznym konkursie tańca towarzyskiego. Jesteśmy pewni, że wylany przez nas pot na treningach, kiedyś przyniesie wymarzony efekt!

WARTO PRZECZYTAĆ:   Motoszopa, czyli kurnik na dwóch kółkach

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl

*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.