Aleksandra Adwent: 8-letnia projektantka

Aleksandra Adwent z Rychwałdu od dwóch lat zajmuje się… szyciem ubrań dla lalek. Marzeniem uczennicy II klasy szkoły podstawowej jest kariera projektantki mody. Niedawno jeden z projektantów sprezentował jej oryginalne tkaniny, z których powstaną małe ubranka dla zabawek. Niewykluczone, że część jej prac już wkrótce będzie można podziwiać na specjalnej wystawie.

Ola Adwent podczas pracy nad kolejnymi kreacjami

100 strojów w 2 lata

Ola po raz pierwszy sięgnęła po igłę i nici w wieku 4 lat. To wówczas jej mama, Joanna kupiła jej pierwszy zestaw do szycia. – Chciałam, aby nie siedziała przed komputerem i tabletem jak inne dzieci, a raczej zajęła się czymś, co pomoże jej się rozwijać. W jednym ze sklepów kupiłam materiałową sowę. Można było do niej przyszywać nóżki, czy oczka. Sprawiało jej to wielką frajdę, a ja zauważyłam, że ma spory talent. Z igłą radziła sobie zdecydowanie lepiej niż ja, a do tego dochodziła wyobraźnia. Pomyślałam, że może warto pomóc jej się rozwijać – mówi pani Joanna.

Prawdziwą miłością do szycia 8-latka zapałała w ostatnie wakacje, podczas których praktycznie nie odchodziła od igły i nici. Skończyło się na tym, że mama postanowiła kupić jej… maszynę do szycia dla dzieci. – Zakochałam się w szyciu. Kiedy moi rówieśnicy bawią się samochodami, czy lalkami, ja dla swoich lalek wolę przygotować ubranka. W ciągu ostatnich dwóch lat uszyłam łącznie ponad 100 strojów! Sprawia mi to olbrzymią frajdę, zwłaszcza kiedy mogę puścić wodze fantazji i zaprojektować coś niebanalnego – mówi Ola. – Talentu do szycia nie odziedziczyłam ani po mamie, ani tym bardziej po tacie, ale po mojej… cioci, która jest krawcową. To od niej od czasu do czasu staram się podpatrywać różne projekty ubrań i przenosić do mojej „pracowni”. Idealną okazją do zapoznania się z obecnie panującą modą są również wesela. To na nich roi się od różnych sukienek, czy torebek. Właśnie po jednym z wesel zaprojektowałam torebki dla moich lalek.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Wścieklizna rujnuje powiat

Stroje kąpielowe i mucha dla kota

Przygotowywanie kolejnych ubrań dla lalek nie zawsze wygląda tak samo. Zdarza się, że 8-latka bierze do ręki materiał, po czym dopasowuje do niego nici, a następnie wycina z niego wymyślony przez siebie wzór. Innym razem Ola bierze do ręki ołówek i na kartkę papieru przelewa swoje wizje, a dopiero później przechodzi do działania.

Wśród ponad 100 zaprojektowanych przez nią strojów nie brakuje krótkich sukienek, sukien ślubnych, długich sukni z różnymi rozcięciami oraz falbankami, strojów sportowych, a nawet strojów kąpielowych. – Często pływam ze swoimi rodzicami i pewnego razu, kiedy wróciliśmy z basenu, wpadłam na pomysł, aby przygotować „kąpielową kolekcję”. Stroje dla swoich lalek wykonałam z… balonów. Coraz częściej zaczynam projektować ubrania również dla panów. Niedawno mama w jednym ze sklepów kupiła kilka lalek w wersji męskiej, dzięki czemu już udało mi się uszyć spodnie, marynarki, a także koszule – mówi Ola, która dodaje, że swoje „plastikowe modelki” traktuje bardzo poważnie. – Każda z nich ma imię. Jest Sandra, Basia, czy Iza. Różnią się między sobą, więc moim zadaniem jest również przygotować strój, który będzie pasował do ich wyglądu.

Joanna Adwent mówi, że jej córka tak bardzo pokochała szycie, że pewnego razu postanowiła w przygotowane ubranka przyodziać swojego kota, Alexa. – Przygotowała dla niego trzy muszki oraz jedną kamizelkę. Szczególnie czerwona mucha przypadła naszemu kotu do gustu, bo chodził w niej przez kilka tygodni – śmieje się pani Joanna i dodaje, że materiałów na ubrania dla lalek Oli szuka na różne sposoby. – Często dostajemy coś od mojej siostry, która jest krawcową, czasami udam się do sklepu, aby kupić materiał, guziczki, czy komplet tasiemek, ale zdarza się, że do ubrań dla swoich lalek moja córka używa materiału z odzieży, z której już wyrosła. Inspiracji szuka również w magazynach poświęconych modzie, które od jakiegoś czasu jej kupuję. Moje koleżanki stwierdziły, że jej projekty przypominają styl Coco Chanel. Zdarzało się, że mówiły mi wprost, aby córka w końcu zaczęła szyć ubrania w rozmiarze XL, bo z chęcią pokazałyby się w jej projektach. Dla Oli to bardzo motywujące słowa, które sprawiają, że jeszcze bardziej poświęca się swojej pasji.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Gromnik - kraina słonecznej energii

Pora na wystawę?

O projektach 8-latki z Rychwałdu zrobiło się w ostatnim czasie na tyle głośno, że zainteresowało się nią stowarzyszenie „Podaruj dzieciom promyk słońca”, które wspiera zdolnych młodych ludzi. Jego przedstawiciele przekazali Oli specjalny prezent od jednego ze znanych polskich producentów ubrań, który ofiarował jej kilka swoich tkanin. Niewykluczone, że już wkrótce Ola i jej prace doczekają się profesjonalnej wystawy. Stowarzyszenie chciałoby, aby lalki prezentujące się w uszytych przez nią ubraniach, mogli podziwiać mieszkańcy Tarnowa, odwiedzając siedzibę Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej.

– Wystawa moich prac byłaby spełnieniem marzeń, więc po cichu liczę na to, że stanie się to jeszcze w tym roku. W tej chwili skupiam się na przygotowaniu kreacji z materiałów, które przekazali mi przedstawiciele stowarzyszenia. Średnio na szyciu jednego kostiumu spędzam nieco ponad godzinę. Bardziej zaawansowane suknie potrafią jednak zająć cały weekend. Chciałabym, aby akurat te projekty zapierały dech w piersiach i były w pewnym sensie moją wizytówką, więc z całą pewnością poświęcę im mnóstwo czasu – mówi Ola, która od pewnego czasu bierze udział w kursach szycia organizowanych w Tarnowie. – Zapisała mnie na nie moja mama. Podczas kursu uczę się m.in. korzystać z maszyny do szycia. Na zajęciach projektując ubrania, stosujemy szablon, więc przede wszystkim trenujemy technikę. Pomysły na kreacje, a następnie wprowadzanie ich w życie zostawiam na „domową pracownię”.

Mama Oli uważa, że jeszcze za wcześnie by mówić o tym, czy córka ma szansę osiągnąć sukces w branży modowej. Obecnie stara się podchodzić do jej pasji z dystansem, zwłaszcza że oprócz projektowania ubrań Ola ma jeszcze inne zainteresowania. – Uwielbia pływać, tańczyć, gotować, a także grać w szachy. Niewykluczone więc, że z czasem wybierze zupełnie inną drogę. Na razie cieszymy się, że zamiast spędzać czas przed telewizorem, czy komputerem rozwija swoje talenty. Po głowie chodzą nam już kolejne kursy, a także szkoła modowa, jednak mamy na to jeszcze sporo czasu. Kto wie? Być może w przyszłości rzeczywiście będę chodzić w kreacjach przygotowanych przez moją córkę – śmieje się pani Joanna.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Pieniądze leżą w starociach

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl

*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *