Bartłomiej Babiarz: Nieciecza doczeka się reprezentanta

 

Był jednym z pierwszych transferów Termaliki, po jej awansie do Ekstraklasy. Ostatnio zdobył bramkę na 3:1 w meczu z mistrzem Polski, Lechem Poznań. Bartłomiej Babiarz, bo o nim mowa, nie żałuje przeprowadzki do Niecieczy i marzy o tym, aby z nowym klubem zaistnieć na futbolowej mapie Polski, a w dalszej perspektywie założyć koszulkę z orłem na piersi.

Bartłomiej Babiarz

Pochodzi pan ze Śląska i trafił do Termaliki z Ruchu Chorzów. Ciężko odnaleźć się Ślązakowi w Małopolsce?
Nie stanowiło to dla mnie jakiegoś dużego problemu. To prawda, że miasta w województwie śląskim są większe od Tarnowa, w którym mieszkam na co dzień, ale proces adaptacji przebiegł bezproblemowo. Nie było opcji, abym został w Chorzowie na kolejne sezony, bo nawet nikt nie usiadł ze mną do stołu, aby na ten temat porozmawiać. Teraz jestem w Termalice i jestem z tego bardzo zadowolony. Nie mam nawet zamiaru myśleć, co by było, gdyby…

„Wieś w Ekstraklasie”. Nie odstraszały pana, takie opinie?
W ogóle. Ekstraklasa należy się miejscowościom, których zespoły wywalczyły ją w sportowej rywalizacji na boisku, a nie takim, które mają największą liczbę mieszkańców. Niecieczy nie zamieszkuje nawet tysiąc osób? I co z tego?! Sportowo zasłużyli na Ekstraklasę. Nie spotkałem się do tej pory z sytuacją, w której słyszałbym, że rywale nas lekceważą. Jeżeli jednak tak robią, to ich problem, szczególnie w sytuacjach, kiedy z boiska schodzą pokonani.

Termalica była jedynym klubem, który zaproponował panu kontrakt przed nowym sezonem, czy były też inne opcje?
Były inne oferty. Nawet jedna z Arabii Saudyjskiej. Działacze z Niecieczy byli jednak najbardziej konkretni, więc postanowiłem podpisać kontrakt z Termalicą. Otrzymałem bardzo dobre warunki, więc nie miałem chwili zawahania. W Niecieczy byłem już kilka lat temu, kiedy grałem w GKS-ie Tychy. Wiedziałem, jak wygląda klub od środka i czego mogę się spodziewać. Termalica ma bardzo ambitne plany i cele do osiągnięcia, a ja chcę być jednym z ich wykonawców.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Mateusz Rękas - balonem przez życie

Klub z Niecieczy daje większe możliwości rozwoju, niż Ruch Chorzów?
Ruch jest na pewno zespołem bardziej utytułowanym, niż Termalica. W Niecieczy dopiero piszemy historię tego klubu. Jeśli mówimy o samej organizacji, to stoi ona na bardzo wysokim poziomie. Piłkarze mają zapewnione dosłownie wszystko, co potrzebne jest do podnoszenia swoich piłkarskich umiejętności. Pozostaje tylko skupić się na piłce. A umiejętności mamy naprawdę duże. Kiedy pojawiłem się na pierwszym treningu, byłem pod wrażeniem klasy swoich nowych kolegów. Nie dziwię się, że w zeszłym sezonie, z taką łatwością wywalczyli awans.

Mankamentem jest wciąż brak stadionu, który spełniałby ekstraklasowe wymogi. Gra na obiekcie w Mielcu wyjątkowo jednak wam służy, bo wygraliście tam wszystkie dotychczasowe mecze!
Nie będę ukrywał, że w Mielcu gra nam się wyśmienicie. Ograliśmy tam przecież chociażby Lecha Poznań, czyli obecnych mistrzów Polski. Wiemy jednak, że właściciele Termaliki nie po to inwestowali tyle pieniędzy w ten zespół, aby mecze grać poza Niecieczą. Zresztą, sam nie mogę doczekać się spotkań na odremontowanym obiekcie, na który powinniśmy wrócić już na dniach.

Wspomniał pan o spotkaniu z Lechem Poznań. Klub z miejscowości, której liczba mieszkańców nie przekracza tysiąca osób, ogrywa mistrza Polski. To musi robić wrażenie.
Radość w szatni, po tym meczu, była ogromna. Wcześniej pokonaliśmy Zagłębie Lubin i Górnik Zabrze, więc wierzyliśmy, że i z Lechem możemy wygrać. Zagraliśmy bardzo skutecznie w defensywie i ofensywie. Wynik 3:1 mówi sam za siebie. Strzeliłem w tym spotkaniu bramkę, więc radość była podwójna.

To jedno z najważniejszych trafień w pana piłkarskiej karierze?

Każdy gol jest dla mnie ważny, a nie było ich do tej pory zbyt dużo. Strzelona przeze mnie bramka dała naszej drużynie pewność, że nie wypuścimy już zwycięstwa z rąk. Wierzę, że przykładając się do treningów, będę częściej trafiał do siatki rywali i na ważniejsze trafienia przyjdzie jeszcze pora.

Ile prawdy w historii, w której sędzia liniowy tego spotkania, zwrócił się do pana – „panie Przemysławie”, ponieważ pomylił pana imię ze znanym sprawozdawcą sportowym Przemysławem Babiarzem?

(śmiech) To prawdziwa historia. Po całym zajściu przeprosił mnie za pomyłkę. To nie była jedyna osoba, która w ten sposób się do mnie zwróciła. Podczas spotkań niejednokrotnie spotykam się z sytuacjami, kiedy ludzie krzyczą na mnie „Przemek”. Mam nadzieję, że w końcu przestaną tak wołać, bo osoby, które mnie znają wiedzą, że bardzo irytuję się w sytuacjach, kiedy ktoś przekręca moje imię.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Radłów: Szkoła bez przyszłości

Mimo 171 cm wzrostu, nigdy nie odstawia pan nogi i wśród rywali uważany jest za „piłkarskiego pitbulla”. Podobno w wielu ekstraklasowych szatniach, można usłyszeć – Babiarz? Mały, ale wariat!
(śmiech) Tego nie słyszałem, ale cieszę się, że rywale tak mnie postrzegają. Wiadomo, że nie jestem facetem o dużych gabarytach, więc muszę nadrabiać to czymś innym, jak chociażby boiskową zadziornością. Między innymi, właśnie dzięki swojemu charakterowi dostałem szansę gry w Ekstraklasie. Mam nadzieję, że już za niedługo będę imponował rywalom nie tylko zadziornością, ale także umiejętnościami. Do tego będę dążył.

O co gra Termalica w tym sezonie?
O utrzymanie. Jeżeli udałoby się nam awansować do pierwszej ósemki, to byłoby coś wspaniałego, chociaż wiemy, że będzie to niezwykle trudne. Stać nas na rozgrywanie naprawdę dobrych spotkań w Ekstraklasie i wygrywanie z najlepszymi. Udowodniliśmy to chociażby w meczach rozgrywanych, jako gospodarz. Mam nadzieję, że za niedługo przełożymy to także na mecze wyjazdowe.

W Niecieczy da się wychować przyszłego reprezentanta Polski? Ostatnio Bartosz Kapustka, który na co dzień gra w Cracovii, a urodził się i wychował w Tarnowie, zadebiutował w meczu el. ME z Gibraltarem i strzelił bramkę.
Na dzień dzisiejszy skupiamy się na grze w Ekstraklasie i zdobywaniu kolejnych punktów. Jeżeli nadal będziemy prezentować się tak, jak chociażby w niedawnym meczu z Lechem Poznań, to być może selekcjoner Adam Nawałka wyśle powołanie dla któregoś z piłkarzy Termaliki… Byłoby to niesamowite wyróżnienie dla danego piłkarza, ale również i dla samego klubu. Jeżeli powołanie otrzymuje Kapustka, to nie widzę przeszkód, aby na powołanie nie mogli liczyć nasi zawodnicy. Jestem przekonany, że kiedyś to nastąpi.

Pan będzie pierwszym, który je otrzyma?
W Niecieczy mam jeszcze dwuletni kontrakt. Kiedyś chciałbym spróbować swoich sił za granicą, a to może zapewnić mi tylko bardzo dobra gra w Termalice. Dobra gra, może zapewnić mi również powołanie do reprezentacji. Jest to jedno z moich największych marzeń, a jak będzie, to czas pokaże…

WARTO PRZECZYTAĆ:   W Rzepienniku Strzyżewskim rodzice boją się... szkoły

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Dodaj komentarz