Gmina kontra zima

Jak co roku padający śnieg daje się we znaki drogowcom i włodarzom gmin, którzy na różne sposoby starają się uporać z białym puchem zalegającym na drogach i chodnikach. Najgorzej pod tym względem jest na południu naszego powiatu, gdzie drogowcy zmuszeni są wyjeżdżać pługami nawet trzy razy dziennie, co i tak według mieszkańców nie rozwiązuje problemu.

Zasypany chodnik dla dzieci uczęszczających do szkoły w Rzepienniku Strzyżewskim.

Nieprzejezdne drogi, zasypane chodniki

– Od kilku lat nie było takiej zimy. Nie tylko ciężko jest odjechać samochodem od domu, ale również wielki problem sprawia poruszanie się po gminnych i powiatowych drogach. Nie da się ukryć, że zima nieco zaskoczyła drogowców. Zwłaszcza dobrze było to widać tydzień temu, kiedy w weekend śnieg sypał praktycznie przez cały czas. Droga z Rzepiennika Strzyżewskiego na Ciężkowice była prawdziwą ślizgawką. Niektóre samochody nie dały rady wyjechać po stromej trasie i trzeba było zostawić je w centrum gminy. Źle wyglądała również sytuacja z chodnikami. W poniedziałek dzieci wracające ze szkoły szły praktycznie po drodze, bo na chodnikach znajdowała się sterta białego puchu, z którą przez trzy dni nic nie zrobiono – mówi pan Andrzej, mieszkaniec Rzepiennika Strzyżewskiego.

Okazuje się, że gmina Rzepiennik Strzyżewski została podzielona na obszary. W samym centrum gmina dba o drogi przy użyciu własnego sprzętu, natomiast w miejscowościach Olszyny oraz Rzepiennik Suchy wynajęte są do tego zewnętrzne firmy. Piotr Dudek, inspektor ds. drogownictwa w tamtejszej gminie twierdzi, że odśnieżanie w tym roku jest bardzo utrudnione, ponieważ śnieg pada niemal całymi dniami. – W złym stanie były nie tylko nasze drogi gminne, ale również powiatowe i wojewódzkie. Wyjeżdżamy po dwa razy dziennie, a w Rzepienniku Suchym tych wyjazdów jest jeszcze więcej, ponieważ jest to najwyżej położona nasza miejscowość i tam problem z zasypanymi drogami jest naprawdę duży. Z chodnikami również mamy kłopot, a to dlatego, że pługi, które zgarniają śnieg z dróg, wysypują go właśnie na chodniki. Staramy się robić wszystko, co w naszej mocy, aby można było nimi chodzić, ale czasami jest to po prostu niewykonalne.

W gminie Ciężkowice najgorzej pod względem ilości śniegu jest w miejscowościach Bruśnik i Falkowa, które położone są w terenach górzystych. Podczas tegorocznej zimy nikt nie chce jednak powtórki z zeszłego roku, kiedy to drogi w Falkowej były tak zasypane, że o godzinie 2 w nocy, przy temperaturze -20 stopni Celsjusza, sołtysi z Falkowej oraz Bukowca wyciągali samochód z ponad metrowej zaspy, w którą wpadła przejeżdżająca tamtejszą trasą kobieta. – W tym roku odśnieżamy wszystkie drogi na bieżąco i w zasadzie jesteśmy zadowoleni z efektów. Na terenie gminy Ciężkowice działa kilka firm, które zajmują się odśnieżaniem dróg. Tegoroczna zima daje nam jednak w kość i już wiadomo, że koszty związane z utrzymaniem tras i chodników będą zdecydowanie wyższe niż w ubiegłych latach – mówi Jan Stec, odpowiedzialny za stan dróg w tamtejszej gminie.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Jakby koronawirusa nie było...

Pół miliona za odśnieżanie

Koszty dla gmin związane z utrzymaniem dróg podczas tegorocznej zimy rzeczywiście mają być gigantyczne. Wstępne wyliczenia trwają już m.in. w gminie Zakliczyn, gdzie tamtejszy obszar jest bardzo zróżnicowany pod względem terenu, przez co już teraz wydatki są spore. – Mamy mnóstwo terenów płaskich, ale również mnóstwo terenów górzystych. Na opady śniegu trudno znaleźć dobrą receptę. Otrzymujemy telefony od mieszkańców z prośbą o odśnieżenie, jednak jest to syzyfowa praca, ponieważ za pół godziny znowu droga zasypana jest białym puchem – mówi burmistrz Zakliczyna, Dawid Chrobak.- Najgorzej pod tym względem jest w Jamnej, czyli miejscowości położonej ponad 500 m n.p.m. Ciężko jest również w Paleśnicy. W tym roku doszło nawet do takiej sytuacji, że do ogłoszonego przez nas przetargu na odśnieżanie Jamnej nikt się nie zgłosił. Firmy miały obawy, że nie poradzą sobie z tamtejszym terenem. Z naszych wyliczeń wynika, że tegoroczna zima pochłonie z gminnej kasy około 400-500 tys. zł. To naprawdę duże pieniądze, ale nie mamy innego wyjścia. Musimy odśnieżać.

Na duże wydatki nastawiają się również w Gromniku. O ile w przypadku chodników, gmina ma podpisane porozumienie z Zarządem Dróg Wojewódzkich, który pokrywa część kosztów związanych z odśnieżaniem ciągów dla pieszych znajdujących się przy drodze wojewódzkiej, to koszty związane z odśnieżaniem gminnych tras rosną w zastraszającym tempie. – Najczęściej w przypadku dużych opadów, pojawiamy się na drogach dwa razy dziennie. Każdy taki wyjazd kosztuje gminę około 20 tys. zł. Jak łatwo policzyć, koszty związane z odśnieżaniem dróg w tym roku będą gigantyczne – mówi wójt gminy Gromnik, Bogdan Stasz. – Każdy widzi, jak ciężkie warunki panują w tym roku na drogach. Ludzie zmuszeni są chodzić po drogach, ponieważ pobocza są zasypane. Być może dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie na czas zimy właśnie na tych odcinkach ograniczenia prędkości np. do 30 km/h, aby kierowcy mieli na uwadze, że piesi mogą pojawić się na drodze? Pomimo niesprzyjającej aury staramy się dbać o chodniki. Odśnieżamy je każdego dnia jeszcze przed godz. 7 rano. Co jakiś czas pojawiają się głosy niezadowolenia wśród mieszkańców, że akurat dana trasa jest nieprzejezdna. Cały czas staramy się jednak reagować na bieżąco. Musimy pamiętać, że to zima, a nie lato i sytuacja na drodze zmienia się w ciągu kilku minut.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Surowe kary poprawią bezpieczeństwo?

W powiecie myślą o zmianach

W Szerzynach do zasypanych dróg potrafią wyjechać nawet trzy raz dziennie. Nie o wszystkie trasy da się jednak zadbać w wystarczająco dobry sposób. – Najgorzej jest z trasą od Żurowej w kierunku Ryglic, która prowadzi przez las. Śniegu jest tam mnóstwo, a dodatkowo na drogach pojawia się lód, więc robi się ślisko – mówi Dominik Wójcik z tamtejszego Gminnego Zakładu Gospodarki Komunalnej. – Trzeba pamiętać, że oprócz dróg gminnych mamy do odśnieżenia 54 km dróg powiatowych, ponieważ cztery lata temu zawarliśmy wspólne porozumienie. Staramy się nie dopuszczać do tego, aby jakaś trasa była nieprzejezdna. Czasami dochodzi jeszcze do sytuacji, że chodniki są zasypane śniegiem przez pług, który wcześniej odśnieżał drogi. Mamy jednak nadzieję, że już wkrótce rozwiążemy i ten problem, ponieważ w ubiegłym tygodniu zakupiliśmy ciągnik, którym od teraz będziemy odśnieżać ciągi dla pieszych.

Świetnie z opadami śniegu poradzono sobie w Tuchowie. Już następnego dnia po kilkudniowych intensywnych opadach, wszystkie drogi i chodniki były odśnieżone. W czym tkwi sekret sukcesu? – Od wielu lat odśnieżaniem dróg w naszej gminie zajmuje się lokalny przedsiębiorca. Około 6 lat temu przetarg wygrała inna firma, ale już po roku zrezygnowała z odśnieżania naszej gminy, ponieważ nie potrafiła poradzić sobie z nadmiarem śniegu. Obecnie jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, jak prezentują się nasze drogi i chodniki. Z racji tego, że firma zajmująca się odśnieżaniem dróg znajduje się na terenie naszej gminy, wszystko przebiega bardzo szybko i sprawnie – mówi burmistrz Tuchowa, Magdalena Marszałek. – Zgodnie z prawem, odśnieżaniem chodnika powinien zajmować się właściciel przyległej do niego posesji. My postanowiliśmy wyręczyć w jakiś sposób mieszkańców i w centrum Tuchowa oraz wzdłuż drogi wojewódzkiej w innych gminnych miejscowościach sami odśnieżamy chodniki. Robimy to najczęściej tuż po godz. 5, aby dzieci i dorośli mogli bezpiecznie dotrzeć do szkół i pracy.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Naprawdę mocna ekipa

Leszek Łątka, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Tarnowie mówi, że w dniach, w których śnieg padał niemal przez cały czas, najgorsza sytuacja na drogach powiatowych miała miejsce na terenie gmin: Skrzyszów, Ryglice i Szerzyny. – Kierowcy jeżdżą szybciej niż jeszcze kilka lat temu. Nie zwracają uwagi na niebezpieczeństwo na drodze, a błoto pośniegowe może doprowadzić do tragedii, dlatego w ostatnim czasie na drogi wyjeżdżaliśmy nawet cztery razy dziennie. Mamy 210 km bazy dróg do utrzymania. W poprzednim roku na firmy zewnętrze, które zajmowały się utrzymaniem dróg, wydaliśmy nieco ponad milion złotych. W tym roku spodziewamy się, że kwota może się podwoić. Tegoroczna zima na pewno zmusiła nas do kilku przemyśleń. Od następnego roku podpisywane będą nowe umowy na kolejne 4 lata dotyczące kwestii związanych z dbaniem o drogi. Bierzemy pod uwagę m.in. zastosowanie innego rodzaju mieszanki do posypywania poszczególnych tras. Być może uda znaleźć się nam coś na tyle skutecznego, że pozwoli lepiej poradzić sobie z zalegającym śniegiem na drodze. Wierzę, że już wkrótce zima nie będzie dla nas aż tak dużym wyzwaniem, jak ma to miejsce w tym roku.

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Dodaj komentarz