Inwestycyjne problemy

Z powodu skoku cen materiałów, na które niemały wpływ ma obecna sytuacja na Ukrainie, a także wcześniejsza walka z pandemią koronawirusa, część firm wycofuje swoje oferty z przetargów. Samorządowcy nie ukrywają, że to spory problem, ponieważ większość inwestycji pochłonie znacznie większe pieniądze, niż planowano. Niewykluczone również, że kilku zadań w ogóle nie uda się zrealizować.

Wyższa cena albo unieważnienie przetargu
Wojna na Ukrainie, a także sankcje nakładane na Rosję wzmogły inflację oraz zerwały łańcuchy dostaw materiałów niezbędnych do realizacji inwestycji, co przekłada się na gigantyczny skok cen paliw, czy stali. Warto podkreślić, że jeszcze w lutym tego roku, czyli przed atakiem Rosji na Ukrainę, ceny materiałów budowlanych były wyższe średnio o 27 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem! Na rynku zamówień publicznych już teraz widać wzrost cen ofert o 20-30 procent, co skutkuje powtarzaniem przetargów, ponieważ oferty składane przez wykonawców znacznie przewyższają kosztorysy.

– Sytuacja na pewno nie jest dobra – mówi burmistrz Ryglic, Paweł Augustyn. – Niedawno unieważniliśmy przetarg na remont 24 odcinków dróg w naszej gminie. Okazało się, że wykonawca, który wygrał przetarg, ostatecznie wycofał się z umowy z powodu coraz wyższych cen materiałów budowlanych. Pierwotnie chcieliśmy prace wykonać za kwotę około 6,5 mln zł. Po podwyżkach cen nie mamy wątpliwości, że cena może wzrosnąć nawet o 3 mln zł. Mamy obawy, że to nie koniec kłopotów z przetargami, ponieważ niebawem będziemy rozstrzygać kolejne na budowy dróg. Zapowiada się ciężki okres dla inwestycji.

Również i w innych gminach w powiecie tarnowskim samorządowcy mają problemy ze sprawnym przeprowadzeniem zaplanowanych inwestycji lub z wygospodarowaniem zaplanowanej kwoty na realizację prac. W przypadku gminy Pleśna tamtejszy samorząd planował wydać 11 mln zł na budowę sali sportowej wraz z oddziałami przedszkolnymi w Świebodzinie. Już teraz wiadomo, że inwestycja zostanie zrealizowana, ale za kwotę… 13,9 mln zł. – Zdaję sobie sprawę z tego, że to o blisko 3 mln zł wyższa kwota od zaplanowanej, ale nie mam innego wyjścia. Wolę dołożyć takie pieniądze, ponieważ dofinansowania w takiej kwocie, na jaką mogę liczyć z Polskiego Ładu, nie otrzymam z żadnego innego programu – mówi wójt gminy Pleśna, Józef Knapik i dodaje, że przy inwestycjach trwających ponad 12 miesięcy ustawodawca wyszedł z założenia, że istnieje ryzyko, iż czynniki wpływające na treść, wysokość i ekwiwalentność świadczeń mogą się znacznie zmienić i nie przystawać do zawartej pierwotnie umowy, dlatego podpisywana jest klauzula waloryzacyjna. – Dotyczy to sytuacji, w której przez zmiany ceny materiałów lub kosztów związanych z realizacją zamówienia konieczne staje się wprowadzenie zmian wysokości wynagrodzenia należnego wykonawcy. Może się więc zdarzyć, że już w trakcie inwestycji cena poszybuje w górę i ponownie trzeba będzie sięgnąć do kieszeni, aby ją zakończyć. To pewne ryzyko dla samorządów, ale z drugiej strony często lepiej dopłacić, niż dopuścić do sytuacji, w której wykonawca schodzi z placu budowy w połowie inwestycji, ponieważ nie ma pieniędzy na jej dokończenie…

WARTO PRZECZYTAĆ:   Gminy w sieci

Priorytetem inwestycje z dofinansowaniem
W gminie Zakliczyn do tej pory rozstrzygnięto dwa przetargi na inwestycje, które będą finansowane z programu Polski Ład. W przypadku rozbudowy Szkoły Podstawowej w Stróżach wykonawca złożył ofertę, która nie przewyższała zaplanowanych przez gminę wydatków. Inaczej sprawa wyglądała w przypadku przetargu na prace związane z kontynuacją budowy chodnika ze ścieżką rowerową przy drodze 140K w Zdoni i w Filipowicach. – Inwestycja miała pochłonąć 1,5 mln zł, jednak wykonawca nie był w stanie za takie pieniądze przeprowadzić prac i musieliśmy dołożyć do inwestycji 300 tys. zł – mówi burmistrz Zakliczyna, Dawid Chrobak i dodaje – Mamy również pewne problemy przy budowie budynku mieszkalnego w Lusławicach w ramach programu „Mieszkanie +”. Wykonawca zwrócił się do nas z pismem, że w związku z sytuacją związaną z pandemią koronawirusa, a także wojną na Ukrainie nie będzie w stanie wykonać prac w kwocie, która wystąpiła na drodze przetargu. Prowadzimy z nim na ten temat rozmowy. Koszty wzrosną o kilkaset tysięcy złotych. Wierzę w to, że niebawem polski rząd przygotuje pomoc dla samorządów w oparciu o tarczę antykryzysową związaną z wojną na Ukrainie. Trzeba szukać różnych wariantów, aby pomóc gminom w realizacji zaplanowanych inwestycji.

Z wnioskiem o większe pieniądze na wykonanie prac do władz gminy Tuchów zwrócił się wykonawca realizujący zadanie związane z budową remizy OSP w Jodłówce Tuchowskiej. Obecnie tamtejszy samorząd analizuje przesłane w tej sprawie pismo. Burmistrz Tuchowa, Magdalena Marszałek nie ukrywa, że w najbliższym czasie spodziewa się problemów związanych z realizacją zaplanowanych inwestycji, jednak obecnie ciężko określić jaką skalę one przybiorą. – Problemy się pojawią i jestem tego pewna. W pierwszej kolejności będziemy rezygnować z inwestycji, na które nie mamy zapewnionego zewnętrznego dofinansowania. Skupiać będziemy się na tych pracach, na które udało nam się uzyskać zewnętrzne fundusze. To będzie dla nas priorytet – tłumaczy burmistrz Tuchowa.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Walka na argumenty

Lepiej nie będzie
W Wierzchosławicach nie rozstrzygnięto jeszcze przetargów na inwestycje w ramach Polskiego Ładu, ale tamtejsze władze nie mają wątpliwości, że zaplanowane zadania będą realizowane bez względu na wysokość złożonych ofert przez wykonawców. Wynika to z faktu, że ciężko obecnie znaleźć jakikolwiek program, który w tak znaczącym procencie dofinansowywałby inwestycje. Tamtejszy samorząd nie wyklucza nawet sięgnięcia po kredyt, gdyby w gminnej kasie zabrakło pieniędzy na przeprowadzenie zaplanowanych prac.

Z kolei w Wietrzychowicach za kwotę 3,5 mln zł zaplanowano remont 44 odcinków dróg. Co ciekawe, pierwszy przetarg został przez gminę unieważniony z powodu… braku ofert. – Można mówić, że mamy do czynienia w tej chwili z rynkiem wykonawców i to oni wybierają sobie inwestycje, a nie samorządowcy wybierają wykonawców. Podczas drugiego przetargu wpłynęła do nas oferta opiewająca na kwotę 4,7 mln zł. Nasza gmina była przygotowana na wydatek rzędu 3,7 mln zł i to w oparciu o kosztorysy przygotowywane jeszcze w grudniu ubiegłego roku. Ostatecznie postanowiliśmy dołożyć z gminnej kasy brakujący milion złotych. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w kolejnych latach inwestycje związane z remontem dróg będą pochłaniać jeszcze większe pieniądze, więc nie ma na co czekać…

W podobnym tonie wypowiada się burmistrz Radłowa, Zbigniew Mączka, który uważa, że pieniądze z Polskiego Ładu sprawiły, że wykonawcy mogą przebierać w ofertach i dyktować swoje ceny. – Inwestycji zaplanowanych w poszczególnych samorządach jest tak wiele, że po prostu zacznie brakować wykonawców. Ci z kolei widząc zapotrzebowanie na swoje usługi, mogą żonglować cenami. W naszym przypadku ostateczna kwota, którą przeznaczymy na budowę krytych kortów, będzie o 25. proc wyższa od zaplanowanej. W przypadku remontów dróg zamiast 5 mln zł wydamy aż 6,3 mln zł. Nie było sensu rozpisywać przetargów na nowo, ponieważ kolejne oferty były wyższe o kolejne 500-700 tys. zł. Musimy przeprowadzać inwestycje za takie pieniądze, jakie obecnie dyktuje rynek. Lepszych czasów nikt nam nie zagwarantuje, zwłaszcza że sam spodziewam się, iż pod tym względem będzie coraz gorzej.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Biznes na kółkach

Fot. Budowa remizy OSP w Jodłówce Tuchowskiej

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl

*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.