21- letni Jakub Pękala z Wojnicza wygrał 125 tys. zł w teleturnieju „Milionerzy”. Dla studenta medycyny Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie to już drugi sukces w telewizyjnych turniejach. Wcześniej uczestniczył w programie „Jeden z dziesięciu”, gdzie zajął drugie miejsce w finale odcinka.

O tym, aby wziąć udział w teleturnieju emitowanym na antenie TVN-u, Jakub zdecydował w czerwcu. Sukces w „Jeden z dziesięciu”, w którym doszedł do ścisłego finału, sprawił, że uwierzył w swoje umiejętności. – To była spontaniczna decyzja. Wypełniłem formularz zgłoszeniowy i czekałem na odpowiedź. Zaproszenie przyszło po dwóch miesiącach. Od początku do końca miałem duże wsparcie ze strony rodziców. Mama ciągle powtarzała, że jeżeli chcę się sprawdzić, to warto spróbować. Do studia nagraniowego w Warszawie zabrałem ze sobą nie tylko rodziców, ale również Pawła, kolegę ze studiów, który podobnie jak ja brał udział w programie „Jeden z dziesięciu”, a w „Milionerach” był moim pomocnikiem w postaci „telefonu do przyjaciela”. Miałem więc mocne wsparcie – mówi Jakub.
Aby zasiąść na fotelu w towarzystwie prowadzącego program, Huberta Urbańskiego, Jakub musiał wcześniej przebrnąć przez eliminacje. Pierwszą grę przegrał, jednak druga okazała się sukcesem. – Musiałem w poprawny i szybki sposób dopasować reżyserów do tytułów filmów. Akurat pytanie dotyczyło jednego z moich hobby, więc nie miałem z tym żadnego problemu. Kiedy dotarło do mnie, że to ja okazałem się najszybszy spośród pretendentów do wzięcia udziału w głównej rozgrywce, serce zaczęło szybciej bić. I wcale nie dotyczyło to tego, że od teraz kamery będą skierowane na mnie, a raczej z faktu, abym się… nie skompromitował – śmieje się 21-latek.
Okazuje się, że od kompromitacji nie było wcale tak daleko, ponieważ mieszkaniec Wojnicza już przy pierwszym pytaniu musiał skorzystać z koła ratunkowego. – Musiałem poprosić o pomoc publiczność, ponieważ nie wiedziałem, co określa się mianem „podloty”. Nie sądziłem, że już pierwsze pytanie okaże się dla mnie tak trudne. Na całe szczęście pomogła mi publiczność, która w większości zasugerowała, że są to „młode ptaki”. Pomyślałem sobie wówczas, że „pierwsze koty za płoty”, więc teraz czas się skupić i przebrnąć przez kolejne pytania, jak burza. Na całe szczęście, tak właśnie było.
Mieszkaniec Wojnicza nie ukrywa, że zainteresowań w swoim życiu ma wiele. Medycyna, historia, biologia, geografia, sport, to tylko niektóre z nich. Okazało się, że dzięki tak szerokiej wiedzy, udało mu się przebrnąć przez szereg pytań, aż w końcu zatrzymać się na pytaniu za 250 tys. zł. – Miałem to szczęście, że podczas gry pojawiło się kilka pytań z medycyny i historii, dzięki czemu znałem odpowiedzi jeszcze przed ukazaniem się czterech podpowiedzi. Pytanie za 250 tys. zł brzmiące – „Czym charakteryzuje się biustonosz bondage?” zaskoczyłoby pewnie niejedną kobietę, a co dopiero mnie. Nawet pozostałe koła ratunkowe niewiele pomogły i musiałem zrezygnować z dalszej rozgrywki. Robiłem to jednak z uśmiechem na twarzy, bo wygrać 125 tys. zł chciałaby zapewne niejedna osoba.
Jakub pytany o to, czy dostrzega różnice między programami „Milionerzy” a „Jeden z dziesięciu”, nie ma wątpliwości, że głównym zadaniem teleturnieju emitowanego przez TVN jest zrobienie z walki o milion prawdziwego show. – Będąc na miejscu, zaskoczyła mnie wielkość studia nagraniowego. W telewizji wygląda na zdecydowanie większe niż w rzeczywistości. Sama rozgrywka przebiega w szybkim tempie, a celem prowadzącego jest wprowadzenie dodatkowego napięcia. W „Jeden z dziesięciu”, mimo iż uczestnik również ma określony czas na udzielenie odpowiedzi, to wszystko odbywa się zdecydowanie spokojniej. Warto jednak dodać, że startując w każdym z tych teleturniejów, trzeba dysponować sporą wiedzą o szerokim zakresie. Nigdy nie wiesz, na jakie pytanie trafisz. Potrzebne jest również szczęście oraz odporność na stres, bo ten w trakcie gry jest olbrzymi.
Milioner z Wojnicza nie wie jeszcze, co zrobi z wygraną. Opcji jest kilka, w tym zakup mieszkania, czy zagraniczna wycieczka. – Już kilka tygodni nie byłem w Wojniczu, ponieważ przebywam obecnie w Krakowie. Z relacji rodziców wiem jednak, że zainteresowanie moją osobą w ostatnim czasie wzrosło. Sporo mówi się na mój temat na tamtejszych ulicach. Ludzie pytają, na co przeznaczę wygraną. Tuż po programie powiedziałem, że pieniądze schowam do słoika i zakopię w ziemi, jednak mówiąc już całkiem poważnie, być może kupię za nie mieszkanie? Niewykluczone również, że zdecyduję się na zagraniczną wycieczkę. Od wielu lat interesuję się Irlandią, a jeszcze do tej pory nie miałem okazji, aby tam polecieć. Na co dzień jestem również wielkim kibicem koszykówki. Moim ulubionym zespołem są Boston Celtics, więc kto wie, czy nie wybiorę się do USA zobaczyć ich w akcji podczas meczu NBA – mówi Jakub i dodaje, że nie zamierza rezygnować z udziału w kolejnych telewizyjnych teleturniejach. – Rozmawiałem z przyjaciółmi, że dobrym pomysłem byłby wspólny występ w „Familiadzie”. Sam chciałbym natomiast spróbować swoich sił w programie „Postaw na milion”. Nie udało się w „Milionerach”, więc może akurat w teleturnieju emitowanym przez TVP udałoby mi się zgarnąć upragniony milion… – kończy z uśmiechem mieszkaniec Wojnicza.
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.