Morsowanie jeszcze nigdy nie było tak popularne, jak w tym roku. Jak zauważają zwolennicy tej formy aktywności fizycznej, to doskonały sposób, aby zadbać o zdrowie i regenerację swojego organizmu. Również na naszym podwórku nie brakuje miłośników zimowych kąpieli. Tarnowski Klub Morsów może poszczycić się już blisko 15-letnią historią, a chętnych do zostania morsem, cały czas przybywa.
Morsowanie, to termin określający działanie zimna na ludzki organizm. Kąpiel w zimnej wodzie, przy niskiej temperaturze otoczenia, może z pozoru wydawać się ekstremalnym doświadczeniem, jednak wielu ekspertów z zakresu medycyny zapewnia, że morsowanie i zdrowie bardzo często idą ze sobą w parze. Morsem może zostać praktycznie każdy. Kąpać mogą się wszyscy niezależnie od wagi ciała. Mogą to być nawet osoby szczupłe, gdyż sposobem na wejście do zimnej wody jest wstępne rozgrzanie ciała, a nie posiadanie odpowiedniej ochronnej warstwy tkanki tłuszczowej. Mimo wszystko prawdą jest, że osoby posiadające trochę więcej „ciałka”, w wodzie wytrzymują dłużej.
W Tarnowie od 15 lat działa Tarnowski Klub Morsów, który oficjalnie zrzesza już blisko 150 członków. Jego założycielem jest Rafał Puciłowski, który morsowaniem zajmuje się od 1994 roku. – Tarnowski Klub Morsów założyłem w 2006 roku. Grupa bardzo szybko zaczęła się rozrastać. Na naszych zimowych kąpielach, które organizujemy w kąpielisku w Radłowie, zjawiają się całe rodziny. W lodowatej wodzie zanurzają się 4-latki, a także ponad 70-letnie kobiety i mężczyźni. Morsowanie to zajęcie praktycznie dla każdego! – mówi założyciel Tarnowskiego Klubu Morsów i dodaje, że grupa od wielu lat spotyka się na wspólnych kąpielach w każdą niedzielę, począwszy od połowy listopada. – Oficjalnie mamy blisko 150 członków klubu. We wspólnych kąpielach bierze jednak udział znacznie więcej osób. W czym tkwi sekret tego, że morsowanie w ostatnim czasie stało się aż tak popularne? Wydaje mi się, że niemały wpływ ma na to panująca obecnie pandemia koronawirusa. Wspólne spotkania w lodowatej wodzie mają przede wszystkim charakter towarzyski, podczas których można miło i w dobrej atmosferze spędzić czas. Przed każdym wejściem do wody przeprowadzamy intensywną rozgrzewkę, aby pobudzić nasz organizm i serce. Samo zanurzenie się w wodzie nie trwa zbyt długo, ponieważ rekomendowany czas to maksymalnie 10 minut. Czas przekraczający 15 minut, mógłby zakończyć się hipotermią. Po wyjściu na powierzchnię, rozgrzewamy się i ciepło ubieramy. Najgorszym momentem dla nowicjuszy jest oczywiście pierwsze zanurzenie i pierwsza minuta przebywania w zimnej wodzie. Rozpoczyna się wówczas działanie mechanizmu termoregulacji, dlatego też najlepiej zanurzać od razu całe ciało. Zdarzały się nam już kąpiele, kiedy temperatura powietrza sięgała -20 stopni Celsjusza i nikomu nic się nie stało, więc jest to naprawdę bezpieczne hobby.
Wielu ekspertów uważa, że morsowanie niesie za sobą wiele korzyści dla naszego zdrowia. Spędzanie wolnego czasu w taki sposób, jest jedną z możliwości regulacji temperatury ciała, a także wzmacnia system immunologiczny. Do najważniejszych korzyści, jakie daje nam zimna kąpiel należy: hartowanie organizmu, lepsze ukrwienie skóry, poprawa wydolności układu sercowo-naczyniowego, szybsza regeneracja organizmu, czy poprawienie krążenia i termoregulacji. Dodatkowo ekspozycja na zimno daje efekt przeciwbólowy, wspomaga leczenie urazów i kontuzji poprzez spowolnienie miejscowego metabolizmu, do którego dochodzi wskutek wychłodzenia tkanek. Morsowanie wpływa także na poprawę odporności, gdyż zimno stymuluje komórki układu immunologicznego oraz wpływa na stawy, głównie poprawiając ich ruchomość. Co ciekawe mówi się także o tym, że zimna kąpiel działa przeciwdepresyjnie i wpływa na poprawę nastroju, co w dobie pandemii koronawirusa jest tym bardziej wskazane.
– Morsowanie to fantastyczna sprawa. Cieszę się, że od kilku lat mogę brać w nim udział wraz z wieloma innymi osobami – mówi nam jedna z uczestniczek zimowych kąpieli. – Bardzo często pojawiam się w Radłowie. Zabieram ze sobą jedynie ręcznik, strój kąpielowy, klapki, czapkę, rękawiczki zimowe oraz termos z ciepłym napojem, aby rozgrzać się po wyjściu z wody. Odkąd w Polsce spadł śnieg, wiele gwiazd chwali się w mediach społecznościowych zdjęciami z morsowania. Dla tych, którzy chcą spróbować tego popularnego w ostatnim czasie hobby, ale boją się wchodzenia do lodowatej wody, wymyślono łagodniejszą wersję, nazywaną morsowaniem na sucho. Wystarczy w samej bieliźnie wyjść na zewnątrz i przez chwilę nacierać się śniegiem. Nie jestem zwolenniczką tej wersji morsowania, ponieważ uważam, że zanurzenia się w lodowatej wodzie nie zastąpi nawet olbrzymia zaspa śniegu. To uczucie jest nie do opisania! Polecam naprawdę każdemu!
Rafał Puciłowski zwraca jednak uwagę na to, że nie wszyscy powinni korzystać z zimowych kąpieli w lodowatej wodzie. – Przeciwwskazania to między innymi niewydolność układu krążenia, epilepsja i niektóre inne przewlekłe choroby. Odradza się korzystania z takich kąpieli osobom, które mają problemy z sercem, gdyż jednym z objawów wejścia do zimnej wody jest wyraźnie przyspieszona akcja serca, a to dlatego, że czas przebywania w wodzie można porównać do krótkiego, ale bardzo intensywnego biegu – tłumaczy założyciel Tarnowskiego Klubu Morsów, który dodaje, że wspólne kąpiele w radłowskim kąpielisku potrwają zapewne do marca. – Dla nas sezon potrwa do momentu, aż temperatura nie przekroczy 10 stopni Celsjusza. Praktycznie co roku dzieje się to w marcu. Ten rok, ze względu na pandemię koronawirusa, jest specyficzny. Nie do końca wiedzieliśmy, czy możemy spotykać się w większej grupie na tego typu wydarzeniach, zwłaszcza że wchodząc do wody, nie mamy na twarzach maseczek. Zdarzyło się, że pewnej niedzieli odwiedzili nas policjanci. Popatrzyli, jak wygląda morsowanie, czy zachowujemy się zgodnie z panującymi obostrzeniami, nie ukarali nikogo mandatem i po prostu odjechali. Morsowanie jest obecnie jedną z nielicznych odskoczni od szarej rzeczywistości, w której przyszło nam żyć. Mam nadzieję, że jego zwolenników będzie systematycznie przybywać.
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.