Rozwody w czasach kryzysu

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że rośnie liczba rozwodów w Polsce. W 2021 roku formalnie rozstało się 61 tys. małżeństw. To o ponad 9 tys. więcej niż rok wcześniej. Również w Tarnowie i regionie nie brakuje małżeństw, które postanawiają rozstać się po kilku latach wspólnego życia. Powody są różne, w tym coraz częściej są nimi problemy finansowe.

Mało rozwodów w powiecie tarnowskim
Z danych zaprezentowanych przez GUS wynika, że średnio małżonkowie w naszym kraju przeżywają wspólnie około 14 lat. Średni wiek rozwodzących się mężczyzn w 2021 r. wynosił 42 lata, a kobiet 40 lat. Z danych GUS można wywnioskować także, że wciąż najczęstszym powodem rozpadu małżeństwa jest zdrada, jednak zaraz za nią znajdują się: niezgodność charakterów oraz nadużywanie alkoholu. Tuż za podium znalazły się problemy finansowe i naganny stosunek do członków rodziny.

Warto jednak zaznaczyć, że w Małopolsce rozwodów jest znacznie mniej niż w innych regionach kraju. Średnio w Polsce przypada 1,6 rozwodów na 1000 mieszkańców, natomiast w naszym województwie 1,3 rozwodów na 1000 mieszkańców. Jeszcze lepiej pod tym kątem wypada powiat tarnowski, gdzie współczynnik rozwodów wynosi raptem 0,9 na 1000 mieszkańców. Warto w tym miejscu także odnotować, że 30,2 proc. mieszkańców województwa małopolskiego jest stanu wolnego, 56,1 proc. żyje w małżeństwie, 5,7 proc. jest po rozwodzie, a 7,7 proc. to wdowy lub wdowcy.

Nasz kraj wciąż może świecić przykładem dla innych nacji, jak dbać o zgodę i miłość w małżeństwach. Z danych Europejskiego Urzędu Statystycznego wynika bowiem, że najczęściej na Starym Kontynencie rozwodzą się: Łotysze, Litwini i Duńczycy, gdzie wskaźnik liczby rozwodów wyniósł 2,7 na 1000 mieszkańców, więc jest znacznie wyższy niż w Polsce.

W Tarnowie i regionie utrzymujący się trend
W 2014 roku do tarnowskiego sądu wpłynęło 887 spraw rozwodowych. Pomimo upływu 8 lat liczby te nie ulegają znaczącej zmianie, bowiem w 2020 roku takich spraw wpłynęło 750, w 2021 roku było ich 849, a w zakończonym 2022 roku – 810.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Piotr Szymeczek - po medal dla Tarnowa

– Jak widzimy ze statystyk, liczba spraw rozwodowych każdego roku utrzymuje się na podobnym poziomie. Zmianie uległo jedynie to, że o ile wcześniej na wokandach spotykałam się z wnioskami o rozwód, których składającymi w 75 proc. były kobiety, o tyle teraz ten stosunek kobiet do mężczyzn wynosi praktycznie 50-50 proc. – mówi Irena Choma-Piotrowska z Sądu Okręgowego w Tarnowie. – Przyczyny, dla których małżeństwa z naszego regionu decydują się na rozwód, są różne. Dawniej zdecydowanie powodem numer 1. był alkoholizm. Wiele spraw dotyczyło także znęcania się fizycznego oraz psychicznego. Teraz mamy do czynienia z całą paletą powodów, począwszy od niezgodności charakterów, a kończąc na nieporozumieniach finansowych. Da się zauważyć, że właśnie obecnie, kiedy wiele osób ma problemy z dopięciem domowego budżetu, konflikty w rodzinach narastają. Małżonkowie zarzucają sobie niedokładanie się do kosztów utrzymania rodziny, czy też przebywanie na bezrobociu.

Co ciekawe, Irena Choma-Piotrowska zauważa pewien niepokojący trend w przypadku małżeństw z naszego regionu, które decydują się na rozwód. – Dawniej małżeństwa ostatecznie nie decydowały się na rozwód ze względu na swoje małe dzieci. Dziś mało kto zwraca już uwagę na swoje pociechy, które będą dorastać wraz ze skonfliktowanymi ze sobą rodzicami. W ostatnich latach zdarzały mi się sprawy, podczas których starsze małżeństwa rozstawały się ze sobą z powodu wieloletniego alkoholizmu partnera lub znęcania fizycznego i psychicznego. Na pytanie, dlaczego wcześniej nie decydowały się na ten krok, odpowiedź bardzo często brzmiała, że zależało im na dobru dzieci. Dziś dzieci nie są dla małżeństw żadną przeszkodą, ani też wyrzutem sumienia, aby podjąć decyzję o rozstaniu.

Małżeństwa można ratować
O tym, że każde małżeństwo da się uratować, przekonuje Agnieszka Skołyszewska, psycholożka i psychoterapeutka, która prowadzi specjalne terapie dla małżeństw w Tarnowie. – Ważne jest, aby na taką terapię zdecydować się odpowiednio wcześnie, kiedy widzimy, że w naszym związku nie dzieje się najlepiej. W sytuacji, kiedy złożone są już papiery rozwodowe, najczęściej takie terapie nie mają już większego sensu, ponieważ małżonkowie, zamiast skupiać się na elementach, które powinni poprawić w swoim życiu, aby uratować związek, skupiają się na wypominaniu sobie popełnianych przez siebie błędów – tłumaczy Agnieszka Skołyszewska i dodaje, że zdecydowanie się na terapię to zaproszenie do relacji mąż-żona trzeciej, zupełnie obcej nam osoby. – Przez to nie każdego stać na taki krok. Terapeuta staje się wówczas osobą, której musimy zaufać i powierzyć jej swoją intymność. Każdy ma swój próg lęku przed kontaktem z drugim człowiekiem. Niestety, ale dziś mamy do czynienia z większą zgodą społeczną na rozwody. Jeszcze kilkanaście lat temu na rozwodników nie spoglądano zbyt przychylnym okiem, czy to przez pryzmat religijny, ale też przez pryzmat społeczny, ponieważ takie osoby kojarzyły nam się z brakiem wierności, miłości i zaufania. Dziś mamy mnóstwo związków na tzw. kocią łapę. Wielu osobom nie zależy na tym, aby zawrzeć związek małżeński, dlatego też i rozwody przychodzą ludziom zdecydowanie łatwiej…

WARTO PRZECZYTAĆ:   Krystyna Man Li Szczepańska - chińska strona Domosławic

Jeden z mediatorów rodzinnych pracujących w Tarnowie,z którym udało nam się porozmawiać, nie ma wątpliwości, że oprócz trudnej sytuacji gospodarczej wpływ na dużą liczbę rozwodów miała także pandemia koronawirusa. – Ludzie zaczęli wracać spoza granic Polski do swoich domów w obawie przed Covid-19. Wówczas małżonkowie zdali sobie sprawę z tego, że nie potrafią znaleźć wspólnego języka, że więcej ich tak naprawdę dzieli, niż łączy. Oczywiście wciąż zdarza się, że ludzie starają się uratować swoje małżeństwo ze względu na dzieci, chociaż uważam, że coraz więcej osób, zamiast skupiać się na dzieciach, skupia się na swoim partnerze i to jest dobre zachowanie, ponieważ to z nim mamy spędzać dalsze lata życia. Wówczas wszelkiego rodzaju terapie wydają się idealnym rozwiązaniem, ponieważ podczas takich spotkań małżonkowie dążą do wypracowania kompromisu i naprawienia błędów w życiu. Zdarza się, że podczas mediacji osoby deklarują, iż będą leczyć się z uzależnienia alkoholowego lub hazardu, aby tylko uratować związek. To bardzo budujące, ponieważ nie brakuje ludzi, dla których rozwód jest ostatecznością, a nie jedynie wyjściem z trudnej sytuacji rodzinnej. Do mediatora można przyjść w każdym momencie i z każdą sprawą. Kiedy dochodzi do rozmowy w obecności osoby trzeciej, małżonkowie bardziej się pilnują, zważają na wypowiedziane słowa, a dyskusja toczy się w oparciu o propozycje rozwiązania konfliktu, a nie na wytykaniu sobie błędów. Naprawdę w ten sposób można uratować niejedno małżeństwo – wyjaśnia nasz rozmówca.

*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.