W tym roku powinny dobiegać końca prace związane z rewitalizacją rynku w Zakliczynie. Problem w tym, że inwestycja… jeszcze się nie rozpoczęła. Eksperci wytypowani przez Urząd Marszałkowski nisko ocenili projekt rewitalizacji rynku w Zakliczynie, przez co miasto nie otrzymało dofinansowania, a projekt trafił na listę rezerwową. Tamtejszy samorząd już jakiś czas temu zaskarżył decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i czeka w tej sprawie na opinię. Może się jednak okazać, że bez względu na ostateczne rozstrzygnięcie sprawy do rewitalizacji i tak dojdzie. Wszystko dzięki pomocy rządu.
Opracowany blisko trzy lata temu Program Rewitalizacji Gminy Zakliczyn został skierowany do oceny Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie jako jeden z pierwszych w regionie tarnowskim. Koncepcję przygotowała firma Artura Grodzińskiego z Tarnowa, a wstępną akceptację dla zaproponowanych rozwiązań wyraził konserwator zabytków. Projekt zakłada przede wszystkim ujednolicenie wyglądu całego układu urbanistycznego. Jednolita ma być powierzchnia płyty rynku, która ma zostać wykonana z porfiru. Pojawić ma się więcej wolnej przestrzeni, dzięki czemu przybędzie m.in. miejsc parkingowych i miejsca do handlu, którego brak widać zwłaszcza w dni targowe. Zaplanowano budowę fontanny, obiektów małej architektury, a także stworzenie specjalnego miejsca dla dorożek. Chodniki mają zostać wymienione na płyty wykonane z bazaltu, ponadto kostką bazaltową obudowane zostaną opaski wokół budynków i podjazdy.
Ostatecznie eksperci wytypowani przez Urząd Marszałkowski nisko ocenili projekt rewitalizacji rynku w Zakliczynie i miasto nie otrzymało dofinansowania, a sam projekt trafił na listę rezerwową. Burmistrz Zakliczyna, Dawid Chrobak uważał wówczas, że ocena projektu była nierzetelna, ponieważ w jego opinii faworyzowani byli samorządowcy związani z koalicją PO-PSL. – Zdecydowana większość wniosków, które zostały pozytywnie rozpatrzone i otrzymały dofinansowanie, pochodziły z gmin związanych z tymi opcjami politycznymi. Naszej gminie zabrakło 10 pkt, aby uzyskać pieniądze na rewitalizację rynku. Naszym zdaniem nasz projekt oceniono przynajmniej o 13-14 pkt za nisko. Złożyliśmy w tej sprawie odwołanie, a eksperci z Urzędu Marszałkowskiego po jego rozpatrzeniu przyznali nam dodatkowe 4 pkt, co pozwoliło jedynie przeskoczyć o kilka pozycji wyżej na liście rezerwowej. Zupełnie się z tym nie zgadzaliśmy, więc postanowiliśmy zaskarżyć decyzję Urzędu Marszałkowskiego do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Opinię w tej sprawie powinniśmy poznać w październiku. Jeżeli będzie dla nas niekorzystna, odwołamy się do Naczelnego Sądu Administracyjnego – mówi burmistrz Zakliczyna, który w ostatnim czasie postanowił, że bez względu na decyzję sądu planuje powalczyć o pieniądze w ramach programu zrównoważonego rozwoju Polski przyznawanych przez rząd. Samorząd Zakliczyna złożył już w tej sprawie odpowiedni wniosek i czeka teraz na decyzję premiera Mateusza Morawieckiego. – Jesteśmy już po wstępnych rozmowach. Sprawę pilotują posłowie PiS: Michał Wojtkiewicz i Włodzimierz Bernacki, a także wojewoda małopolski, Piotr Ćwik. Kwota przyznana na to zadanie przez rząd nie może przekroczyć łącznie 5 mln zł. Inwestycję związaną z rewitalizacją zakliczyńskiego rynku oszacowaliśmy na 10 mln zł. W ubiegłym roku z rezerwy ogólnej budżetu państwa udało nam się uzyskać blisko milion złotych na budowę przedszkola. Wierzę, że i teraz rząd wspomoże nas w tak długo wyczekiwanej przez mieszkańców inwestycji. Z informacji, jakie posiadamy, w tym roku moglibyśmy liczyć na dofinansowanie w wysokości 1 mln zł. Taka kwota pozwoli nam rozpocząć prace przy wymianie nawierzchni rynku. Gdyby nasze prace związane z rewitalizacją Zakliczyna były uzależnione wyłącznie od tego dofinansowania, inwestycja potrwałaby około 2-3 lat. Decyzja co do przyznania pieniędzy może zapaść jeszcze we wrześniu.
Burmistrz, Dawid Chrobak zapewnia, że ewentualna przebudowa nie zakłóci tradycyjnego handlu w tym miejscu. W pierwszej kolejności ma dojść do wymiany nawierzchni na głównym placu, a także remontu dróg i chodników. Kolejne lata mają przynieść następne inwestycje. – Rynek nie zostanie rozburzony i od nowa wybudowany, a jedynie będzie etapowo remontowany. Jeżeli w kolejnych latach nadal będziemy mogli liczyć na dofinansowanie z budżetu państwa, być może z zupełnie innych programów, to wówczas będziemy realizować dalsze prace związane z rewitalizacją centrum naszej gminy. Na płycie głównej pojawią się linie latarni miejskich, ławki wraz z koszami oraz stojaki na rowery. Będą donice betonowe z kwiatami, czy stylizowane kramy handlowe o konstrukcji drewnianej pokryte gontem. Remont przejdzie przystanek autobusowy, a ratusz ma nabrać nowego blasku poprzez modernizację elewacji oraz iluminację, która obejmie również kapliczkę św. Floriana, studnię oraz Pomnik Poległych za Wolną Ojczyznę. Wierzymy, że rząd przychyli się do naszej prośby i jeszcze w tym roku ruszymy z pracami.
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.
Inicjatywa rewitalizacji rynku w Zakliczynie jest jak najbardziej słuszna, a pomysl narodził się i zostal zapoczątkowany już przez poprzedniego burmistrza miasta. Rynek ten jest drugim pod względem wielkości po krakowskim w województwie małopolskim i tym bardziej rewitalizacja powinna zostać przeprowadzona w sposób poprawny. Nie jak najszybciej, jako pierwsze miasto, tylko jak najlepiej. Powinna być przykładem do naśladowania. Pod dyskusje powinna zostać poddana zasadność likwidacji terenu zielonego, kosztem tworzenia wielkiego parkingu dla okolicznych sklepów. Nie twierdzę, że to jest zły czy dobry pomysł, ale powinien zostać dobrze uargumentowany. Oczywiście w przeszłosci rynki powstawały jako miejsca przeznaczone pod handel. Dzięki handlowi rynek w Zakliczynie „żyje” 2 razy w tygodniu, ale znalezienie miejsca postojowego w ten dzień graniczy z cudem. Poza dniami handlowymi rynek świeci pustkami. Gmina Zakliczyn chce być turystyczną gminą jednak kamienny, zatłoczony plac pełen samochodów z pewnością atrakcyjny nie jest. Gdzie schronienie przed palącym słońcem. Handel wywodzący się z tradycji jak najbardziej, samochody-nie. Mieszkańcy pojawiaja się tutaj też w inne dni, ale żeby skorzystać jak najszybciej z kilku punktów gastronomicznych, czy niezliczonych sklepów. Tak szybko jak się pojawia, tak szybko odjeżdżają. Nie ma nic przyjemnego w siedzeniu w ogródku, w kawiarnii mając parking tuż obok siebie. Nie ma tutaj nic, co by mogło kogokolwiek zatrzymać na dłużej. Jest wiele przykładów nawet z rodzimego „podwórka” poprawnie przeprowadzonych rewitalizacji, a europejskie miasta „wyprowadzają” samochody z centrów miast zostawiając miejsce dla ludzi i miejsc im przeznaczonym.