Mieszkańcy Tarnowa odwiedzający Lasek Lipie mają dość samochodów przemieszczających się tamtejszą trasą. Spacerowicze i rolkarze czują się zagrożeni obecnością rozpędzonych samochodów, których kierowcy wybierają tę trasę, jadąc z Tarnowa do Woli Rzędzińskiej i na odwrót. Pomimo widocznego po obu stronach wjazdu znaku zakazu ruchu, policjanci mają związane ręce. Zakaz nie dotyczy bowiem kierowców, którzy korzystają z trasy w związku z dojazdem do posesji. A takim kierowcą może być… każdy.
Lasek Lipie jest jednym z największych kompleksów leśnych w Tarnowie. Jego powierzchnia wynosi 21,81 ha. Otacza go urokliwa mozaika zagajników i pól uprawnych. Nic więc dziwnego, że ze względu na malowniczy krajobraz, a także bliskość dużych osiedli mieszkaniowych, Lasek Lipie należy do czołówki ulubionych miejsc rekreacyjnych wśród tarnowian, którzy ciągnącą się wzdłuż lasu trasą udają się na długie spacery lub przejażdżkę na rolkach. Niestety od jakiegoś czasu drogą coraz częściej oprócz spacerowiczów przemieszczają się samochody. Po dwóch stronach lasu umieszczono znaki zakazu ruchu. Zwolnieni z przestrzegania znaku są jednak kierowcy, dla których trasa stanowi dojazd do posesji. Taki zapis prowadzi jednak do wielu nadużyć.
– Jest bardzo niebezpiecznie. Bez porównania w stosunku do tego, jak wyglądało to jeszcze kilka lat temu – mówi pan Robert, napotkany przez nas spacerowicz odwiedzający Lasek Lipie. – Odwiedzam las dwa, trzy razy w tygodniu. Ostatnio nie zdarzyło mi się jeszcze, abym nie musiał schodzić z trasy, by ustąpić miejsca kierowcy samochodu. Niektórzy jeżdżą tutaj naprawdę szybko, więc tylko jakiś cud sprawia, że nie doszło jeszcze do tragedii. Znaki, które umiejscowione zostały z dwóch stron lasu, mówią o tym, że z trasy mogą korzystać jedynie kierowcy, dla których droga stanowi dojazd do posesji. Tak naprawdę takim kierowcą może być każdy mieszkaniec Tarnowa i Woli Rzędzińskiej! Umieszczone znaki są kompletnie zbyteczne, bo w żaden sposób nie ograniczają ruchu na tej drodze. Zarządca trasy, którym jest Zarząd Dróg i Komunikacji w Tarnowie w końcu musi coś z tym zrobić. Zabierzcie stąd te samochody, zanim rzeczywiście stanie się nieszczęście! – grzmi mieszkaniec Tarnowa.
Również tarnowscy policjanci nie ukrywają, że w tej sprawie mają w pewien sposób związane ręce. Okazuje się bowiem, że ukaranie jakiegokolwiek kierowcy mandatem w tym miejscu jest praktycznie niemożliwe. – Policjanci z wydziału ruchu drogowego w 2019 roku na tej trasie nie wystawili ani jednego mandatu. Niestety, takie są fakty – mówi rzecznik prasowy tarnowskiej policji, Paweł Klimek. – Mamy spory problem z oznakowaniem tej drogi. Tak naprawdę nie możemy ukarać mandatem żadnego kierowcy. Znak zakazu ruchu z komentarzem „Nie dotyczy dojazdu do posesji” pozwala poruszać się tą trasą… każdemu mieszkańcowi Tarnowa i Woli Rzędzińskiej, ponieważ droga łączy te dwie miejscowości. Zdajemy sobie sprawę z tego, że na tamtejszej drodze jest coraz bardziej niebezpiecznie. Ludzie przemieszczają się tą trasą z wózkami, czy też trzymając za ręce małe dzieci. Pojawia się tam także mnóstwo rowerzystów. Na Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa co chwilę ktoś zaznacza to miejsce, jako potencjalnie niebezpieczne. W obecnej sytuacji jedynym rozwiązaniem jest wymiana znaku na inny, który ograniczałby poruszanie się drogą samochodów.
Mieszkańcy Tarnowa zwracają również uwagę na fakt, że sporym problemem jest to, że wąska asfaltowa droga w wielu miejscach posiada ostre zakręty. Dodatkowo zasłaniają ją drzewa, a także wysoka roślinność, przez co widoczność jest mocno ograniczona. Pojawiają się głosy, że trasa powinna zostać całkowicie zamknięta dla samochodów, a władze miasta miałyby zadbać o to, aby stworzyć alternatywną drogę, która stanowiłaby dojazd do poszczególnych posesji, których wzdłuż obecnej trasy jest zaledwie kilka. Nie brakuje również pomysłów związanych z… poszerzeniem obecnej drogi i wydzieleniem na niej trzech pasów ruchu – dla pieszych, dla rowerzystów i samochodów, co sprawiłoby, że poruszanie się po lesie byłoby znacznie bezpieczniejsze niż obecnie.
Dużo łatwiejsze rozwiązanie proponuje dyrektor Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie, Artur Michałek, który zapewnia, że już wkrótce rozwiąże problem zbyt dużej liczby samochodów pojawiających się w Lasku Lipie. – Problemem jest po prostu znak, a w zasadzie jego zbyt prosta treść, która pozwala kierowcom na takie zachowania. Treść „Nie dotyczy dojazdu do posesji” nie jest zbyt precyzyjna i po prostu będziemy musieli ją zmienić. Podejmiemy rozmowy z policjantami i wspólnie ustalimy, jaki komunikat powinien pojawić się pod znakiem zakazu ruchu, aby kierowcy musieli go przestrzegać – mówi dyrektor i dodaje, że nigdy nie było i nie należy się spodziewać, aby w przyszłości pojawił się temat związany z poszerzeniem trasy. – Z lasu chcemy pozbyć się samochodów, a nie wprowadzać ich pomiędzy ludzi. To miejsce powinno być wolne od ruchu pojazdów i służyć przede wszystkim mieszkańcom, aby ci mogli w aktywny i spokojny sposób spędzić swój wolny czas. Poszerzenie trasy i utworzenie na niej trzech osobnych pasów ruchu wiązałoby się nie tylko z niepotrzebnym wydatkiem, ale również z dodatkowym stworzeniem niebezpieczeństwa dla pieszych, czy rowerzystów. W najbliższym czasie przeprowadzimy kontrolę na tamtejszym odcinku i podejmiemy decyzję, jaką postać przyjmą nowe znaki, które się tam pojawią. Takie działanie powinno rozwiązać problem niechcianych samochodów…
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.