Tarnowskie kluby liczą kasę…

Po wielu negocjacjach i walkach o poprawki udało się uchwalić budżet na 2018 rok. Prezydent Tarnowa przyjął ponad 140 poprawek z prawie 180 zgłoszonych przez radnych. Podwyższeniu uległa m.in. kwota na poprawę warunków uprawiania sportu w tarnowskich klubach sportowych. 940 tys. zł, to najwyższa kwota w historii miasta, która zostanie przekazana na ten cel. Problem w tym, że to wciąż kropla w morzu potrzeb.

Foto by Daniel78 via Wikimedia Commons

Początkowo w planowanym budżecie na 2018 rok na sport miasto zamierzało przeznaczyć mniejszą kwotę niż w latach ubiegłych. Mówiło się o kwocie 640 tys. zł, a to zdecydowanie mniej, niż w roku 2016 (750 tys. zł), czy w 2017 (660 tys. zł). Z takim obrotem spraw nie mógł pogodzić się radny Piotr Górnikiewicz, który jest jednocześnie prezesem klubu sportowego Grupa Azoty PWSZ Tarnów. – Już jakiś czas temu złożyłem wniosek o podwyższenie tej kwoty o 300 tys. zł, jednak został on skreślony przez prezydenta. Na całe szczęście podczas ostatniej sesji rady miasta, prezydent przychylił się do mojej propozycji i zwiększył kwotę na poprawę warunków uprawiania sportu w tarnowskich klubach do 940 tys. zł. To najwyższa kwota w historii naszego miasta, jednak trzeba zaznaczyć, iż w moim odczuciu jest ona minimalną, jaka powinna do nas trafić – mówi radny, wskazując jako przykład Dąbrowę Górniczą, gdzie funkcjonują dwa kluby – siatkarski i koszykarski, które występują w najwyższych rozgrywkach ligowych w Polsce. – Tam miasto przekazuje na ten cel ponad 4 mln zł. Różnica jest więc gigantyczna. Prezydent Tarnowa często zaznacza, że na sport miasto przekazuje kilkanaście milionów złotych rocznie. Trzeba jednak pamiętać, że wliczyć musimy w to utrzymanie miejskich obiektów. Co mają z tego kluby? Nic, bo za wynajem hal, czy boisk i tak muszą płacić. Budowana w Tarnowie za około 60 mln zł hala „Jaskółka” miałaby służyć piłkarzom ręcznym i siatkarkom do rozgrywania spotkań ligowych. Problem w tym, że roczny wynajem takiej hali dla klubu, to wydatek rzędu 50-60 tys. zł. Jeżeli żaden z klubów nie awansuje do najwyższej ligi, wątpię aby zdecydował się tam grać. Przy zbyt małych dotacjach z miasta nikogo po prostu nie będzie na to stać.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Żelazkowa mania

Prezydent Tarnowa Roman Ciepiela nie ukrywa, że cieszy się, iż miastu udało się wygospodarować dodatkowe 300 tys. zł na sport, jednak nie potrafi jeszcze odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób zostaną one rozdysponowane. – Zwiększenie kwoty dofinansowania na sport jest odpowiedzią na potrzeby mieszkańców. Przy konstruowaniu projektu budżetu przyjęliśmy mniejszą kwotę, niż ta, która ostatecznie znalazła się w budżecie, ponieważ w listopadzie ubiegłego roku nie mieliśmy pełnej wiedzy, jak duże środki ostatecznie będziemy mogli przeznaczyć na ten cel. Podobnie było rok temu, wtedy również kwota w uchwale była wyższa niż w projekcie. Na pytanie, czy dodatkowe 300 tys. zł trafi bezpośrednio do tarnowskich klubów, nie jestem w stanie jeszcze odpowiedzieć, ponieważ jest na to za wcześnie. Pieniądze zostaną rozdysponowane przede wszystkim w formie otwartych konkursów. Większa niż w projekcie pula pieniędzy zostanie również przeznaczona na gratyfikacje dla trenerów i zawodników za wysokie wyniki sportowe osiągnięte w roku 2017.

O dotację starało się ponad 30 tarnowskich klubów. Z pierwotnej dotacji wynoszącej 640 tys. zł drużyna żużlowa Unia Tarnów ŻSSA otrzymała… 31 200 zł. Dla porównania sam zespół Włókniarza Częstochowa otrzyma od miasta 3,5 mln zł! Co ciekawe, kilku klubom w ogóle nie przyznano dotacji, jak chociażby Mościckiemu Klubowi Balonowemu, czy Tarnowskiej Akademii Karate i Kobudo.

– Jesteśmy w o tyle dobrej sytuacji, że mamy naprawdę hojnego sponsora w postaci firmy Roleski. To, co miasto mogłoby nam ofiarować, to i tak jedynie kropla w morzu potrzeb – mówi Krzysztof Rękas z Mościckiego Klubu Balonowego. – Prawdopodobnie będziemy starać się, aby z dodatkowych 300 tys. zł coś do nas trafiło, jednak nic na siłę. Przede wszystkim oczekujemy od miasta wsparcia w formie zamówień usług, pokazów lotniczych, czy lotów dla VIP-ów. Pieniądze z tego tytułu w całości trafiałyby na działalność sportową. Nie chcemy nic za darmo.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Bonaventure Kalou: Jerzy Dudek? Świetny bramkarz!

Nieco inaczej do sytuacji podchodzi Tomasz Pasecki z Tarnowskiej Akademii Karate i Kobudo, który twierdzi, że każdy grosz jest na wagę złota. – W dalszym ciągu nie otrzymałem pisma z miasta, dlaczego nie przyznano nam dofinansowania. O pieniądze z dodatkowej puli na pewno będziemy się jednak starać chociażby dlatego, że w tym roku organizujemy Mistrzostwa Małopolski. Niestety, ale współpraca z urzędem miasta dla właścicieli poszczególnych klubów nie należy do najłatwiejszych. Praktycznie nie ma żadnej możliwości, aby wynająć jakikolwiek obiekt za darmo na zorganizowanie imprezy. Tak małe kluby, jak nasz, często działają społecznie i nie czerpią z tego żadnych dochodów, a mimo tego nie możemy liczyć na dofinansowanie. Nieprzyjemnie o tym mówić, ale prawdopodobnie tegoroczne Mistrzostwa Małopolski będziemy zmuszeni zorganizować poza miastem w jednej z podtarnowskich gmin. Mniejsze miejscowości z miłą chęcią za darmo udostępniają swoje obiekty, tylko po to, aby móc się wypromować. Miastu Tarnów najwidoczniej na tym nie zależy.

Piotr Górnikiewicz wierzy jednak, że rekordowa w tym roku dotacja na poprawę warunków uprawiania sportu w tarnowskich klubach sportowych będzie przełomem i każdy kolejny rok będzie niósł za sobą coraz to wyższe kwoty na ten cel. – Tylko w ten sposób będziemy mogli podnosić poziom swoich sportowców i promować miasto w różnych zakątkach kraju, czy świata. Być może należałoby również w inny sposób przydzielać dotację, np. ograniczając liczbę klubów do pięciu, dzięki czemu pieniądze na poszczególne sekcje byłyby znacznie większe niż obecnie. Oczywiście wiązałoby się to również z tym, że wiele klubów nie dostałoby z tego tytułu złotówki, jednak trzeba odpowiedzieć sobie wówczas na pytanie – czy lepiej dokładać do kilku klubów grosze, czy przeznaczać większe kwoty tylko nielicznym, którzy rzeczywiście są w stanie wypromować miasto?

WARTO PRZECZYTAĆ:   Jak Krystyna Piątek bibułę zamienia w kwiaty...

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Dodaj komentarz