Już kilka dobrych lat klub piłkarski KS Ciężkowianka Ciężkowice stara się o nowy obiekt, gdzie mógłby rozgrywać ligowe spotkania, a to wszystko ze względu na teren zalewowy, na którym położony jest obecny stadion. Nowego obiektu chce również gmina tyle tylko, że… nie posiada odpowiedniego terenu.
Stadion Ciężkowianki umiejscowiony jest na terenie wybitnie zalewowym. Znajduje się w pobliżu rzeki Biała Tarnowska, gdzie kilka dni solidniejszych opadów deszczu powoduje, że gra na obiekcie jest praktycznie niemożliwa. – Budowa nowego stadionu jest koniecznością. Wiedzą o tym wszyscy, począwszy od radnych, a kończąc na burmistrzu – mówi prezes klubu, Paweł Skowron. – Kiedy zostawałem prezesem, miałem dwa cele. Pierwszym z nich był awans do IV ligi, co udało nam się osiągnąć w zeszłym sezonie. Drugim jest przeniesienie obecnego obiektu, przez który w ostatnich latach jesteśmy narażeni na naprawdę duże wydatki.
Podczas ostatniej większej powodzi, wody na stadionie było tak dużo, że znalazły się pod nią… bramki, a przecież ich wysokość wynosi prawie 2,5 metra! Wówczas straty oszacowano na blisko 30 tys. zł. – Do wymiany oprócz bramek były piłkochwyty, sprzęt sportowy, a woda nie oszczędziła również budynku klubowego, z którego musieliśmy usunąć uszkodzone biurka, regały, czy pralki. Średnio co dwa lata mamy do czynienia z wylaniem rzeki na nasz obiekt. W większości sami musimy pokrywać straty. Po ostatniej powodzi własnymi siłami oraz za pomocą sponsorów modernizowaliśmy płytę boiska. Pomogła również gmina, która użyczyła nam koparkę, dzięki czemu mogliśmy pozbyć się zniszczonej murawy. Niestety obecna lokalizacja boiska sprawia, że woda wcześniej, czy później znowu się pojawi. To nieuniknione.
Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby przeniesienie stadionu w inne miejsce. Problem w tym, że gmina takowym nie dysponuje. Od trzech lat prowadzone są rozmowy ze Spółdzielnią Produkcyjną z Kąśnej Dolnej na temat odkupienia, bądź zamiany terenów, na których mógłby stanąć nowy obiekt. Jak na razie starania nie przynoszą żadnych efektów. – Obecnie nie posiadamy terenu niezalewowego i jednocześnie w miarę równego, którego powierzchnia wynosiłaby około 3-4 ha, a na którym mógłby powstać otwarty obiekt sportowy z zapleczem – mówi burmistrz Ciężkowic, Zbigniew Jurkiewicz. – Jedyną możliwą lokalizacją nowego stadionu jest teren znajdujący się na pograniczu wsi Bogoniowice, należący do Spółdzielni Produkcyjnej z Kąśnej Dolnej. Jesteśmy z nimi w stałym kontakcie i cały czas prowadzone są rozmowy na ten temat. W grę wchodzi nie tyle odkupienie terenu, co wymiana na kilka mniejszych, które obecnie posiada gmina, a na których mogliby prowadzić uprawy rolne. Ze swojej strony jesteśmy skłonni dokonać wymiany terenu, jak również go odkupić.
W gminie mówią, że „piłka jest teraz po stronie spółdzielni”, jednak jej przedstawiciele nie kwapią się do szybkiego zakończenia sprawy. – Musimy bronić własnych interesów. Nie możemy pozbywać się najlepszych kawałków gruntów na rzecz stadionu. Na obszarze, który chce od nas odkupić gmina, uprawiamy kukurydzę i pszenicę. Żyjemy z rolnictwa. To nasze jedyne źródło dochodu. Gmina proponuje nam kilka mniejszych terenów w zamian za jeden duży. Nie jesteśmy tym zainteresowani, ponieważ naraziłoby nas to na kolejne koszty związane z dojazdem do poszczególnych pól – usłyszeliśmy w spółdzielni.
Warto zaznaczyć, że obecny stadion w Ciężkowicach miał spore problemy z uzyskaniem licencji na organizowanie spotkań w IV lidze. Przez pierwsze pięć kolejek obecnego sezonu Ciężkowianka zmuszona była rozgrywać swoje mecze na boiskach rywali. W tym czasie przygotowywano stadion, aby spełniał wszystkie wymogi. – Spełniliśmy minimalne wymagania. Przed sezonem zainwestowaliśmy 10 tys. zł na spełnienie warunków licencyjnych. Powstał piłkochwyt, powstała klatka bezpieczeństwa dla kibiców oraz odpowiednie oznakowanie obiektu. Dodatkowo poprawiona została również infrastruktura w szatniach. To wszystko tylko po to, abyśmy mogli grać przed własnymi kibicami. Więcej nie jesteśmy w stanie nic zrobić, a wymagania z każdym kolejnym sezonem rosną. Burmistrz nie chce inwestować pieniędzy w obecny obiekt i wcale mu się nie dziwię. W każdej chwili ktoś może zarzucić mu niegospodarność, bo przeznacza pieniądze na coś, co za chwilę znowu znajdzie się pod wodą. Jeżeli nowy stadion nie powstanie, to może się okazać, że będziemy zmuszeni grać poza Ciężkowicami, a o tym nikt nawet nie chce myśleć – mówi prezes Ciężkowianki.
Burmistrz, Zbigniew Jurkiewicz, chciałby całą sprawę zamknąć, w jak najszybszym czasie, jeszcze z jednego powodu. – Projekt „Źródlanego Szlaku”, z którego większość inwestycji miałaby być przeprowadzona na terytorium naszej gminy spowodowałby, że stalibyśmy się atrakcyjnym miejscem nie tylko dla wczasowiczów, ale również dla klubów sportowych z całego kraju, które przyjeżdżałyby do nas na przedsezonowe zgrupowania. Jeżeli uda nam się uzyskać wymarzony teren, to w planach mamy budowę obiektu na miarę XXI wieku, z parkingiem, odpowiednio dużą trybuną, zapleczem i boiskiem treningowym. Musielibyśmy liczyć się z wydatkiem około 2 milionów złotych. Mam nadzieję, że właściciele spółdzielni wezmą pod uwagę nie tylko starania gminy, ale również oczekiwania mieszkańców, którzy marzą o nowym stadionie i wspólnie osiągniemy porozumienie, przez co deszcz Ciężkowiance będzie już niestraszny…
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.