Wypocząć na łonie natury

Wieś kojarzy się nam przede wszystkim ze świeżym powietrzem, przyrodą, ciszą i odpoczynkiem od wielkomiejskiego zgiełku. Nic więc dziwnego, że coraz częściej decydujemy się przynajmniej kilkanaście dni w roku spędzić w takich warunkach. Naprzeciw naszym oczekiwaniom wychodzą m.in. gospodarstwa agroturystyczne, które w ostatnim czasie cieszą się coraz większą popularnością.

Gospodarstwo Agroturystyczne „Paryja”

Idealny wypoczynek dla rodzin
Kolejne badania pokazują, że agroturystyka z każdym rokiem staje się popularniejsza. Jest to bowiem idealny sposób na odstresowanie, wyciszenie, obcowanie z naturą i skosztowanie lokalnej kuchni. W naszym regionie już teraz działa kilkadziesiąt gospodarstw agroturystycznych, a ich liczba stale rośnie. Ich właściciele twierdzą, że gospodarstwa agroturystyczne, które łączą turystykę z funkcjonowaniem gospodarstwa rolnego, adresowane są przede wszystkim do ludzi starszych, którzy cenią sobie ciszę, spokój, wygodę i bezpieczeństwo, a także do małżeństw z dziećmi, które marzą o stworzeniu podczas wypoczynku rodzinnej atmosfery.

Katarzyna Zabawa – Jasiewicz, która w Wierzchosławicach prowadzi gospodarstwo agroturystyczne „Leśniczówka” mówi, że wypoczynek w takich warunkach niesie za sobą wiele korzyści. – Przede wszystkim można je zauważyć teraz, czyli w okresie pandemii koronawirusa. Do niektórych krajów wymagane są paszporty szczepień, a nie wszyscy chcą się szczepić. Gospodarstwa agroturystyczne charakteryzuje to, że nie ma tutaj zbyt dużego skupiska ludzi. Obiekty wynajmuje przede wszystkim jedna rodzina lub jedna grupa znajomych. Stosunkowo blisko można skorzystać z porady lekarza, kiedy wymaga tego potrzeba, a także można przerwać urlop i udać się do swojego domu. Przebywając poza granicami kraju, w wielu przypadkach jest to praktycznie niemożliwe.

„Leśniczówka” położona jest obok kompleksu Lasów Wierzchosławickich oraz zbiorników pożwirowych: Dwudniaki, Trzydniaki, Niwka, Radłów. Posesja w całości jest ogrodzona. Dla najmłodszych gości przygotowano plac zabaw z huśtawką, zjeżdżalnią i piaskownicą. Starsi klienci przede wszystkim kuszeni są… wędkowaniem. Pobliski staw wypełniony wodą głębinową jest zarybiony dużym karpiem i amurem. W zbiorniku bytują także sumy, sandacze, węgorze, liny, karasie, ale także drobna płoć i okoń. – Rzeczywiście przyciągamy do siebie mnóstwo wędkarzy z różnych zakątków kraju. Zachwalają sobie to, że mogą u nas nie tylko wypocząć, ale i oddać się swojej pasji. Odwiedza nas także sporo rodzin. Uwielbiają spacerować po pobliskich lasach, a także udają się na przejażdżki rowerowe, zwłaszcza że od niedawna w pobliżu działa wypożyczalnia rowerów. Faktem jest, że wśród gości gospodarstw agroturystycznych trudno szukać młodzieży. Młodzi ludzie wolą zamieszkać kilka dni w hotelu i mieć blisko siebie atrakcje w postaci hotelowego basenu, czy dyskotek. Wątpię jednak, aby ich wybór podyktowany był większym luksusem, ponieważ w mojej opinii coraz większa liczba gospodarstw agroturystycznych jest świetnie wyposażona i w niczym nie ustępuje hotelowym pokojom – tłumaczy Katarzyna Zabawa – Jasiewicz.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Joniny: Zbiornik potrzebny od zaraz!

Agroturystyka tylko przy gospodarstwie rolnym
Prowadzić działalność agroturystyczną w Polsce może każdy, a więc zarówno rolnik, jak i zwyczajny przedsiębiorca. Największe korzyści z takiego biznesu będzie miał jednak rolnik, czyli osoba, która posiada co najmniej 1 ha ziemi. Przede wszystkim nie musi on rejestrować działalności gospodarczej. Wystarczy, że poinformuje urząd gminy o rozpoczęciu swojego biznesu. Kolejny plus dla rolnika to brak obowiązku odprowadzania podatku dochodowego, jednak warunkiem jest, iż działalność nie posiada więcej niż pięć pokoi, a wszystkie znajdują się w budynku mieszkalnym. W przeciwnym razie trzeba będzie zrezygnować z ubezpieczenia w KRUS i zarejestrować działalność gospodarczą na powszechnie obowiązujących zasadach. Działalność agroturystyczna prowadzona przez rolnika zwolniona jest również z podatku VAT, jeżeli prowadzona jest na niewielką skalę.

Mieczysław Solarz, który prowadzi gospodarstwo agroturystyczne „Paryja” w Ołpinach w gminie Szerzyny mówi, że osób, które przyjeżdżają do jego gospodarstwa, aby przyglądać się pracy w polu lub samemu wcielać się w rolę rolnika, jest coraz mniej. – Gospodarstwa agroturystyczne kojarzą się z życiem na wsi, pracą w polu, krowami, kurami… Jeszcze kilka lat temu rzeczywiście sporą grupę ludzi to interesowało, jednak teraz klienci przede wszystkim chcą odpocząć na łonie natury, rozpalić wieczorem grilla i zwiedzić lokalne atrakcje. Faktem jest jednak to, że agroturystyka powinna funkcjonować przy działającym gospodarstwie rolnym, a nie przy strzyżonym trawniku z tujami. Oczywiście od czasu do czasu zdarzy się klient, który budzi się wcześnie rano i idzie ze mną zbierać jajka od kur, czy przyglądać się mojej pracy w stajni przy koniach. Są to jednak wyjątki. Jeszcze jakiś czas temu organizowałem u siebie żniwa dla gości. Przynosiły one dużo zabawy i nauki. Niestety ze względu na panującą pandemię COVID-19 jest to teraz wykluczone, ponieważ traktowane jest to jako impreza masowa. Poza tym są to naprawdę kosztowne wydarzenia, a instytucje zewnętrzne nie za bardzo chcą wspomagać je finansowe, więc z tego zrezygnowałem…

WARTO PRZECZYTAĆ:   Rzepiennik Strzyżewski: Dlaczego sprzedają gminny majątek?

Mieczysław Solarz nie ukrywa, że w ostatnim czasie zauważył znacznie większe zainteresowanie wczasowiczów jego gospodarstwem. – Nareszcie w ludziach odżyła potrzeba szukania zieleni, leśnych spacerów, czy słuchania śpiewu ptaków. Ludzi zamknięto w czterech ścianach i teraz chcą być wolni, a przed pandemią tej wolności kompletnie nie dostrzegali i nie doceniali. Wszystko było złe… Błoto, gnój, padający deszcz… Dziś zupełnie inaczej na to patrzą. Mam klientów z różnych zakątków Polski. Przyjeżdżają do mnie na tydzień lub dwa nawet turyści z Gdańska. Chcą nieco zwolnić swoje zbyt szybkie życie. Do wyłącznej dyspozycji gości jest drewniana, stylowo wykończona chałupa, z pełnym wyposażeniem kuchni i dużą, otwartą werandą. W obejściu i w „Szopie Tradycji” znajduje się wystawa etnograficzna przedmiotów gospodarstwa domowego. Pod chałupą znajdują się wiata ogniskowa, staw, kwieciste kaczeńcowe łąki i prawie pionowe, skaliste wzgórze. Poza pobytem w tradycyjnym obejściu można skorzystać z jazdy konnej, uprawiać wspinaczkę skałkową, wędkować, przyjemnie spacerować czy przemierzać ciekawe trasy rowerowe. Wewnątrz budynku znajduje się 13 łóżek. Z racji pandemii COVID-19 ograniczamy jednak liczbę gości o połowę. Za nocleg trzeba zapłacić około 50 zł. Można dokupić sobie dodatkowo obiad, który przygotowywany jest przez moją żonę. W naszym gospodarstwie naprawdę można poczuć uroki życia na wsi…

COVID-19 zbiera żniwo
Niestety nie wszyscy właściciele gospodarstw agroturystycznych w naszym regionie liczą na dużą liczbę klientów w wakacje. Gdzieniegdzie pojawiają się opinie, że COVID-19 w dalszym ciągu ma wpływ na to, że turyści tegoroczne lato spędzą w domach, a nie hotelach, czy gospodarstwach agroturystycznych.

– Nie ma szału. Z zapytaniem o noclegi dzwonią przeważnie właściciele firm, które będą wykonywać prace w naszym regionie i chcą przenocować swoich pracowników – mówi Jan Wilk, właściciel gospodarstwa agroturystycznego „Wilczówka” w Ryglicach. – Nasze gospodarstwo oferuje dwa obiekty – dom przy ul. Tarnowskiej, w którym znajdują się dwa pokoje gościnne jednoosobowy i trzyosobowy oraz dom przy ul. Batalionu Barbara, w którym znajdują się dwa dwuosobowe pokoje. Cena za nocleg uzależniona jest od ilości dni i waha się od 30-40 zł. Współpracujemy z domami weselnymi działającymi w naszej gminie. Kiedy brakuje im miejsca do przenocowania gości, takie osoby lądują u nas. Z naszej oferty korzystają też byli mieszkańcy naszej gminy, którzy odwiedzają ją po wielu latach nieobecności. Nie mają u kogo się zatrzymać, więc na kilka dni noclegu wybierają nasze gospodarstwo. Agroturystyka powinna kojarzyć się przede wszystkim z rolnictwem, a coraz rzadziej tak się dzieje. Rolników nie ma już zbyt wielu, żniwa nie wyglądają tak jak dawniej, ponieważ kombajny załatwiają sprawę… Pomimo tego, iż noclegi w gospodarstwach agroturystycznych są zdecydowanie tańsze niż w hotelach, to nie widzę jakiegoś dużego zainteresowania. Nie wykluczam, że rzeczywiście sytuacja z COVID-19 może mieć na to wpływ…

WARTO PRZECZYTAĆ:   Stadion Śląski walczy o zawody... widmo!

W podobnym tonie wypowiada się również Dorota Kuczera, która wraz z mężem prowadzi gospodarstwo agroturystyczne „Pod Świerkami” w malowniczym zakątku przysiółka Batylowa w Pleśnej. – Do dyspozycji wczasowiczów mamy trzy trzyosobowe pokoje z oddzielną łazienką i kuchnią. Można również korzystać z naszego pokoju wypoczynkowego. Osobom chcącym stołować się na własną rękę proponujemy zakup nabiału, jajek, jarzyn i owoców produkowanych metodami ekologicznymi. Problem jednak w tym, iż w tym roku prawdopodobnie… całkowicie zrezygnujemy z przyjmowania klientów. W ubiegłym roku również tego nie robiliśmy. COVID-19 nadal nie ustąpił. Mamy swoich znajomych turystów, którzy każdego roku przyjeżdżali do nas z zagranicy. Z gośćmi naszego gospodarstwa przebywamy większość czasu. Pomimo akcji szczepień boimy się zakażenia COVID-19. Nie chcemy ryzykować własnego zdrowia i życia, jak również zdrowia i życia naszych gości. Nie podjęliśmy jeszcze decyzji, co do tego, czy będziemy prowadzić działalność w kolejnych latach. Niewykluczone, że jeżeli sytuacja na świecie związana z pandemią się uspokoi, ponownie zaczniemy działać na pełnych obrotach…

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl

*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.