Z burmistrzem Radłowa, Zbigniewem Mączką o zrealizowanych inwestycjach, dalszych planach na rozwój gminy, a także niespełnionych marzeniach, rozmawia Sebastian Czapliński.
Zmian, jakie zaszły w gminie Radłów na przestrzeni ostatnich 30 lat chyba trudno nie zauważyć?
Można powiedzieć, że kiedyś była to gmina drewniana, a dziś jest murowana. Zmiany są oczywiście ogromne. Zresztą wyzwania inwestycyjne są także zupełnie inne niż kilkadziesiąt lat temu. Początkowo zaczynaliśmy dopiero doprowadzać gaz, czy kanalizację do poszczególnych gospodarstw domowych. Dziś nie jest to problemem. Do wodociągu podpiętych jest blisko 100 proc. gospodarstw, a do kanalizacji około 60 proc. Znacznej poprawie uległ wizerunek miasta i gminy, która dziś jest postrzegana, jako ta prężnie się rozwijająca. Odnowione zostały centra wsi w praktycznie każdej gminnej miejscowości. Naprawione zostały drogi wojewódzkie i powiatowe. Wybudowaliśmy mnóstwo kilometrów chodników, a także zadbaliśmy o remizy strażackie. Wszystko uległo zdecydowanej poprawie.
Ciężko pewnie wskazać najważniejsze z pana punktu widzenia inwestycje?
Po każdej swojej kadencji, a rządy w gminie sprawuję od 2010 roku, robiłem za pomocą specjalnej broszury podsumowanie tego, co udało mi się zrobić. Uważam, że dużym moim sukcesem jest wyciągniecie gminy z pewnego marazmu, w którym przez lata się znajdowała. Ludzie narzekali na powolne zmiany, które mają u nas miejsce, w stosunku do innych gmin w powiecie. Zainwestowaliśmy w domy ludowe oraz biblioteki. Miejsko-Gminna Publiczna Biblioteka w Radłowie w 2012 roku została czwartą najlepszą biblioteką w Polsce. Trzy lata później nasza gmina sięgnęła po tytuł EkoGminy miejsko-wiejskiej w konkursie zorganizowanym przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie. Przez sześć miesięcy potrafiliśmy skanalizować trzy miejscowości na 45 km odcinku. Wielką sprawą była też budowa Miejskiego Centrum Kultury, w którym mieści się sala widowiskowo-teatralna, kino, czy kręgielnia dwutorowa. Było to jedno z moich marzeń i zostało ono zrealizowane w tym roku. Przejęliśmy od starostwa również część radłowskiego parku i wykonaliśmy jego rewitalizację, która pochłonęła milion złotych. Złożyliśmy już kolejny wniosek na dalsze prace, tym razem opiewające na 5 mln zł. Inwestycje z mojego punktu widzenia są koniecznością do rozwoju gminy i trzeba przeprowadzać ich tak dużo, jak to tylko możliwe.
Zwłaszcza inwestycje sportowe i kulturalne wyróżniają gminę Radłów na tle innych gmin w powiecie.
W każdej naszej miejscowości jest dostęp do kultury, czy sportu i rzeczywiście to nas wyróżnia spośród innych gmin. W Biskupicach Radłowskich oraz w Marcinkowicach funkcjonują domy ludowe o bardzo wysokim standardzie. Na terenie gminy mamy cztery prężnie działające biblioteki: Radłów, Biskupice Radłowskie, Wał-Ruda oraz Marcinkowice. W Radłowie powoli tworzy się dyskusyjny klub filmowy. Mamy prężnie działające Kluby Seniora w Radłowie i Biskupicach Radłowskich i już myślimy o kolejnych lokalizacjach, bo widzimy olbrzymie zapotrzebowanie. Kładziemy ogromy nacisk na zagospodarowanie czasu wolnego dzieci i dorosłych. Stworzyliśmy akademię piłkarską, do której uczęszcza 200 dzieci. Takiej liczby mogą pozazdrościć nam nawet duże miasta. Uruchomiliśmy również Radłowską Akademię Tenisa Ziemnego. Wybudowaliśmy dwa boiska typu Orlik i dysponujemy stadionem w Radłowie, który spełnia standardy 3 ligi. Przeprowadzamy również systematyczną renowację boisk w miejscowościach, gdzie działają kluby piłkarskie. W każdym swoim działaniu myślimy przede wszystkim o ludziach. Przeprowadzamy inwestycje, których nasza społeczność potrzebuje, a nie takie, które są jej zbędne. Mamy fundusz sołecki w kwocie 270 tys. zł przeznaczony na inwestycje w poszczególnych miejscowościach. Zmieniliśmy nawet statuty sołectw, aby o pieniądzach na inwestycje nie decydował sołtys i rada sołecka, ale cała społeczność lokalna. To przynosi efekty.
Nie mam jednak wątpliwości, że są też inwestycje, które nie potoczyły się po pana myśli…
Oczywiście, że są. Jedną z nich jest Pałac Dolańskich w Radłowie, w którym mieściło się prestiżowe liceum. Niestety nie udało nam się uratować tej szkoły i uważam, że to nie tylko moja porażka, ale również porażka mieszkańców naszej gminy, którzy nie posyłali swoich pociech do tej placówki, a także władz powiatu tarnowskiego. Starostwo nie potrafiło zagwarantować tutaj takiej oferty edukacyjnej i zaplecza pedagogicznego, które zachęciłoby młodzież do kontynuowania swojej nauki w tej szkole. Ciosem dla placówki była również likwidacja internatu, w którym mieszkali młodzi ludzie nawet z takich miejscowości, jak Szczurowa, czy Szczucin. Nie chcę nikogo obwiniać, ale może w tej sprawie zadecydowały przede wszystkim układy polityczne… Kiedy w samorządach uprawia się mało polityki, wszystkim wychodzi to na dobre. W sytuacji, kiedy politycy chcą zaistnieć w małych miastach i gminach, zaczyna pojawiać się problem. Być może właśnie to było przyczyną tego, że liceum nie przetrwało kolejnych lat?
Z perspektywy czasu uważa pan, że zamknięcie tej placówki było złą decyzją?
Na pewno było to błędną decyzją. Wystarczy spojrzeć na obecną sytuację z mostem w Ostrowie. Przeprawa została zamknięta i młodzi ludzie zmuszeni są wstawać bardzo wcześnie rano, aby dotrzeć do szkoły i wracają z niej zdecydowanie później, niż zazwyczaj. Szkoła w Radłowie mogłaby teraz pękać w szwach. Uważam, że w takiej gminie, jak Radłów, koniecznością jest posiadanie szkoły ponadgimnazjalnej. Wówczas mielibyśmy o wiele większą szansę zatrzymać u nas młodzież. Ostatnią szansą na dalsze prowadzenie edukacji w pałacu w Radłowie było uruchomienie szkoły muzycznej, o co zabiegał nasz samorząd przy wsparciu władz powiatu. Niestety i to nie doszło do skutku. To też nasza porażka, ponieważ gro uczniów uczęszczających do Szkoły Muzycznej w Tarnowie, to mieszkańcy naszej gminy. Taka szkoła miałaby u nas rację bytu, jednak również nie udało się jej uruchomić.
A co z Centrum Leczenia Traumy, które miałoby mieć swoją siedzibę właśnie w pałacu?
Jest na to spora szansa. Wspólnie z powiatem tarnowskim mamy taki pomysł. Już od kilku lat mówi się o budowie Centrum Leczenia Traumy przy sanktuarium w Zabawie. Swego czasu swoją pomoc w budowę centrum, w którym osoby będące w traumie mogłyby liczyć na stałą opiekę specjalistów, zadeklarował prezydent Europejskiej Federacji Pomocy Ofiarom Wypadków Drogowych, Jeannot Mersch. Centrum przeznaczone byłoby dla ofiar wypadków drogowych oraz ich rodzin służąc pomocą terapeutyczną, w zakresie rehabilitacji i medycyny, ale także oferując pomoc prawną i materialną. Zamiast budować obiekt od podstaw, można takie centrum stworzyć w pałacu. Przeprowadziliśmy gruntowną rewitalizację parku, w którym mieści się Pałac Dolańskich. Stworzyliśmy alejki, zamontowaliśmy oświetlenie, a także wyczyściliśmy stawy. Mamy tam też do dyspozycji salę gimnastyczną. Do Funduszu Sprawiedliwości złożyliśmy już dokumenty na budowę obiektu. Rozstrzygnięcie w tej sprawie ma zapaść w październiku.
Niespełnionym pana marzeniem są także termy radłowskie?
Rozmawiałem na ten temat z wieloma biznesmenami, którzy mają pieniądze i inwestowali w inne tereny, ale nie udało nam się tego samego zrobić u nas. Trzeba jasno powiedzieć, że obecnie głównym ośrodkiem wypoczynku dla mieszkańców regionu jest teraz Radłów. Tysiące ludzi przyjeżdża do nas w okresie wakacji nad wodę. Termy radłowskie byłyby ogromną atrakcją. Źródła z gorącą wodą odkryto u nas jeszcze w latach 60. podczas odwiertów w poszukiwaniu ropy naftowej i gazu. Złoża znajdują się na głębokości około 1,5 km. Nie udało nam się ostatecznie zrealizować tych marzeń. Nie mieliśmy swoich terenów pod taką inwestycję, a dodatkowo, aby mieć 100 proc. finansowanie inwestycji, która kosztowałaby kilkadziesiąt milionów złotych, musieliśmy dać zapewnienie, że wody wykorzystywane byłyby do ocieplania domów, a było to nierealne.
W najbliższych latach kolejnych inwestycji nie zabraknie?
Zarząd Dróg Wojewódzkich złożył wniosek na budowę ronda, chodników i ścieżek rowerowych przy DW 964. W końcu zrealizujemy długo wyczekiwaną przez mieszkańców inwestycję. Moim celem jest również wybudowanie nowej hali widowiskowo-sportowej. Mamy mnóstwo dzieci w klubach sportowych, a do swojej dyspozycji jedynie dwie niewielkie hale, dlatego młodzież zmuszona jest trenować w obiektach w Wojniczu, Żabnie, czy Tarnowie. To musi ulec zmianie. Oczywiście w dalszym ciągu będziemy stawiać na bezpieczeństwo mieszkańców. Budowa dróg, chodników, oświetlenia to nasz obowiązek. Skupimy się także na zagospodarowaniu czasu wolnego naszej lokalnej społeczności. Musimy także podjąć jakieś działania, aby zwiększyć aktywność przedsiębiorców w naszej gminie. Mamy tereny inwestycyjne, ale nie widzimy żadnego zainteresowania. Rozwiązaniem mogłoby być doprowadzenie drogi wojewódzkiej do naszej Strefy Aktywności Gospodarczej, gdzie jest już dostęp do kanalizacji, prądu, czy wodociągu. To plan na najbliższe 3 lata. To jak będziemy się rozwijać, wiele zależy także od… Tarnowa, a z tym miastem nie dzieje się najlepiej. To Radłów ma być miejscem wypoczynku dla mieszkańców Tarnowa, który powinien się rozwijać, zwiększać liczbę mieszkańców i podążać wzorem Rzeszowa. Niestety tak się nie dzieje i Tarnów powoli staje się „sypialnią” dla ludzi pracujących na co dzień w Krakowie, czy właśnie w Rzeszowie. Ludzie uciekają z Tarnowa ze względu na niskie zarobki, a my przez to również pokutujemy…
Jak zatem widzi pan Radłów za 30 lat?
Chciałbym, aby za 30 lat ludzie wypoczywali nad radłowskimi termami. Wierzę, że ten pomysł z czasem może zostać zrealizowany. Wierzę, że Strefa Aktywności Gospodarczej przyciągać będzie wielu przedsiębiorców, a gmina będzie miała z tego tytułu olbrzymie wpływy z podatków do swojego budżetu. Chciałbym również, aby udało nam się pokonać problem demografii. Niektóre szkoły, szczególnie te prowadzone przez stowarzyszenia mogą nie przetrwać próby czasu ze względu na małą liczbę uczniów. Był okres, kiedy do oświaty nie dopłacaliśmy ani złotówki, a dziś musimy dopłacać 3 mln zł. W naszej gminie rodziło się po 180 dzieci rocznie, a dziś rodzi się po 80. Nauczyciele kosztują, kosztuje również utrzymanie obiektów. Liczę jednak na to jednak, że w jakiś sposób uda nam się pokonać ten problem.
Koronawirus również nie ułatwia sprawy w dalszym rozwoju gminy…
Na szczęście dużo inwestycji już udało nam się zrealizować. Miejskie Centrum Kultury, które było bardzo dużą inwestycją, udało się wybudować jeszcze przed wybuchem pandemii, ale dziś nie tętni ono życiem tak, jak sobie zakładaliśmy. Liczba osób przebywających w kinie jest ograniczona, ludzie boją się korzystać z kręgielni, a w październiku otwieramy w budynku kawiarnię i też nie wiadomo, jak dużym zainteresowaniem będzie cieszyła się w obecnej sytuacji. Wpływy do budżetu gminy z tytułu podatku od transportu też są niższe niż przed laty, ponieważ przewoźnicy ograniczyli liczbę kursów. Czas jednak pokazuje, że kto nie bał się kredytów i dynamicznie się rozwijał, dziś jest w lepszej sytuacji, bo stopa inflacyjna nie pokrywa się ze stopą ogłaszaną przez GUS, więc ceny są dużo wyższe i za podobne pieniądze można wykonać obecnie dużo mniejsze inwestycje. Nasz budżet w przyszłym roku wcale nie musi być niższy niż w ostatnich latach. Jestem więc dobrej myśli i jestem przekonany, że będziemy rozwijać się tak dobrze, jak do tej pory.
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.