Niesamowita strażacka kolekcja w gminie Szczucin

Janusz Makuch od blisko 30 lat kolekcjonuje wozy i sprzęty strażackie. Pasjonat odnajduje wozy i sprzęty w różnym stanie technicznym, a te najbardziej zniszczone odnawia, nadając im nowe życie. Pan Janusz nie wyklucza, że kiedyś chciałby ze swoich zbiorów uruchomić w Borkach muzeum strażackie.

Janusz Makuch pod koniec lat 80. wstąpił w szeregi OSP w Szczucinie. Jako zapalony strażak-ochotnik zauważył, że z upływem lat wiele sprzętu strażackiego nie nadaje się do dalszego użytku. Tym samym, zamiast oddawać wysłużone pojazdy na złom, postanowił odkupywać je od poszczególnych jednostek OSP i nadawać im nowe życie.

– Wszystko zaczęło się pod koniec lat 90. Pierwszym pojazdem, jaki zakupiłem był Star 25, którego nabyłem w miejscowości Szczytniki pod Kaliszem. Pojazd był naprawdę w dobrym stanie technicznym, ale postanowiłem go odmalować. Koszty związane z odrestaurowaniem takiego pojazdu nie były małe. Samochód pochodzi bowiem z 1971 roku. Prace przebiegły jednak na tyle sprawnie, że samochód prezentuje się dziś fantastycznie. Zdarzyło się nawet, że wiozłem nim dwie pary nowożeńców. Odrestaurowanie samochodu sprawiło, że złapałem na punkcie starych strażackich pojazdów prawdziwego bakcyla i postanowiłem systematycznie powiększać swoją kolekcję – mówi kolekcjoner z Borek.

Obecnie w skład kolekcji wozów strażackich Janusza Makucha wchodzą m.in. polonez służbowy, dwa żuki, czy Star 244. – Posiadam w swojej kolekcji także trzy wozy konne. Jeden z nich jest wozem na kołach drewnianych i pochodzi z przełomu lat 1899-1900. Na nim zainstalowana jest ręczna pompa i prądownica mosiężna. Oprócz pojazdów strażackich, kolekcjonuję również sprzęt strażacki. W swoich zbiorach mam: toporki, syreny, odznaczenia, wiekowe figury św. Floriana, stare hełmy oraz stare umundurowania. Swoje zbiory przechowuję w specjalnej hali namiotowej o wymiarach 12×8 metrów. Dodatkowo do swojej dyspozycji mam metalowy garaż, a także postawiłem niedawno metalową, czerwoną wiatę – tłumaczy kolekcjoner.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Maciej Jermak. Człowiek, któremu otyłość jest niestraszna...

O potencjalnych nowych nabytkach mieszkaniec Borek dowiaduje się z Internetu, a także jest informowany przez swoich zaprzyjaźnionych strażaków. Zdarza się, że po interesujący go pojazd jedzie na drugi koniec Polski, wynajmując do tego lawetę. – Nie wszystkie samochody są sprawne, więc w wielu przypadkach nie mogę przyjechać nimi do domu. Negocjacje dotyczące zakupu danego pojazdu bywają burzliwe. Zdarzały się sytuacje, że musiałem zabierać ze sobą… neseser swojskiej kiełbasy, aby ze strażakami, którzy pozbywali się pojazdu dojść do porozumienia – śmieje się Janusz Makuch i dodaje – Ciekawych historii z moich łowów nie brakuje. Kiedy kupiłem w Wodzisławiu Śląskim samochód Star 44, jechałem nim do Borek drogami objętymi systemem e-TOLL. Nie byłem nawet świadomy tego, że poruszam się takimi trasami. Po czasie okazało się, że samochód będzie kosztował mnie znacznie więcej, niż przypuszczałem, ponieważ wystawiono mi mandat na… 1500 zł.

Do gromadzenia kolejnych przedmiotów strażackich oraz wozów mieszkańca Borek dopinguje rodzina. W odrestaurowywaniu pojazdów pomaga mu córka i syn natomiast jego żona często wybiera się wraz z nim w różne zakątki kraju, aby nabyć jakiś unikatowy pojazd. – Rodzina jest dla mnie wsparciem. Dzięki temu, że pomagają mi w rozbudowie kolekcji, wiem, że moja pasja nie jest dla nich problemem. Moja córka już niejednokrotnie powtarzała mi, że jeżeli chciałbym kiedyś pozbyć się swojej kolekcji, to ona będzie pierwszą, która ją odkupi – śmieje się Janusz Makuch i dodaje, że do tej pory nie myślał o tym, aby odsprzedać swoje zbiory. – W tej chwili nie ma takiej opcji. To duża część mojego życia. Przecież kolekcjonuję te przedmioty już blisko 30 lat. Zastanawiałem się nawet nad tym, aby któregoś dnia wziąć notes do ręki i spróbować wycenić poszczególne pojazdy i sprzęt. Do tej pory jeszcze tego nie zrobiłem, ale na pewno będzie to niemała kwota. Dla mnie jednak ta kolekcja jest bezcenna.

WARTO PRZECZYTAĆ:   Moda na używane

Kolekcjoner z gminy Szczucin nie wyklucza, że kiedyś chciałby stworzyć prywatne muzeum ze sprzętem strażackim. Obecnie przed takim krokiem powstrzymuje go jedynie brak możliwości uzyskania zewnętrznej dotacji. – Być może, gdybym założył stowarzyszenie, to wówczas uruchomiłbym w Borkach wystawę zgromadzonych przeze mnie strażackich pojazdów i sprzętu. Stworzenie muzeum z prawdziwego zdarzenia wiąże się z olbrzymimi kosztami i bez zewnętrznego wsparcia finansowego trudno byłoby mi zrealizować ten cel. Myślę jednak, że uruchomienie takiego obiektu w Borkach byłoby wielką reklamą dla tej miejscowości, a także dla całej gminy, więc niczego nie wykluczam – tłumaczy Janusz Makuch i dodaje, że ma nadzieję, iż niebawem jego kolekcja ponownie się rozrośnie. – Jednym z pojazdów, na który poluję od dłuższego czasu, jest strażacki Jelcz. Niedawno miałem możliwość go nabyć, ale był w tak złym stanie technicznym, że jego renowacja była nieopłacalna. Innym z pojazdów, który na pewno będę chciał zakupić, jest Star 266. Auto ma sześć kół i wszystkie z nich są napędzane. Warto podkreślić, że praktycznie wszystkie zbiory, które posiadam, pochodzą z polskiej produkcji. Polacy potrafią stworzyć naprawdę wspaniałe strażackie pojazdy, a moja kolekcja jest na to najlepszym przykładem…

Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl

*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.