34-letni Krzysztof Ryndak z Siedliszowic w gminie Żabno niedawno sięgnął po tytuł najlepszego piekarza w Polsce wśród członków stowarzyszeń regionalnych w konkursie „Master Baker”, który odbył się w Poznaniu. Reprezentujący Stowarzyszenie Rozwoju Siedliszowic „U Tatara” własnoręcznie upiekł i zaprezentował siedliszowski chleb i kołacz z serem. Mieszkaniec podtarnowskiej miejscowości ma także na swoim koncie zwycięstwa i wyróżnienia w ogólnopolskich konkursach związanych ze śpiewem i mówieniem gwarą.
Z szacunkiem do gwary
34-latek regionalną kulturą interesował się od dziecka. W domu wychowywany był przede wszystkim przez babcię, która opowiadała mu niesamowite historie z lat swojej młodości, a także śpiewała regionalne piosenki. – Babcia zmarła, kiedy miałem 12 lat. Bardzo mi jej brakowało, więc zacząłem szukać w mojej miejscowości osób, które tak jak ona opowiadałyby mi o starych zwyczajach z naszego regionu. Zacząłem odwiedzać starszych mieszkańców naszej miejscowości gminy. Spędzałem u nich długie godziny, pijąc herbatę i słuchając tych wszystkich niesamowitych historii. Dodatkowo bardzo podobała mi się ich gwara. Sam chciałem „godać”, jak oni – śmieje się Krzysztof, który w 2006 roku dołączył do zespołu folklorystycznego „Otfinowianie”. – Spędziłem tam wspaniałe 8 lat. Nauczyłem się śpiewać regionalne piosenki, graliśmy razem w przedstawieniach… Obeznałem się ze sceną i z czasem zdecydowanie łatwiej było mi wkroczyć w świat sztuki regionalnej.
15 lat temu Krzysztof Ryndak związał się ze Stowarzyszeniem Rozwoju Siedliszowic „U Tatara”, a więc grupą, która działa w jego miejscowości. Wraz z członkami stowarzyszenia wystawili już dwa spektakle, których Krzysztof Ryndak był scenarzystą. – Chciałem na scenie ukazać życie sprzed lat oraz zwyczaje, które panowały w naszej wsi naszym regionie. Uważam, że wyszło świetnie, ponieważ w jednym z konkursów, na którym wystąpiło 12 Kół Gospodyń Wiejskich z całej Małopolski, sięgnęliśmy po pierwsze miejsce! Mam „kogutka”, czyli bzika na punkcie regionalizmu. Potrafię jeździć po całym województwie, aby z bliska przyglądać się występom regionalnych zespołów. Jest w tym coś magicznego, co powinniśmy pielęgnować, a jednak z kolejnymi latami, regionalizm odchodzi w coraz większe zapomnienie – tłumaczy 34 latek, który również indywidualnie prezentuje swoje aktorskie umiejętności, biorąc udział w lokalnych i ogólnopolskich przeglądach na najlepszą gwarę. – W czerwcu ubiegłego roku udało mi się oczarować jury „Konkursu na Gadkę” organizowanego przez Wydział Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Konkurs odbywał się w ramach „Miesiąca Języka Ojczystego 2021” i nosił tytuł: „Gadajcie, coście we wsi jadali!”. W swoim wystąpieniu z humorem opowiadałem: „ile to „gąb” do wyżywienia w chałupie było”. Na swoim koncie mam także zdobycie I miejsca jako gawędziarz ludowy w 38. Przeglądzie „Krakowski Wianek” oraz I miejsce na Ogólnopolskim Festiwalu Folkloru Polskiego Sabałowe Bajania w Bukowinie Tatrzańskiej. Gwara potrafi być naprawdę fascynująca. Kiedy mówię komuś, że wygląda, jakby „kot mu duse zjod” oznacza to, że jest nadzwyczaj spokojny. Innym razem wymawiając zdanie, że wyszło tak „z dobra dziwu”, oznacza to, że pojawiło się znienacka, zaś jeśli stało się coś ważnego i już nie ma na to wpływu – lubię zakończyć wypowiedź słowami „no i ne mos” Uważam, że nie powinniśmy nigdy zapominać o języku, który stosowali nasi przodkowie…
Najsmaczniejszy chleb w Polsce
Niedawno mieszkaniec Siedliszowic wziął udział w ogólnopolskim konkursie dla piekarzy „Master Baker”, który odbył się w Poznaniu. Reprezentując Stowarzyszenie Rozwoju Siedliszowic „U Tatara”, własnoręcznie upiekł i zaprezentował siedliszowski chleb i kołacz z serem, sięgając po tytuł najlepszego piekarza w Polsce wśród członków stowarzyszeń regionalnych! – Otrzymałem odpowiednio wcześniej informację, że taki konkurs będzie organizowany. Postanowiłem, że spróbuję! Najpierw wysłałem zdjęcie chleba i kołacza. Okazało się, że na 68 zgłoszeń z całej Polski byłem… jedynym mężczyzną! Podczas zmagań w Poznaniu zaprezentowałem „Chleb Siedliszowski” oraz „Kołoc drożdżowy z syrem Babci Węglowej”. Jurorzy, którzy oceniali poszczególne wypieki, byli zauroczeni ich smakiem, czy sposobem wykonania, zwracając szczególną uwagę na zachowanie tradycji przepisów. Tak wspaniały smak, to zasługa receptury, którą przekazała mi babcia jednego z moich kolegów przyjaciół, nieżyjąca już mieszkanka Siedliszowic – Joanna Węgiel. Kilka lat temu zdradziła naszej grupie „U Tatara” przepis na swój wspaniały chleb. Składniki nie są skomplikowane. Potrzebujemy 550 g mąki żytniej, 500-600 g mąki pszennej, 700 ml ciepłej wody, 15 g „kwosku”, 7 g drożdży i 2 g soli kuchennej. Najważniejsze jest jednak serce niezbędne do upieczenia przepysznego chleba. Jeżeli nie zaangażujemy się w to w 100 proc., to nic z tego nie wyjdzie – mówi Krzysztof, który nagrodę finansową za tytuł Master Baker 2021 w kwocie 2 tys. zł zamierza przeznaczyć na zakup stroju ludowego.
Jak się okazuje, pomimo tego, że „Chleb Siedliszowski” uznany został za najsmaczniejszy chleb w Polsce, to nie można kupić go w żadnym sklepie, ani też w piekarni. – Jest to nieco dziwne, bo przepis jest ogólnodostępny i nie jest owiany tajemnicą. Nie wiem z czego to wynika? Być może piekarzom nie do końca wychodzi taki smak, jaki w rzeczywistości powinien mieć? Najsmaczniejszy jest wówczas, kiedy przygotowuje się go ręcznie, bez używania maszyn, a także, kiedy do wypieku używa się pieca opalanego drewnem – dodaje Krzysztof Ryndak.
Książka lub kanał na YouTube
34-latek nie ukrywa, że od pewnego czasu po głowie krąży mu myśl, aby napisać książkę, w której zawarłby historie związane z tradycjami z miejscowości, z której pochodzi, a także słownictwo, którego używało się w naszym regionie setki lat temu. – Myślę, że nie jest to głupi pomysł i wydaje mi się, że wiele osób mogłaby zainteresować ta pozycja. Oczywiście nie byłaby to książka związana z historią Siedliszowic, czy gminy Żabno, bo takie książki są już dostępne. Ja skupiłbym się na bezpośrednim życiu mieszkańców naszej wsi. Napisałbym o problemach, z jakimi się zmagali, o rodzinnych kłótniach, czy niechcianych zaręczynach… A to wszystko w ujęciu prawdziwego folkloru – śmieje się Krzysztof i dodaje, że nie wyklucza, iż za jakiś czas uruchomi także swój kanał na YouTube, gdzie mógłby opowiadać na temat gwary oraz uczyć chętne osoby takiej formy mówienia. – W internecie umieszczane jest wiele różnych filmików, ale wydaje mi się, że takiego kanału nikt nie prowadzi. Mam doświadczenie z nagrywaniem filmów, ponieważ wiele razy robiłem to, przygotowując się do przeglądów czy występów. Kto wie? Być może w ten sposób zaraziłbym regionalizmem kolejne osoby z różnych zakątków kraju… Wspólnie z ekipą Stowarzyszenia „U Tatara” mam zamiar promować naszą kulturę, historię i folklor w najróżniejszy sposób. Wierzę, że wiele historii, gwarę, a także regionalne przysmaki uda się uratować od zapomnienia.
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.